 |
mimo, że nie chcę nic do ciebie czuć, zazdrość bierze górę, gdy przy twoim boku widzę obcą kobiecą postać...
|
|
 |
zbyt wiele do ciebie czuję całą sobą, by być jedynie twoją przyjaciółką... tak dużo wspomnień wywołuje każde słowo, gest i ruch... zbyt wiele niespełnionych marzeń, które były naszymi celami... tak nieokreślenie wiele niezdobytych gór najskrytszych fantazji pozostaje w naszych umysłach... tyle strachu przed spotkaniem by nie popłynęły łzy kiedy drżącą dłonią pozwolisz pogładzić mi twój policzek...
|
|
 |
mam już kurwa dość! nawet te pierdolone przekleństwa chuj dają w tym jebanym odczuciu ulgi... weź tą cholerną łopatę i pierdolnij mnie nią przez mój pusty łeb! niech zobaczę, niech poczuję fizyczny ból...
|
|
 |
myślałam, że marzenia są po to by je realizować. teraz wydaję mi się, że są jedynie po to by łamały mi serce... kruszyły... odrywały boleśnie kawałek po kawałku... powolutku zabierały mi przyszłe chwile, które miały pokazać mi szczęście...
|
|
 |
teraz jesteś tak daleko, że czasami myślę, że ty, to taki mój Blue z "Wymyślonych Przyjaciół Pani Foster"...
|
|
 |
chciałabym w jednej sekundzie spojrzeć za siebie... i już nigdy nie móc powrócić... mimo, że nie wiem co jest przede mną, ja jednak wolę ten dzień, w którym czułam się potrzebna...
|
|
 |
miałeś chwilę słabości. każdy ją chociaż raz w życiu miał, ma lub będzie miał... chciałeś zabrać mi to co najcenniejsze- twoje życie. nie pozwolę ci na to. robiąc to uciekasz przed wszystkim. myślisz, że tylko przed problemami? nie... uciekasz przed szczęściem, radością i... miłością. jeśli chcesz jednak odejść, pamiętaj byś zabrał mnie ze sobą...
|
|
 |
wiesz, że mi ciężko? masz pojęcie, że moje serce ściska jakaś koścista łapa i zatapia we mnie te szpony ociekające po kłykcie krwią... wyobrażasz sobie jak patrzę na świat, przerażona wśród ludzi, którzy mnie nie znają, a mają swoje prawo pochopnego na rzut oka oceniania...? jak z każdym dniem coraz bardziej zmęczona, coraz bardziej znużona słabnę w słowach...? wiesz jak boli mnie dusza...? czy chociaż się domyślasz chociaż części tego...? i czy wiesz, że mimo wszystko kiedy pozostają ostatki sił z nadzieją przywołuję obraz twej twarzy by w mych myślach uśmiechnąć się, przytulić, pocałować...?
|
|
 |
chciałabym kiedyś siedząc na starto niebieskiej ławce w pachnącym zielenią parku pośród ciszy usłyszeć twój szept, jak tak bezinteresownie mówisz do mnie, że jesteśmy tylko my, że tylko liczy się ta chwila i, że tylko mnie chcesz obdarowywać pocałunkami i tylko mnie kochać... chciałabym...
|
|
 |
kocham gdy patrzy na mnie jak dziecko na ulubionego lizaka.
|
|
 |
dzisiejszy dzień w szkole nauczył mnie,że ludzie z mojego szkolnego podwórka są dla ciebie mili kiedy potrzebują na przykład od ciebie towarzystwa. to znaczy, że kiedy tej osoby psiapsióła nie przyszła do szkoły, to widzi w tobie cel spędzenia dzisiejszego dnia z tobą bo nikt inny za nią nie przepada, a tobie jest to obojętne chociaż wolisz nawet już ten czas spędzić samemu ze słuchawkami w uszach.. tak, tak... wiedziałam to już wcześniej, ale dzisiaj tak właśnie o tym pomyślałam kiedy jedna z dwóch dziewczyn, które wydawały się być przyjaciółkami, rozmawiając ze mną powiedziała mi przykrą sprawę na temat tej drugiej... nienawidzę plotek, bzdur i innych banalnych pseudo przyjacielskich wybujałych fantazji... gardzę tym. a kiedy taka osoba mówi mi o takich sprawach i kiedy widzę, że jej zacna historia dobiega końca kwituję to zwyczajnym pół uśmiechem i zatapiam się w tetrisie na moim telefonie. i powtarzam po raz kolejny w mojej głowie: "przyjaźń NIE istnieje..."
|
|
 |
już nigdy nie wyleczę się z Ciebie ;);*
|
|
|
|