 |
nielegal , abor, zbiza to jest too.
|
|
 |
on nie wie kto jest kto , zaczyna prężyć się .
|
|
 |
trzeba 2x spojrzeć żeby zobaczyć raz !
|
|
 |
nie myśli a czuje chujem -.-
|
|
 |
okazał się zwykłym chujem ,
|
|
 |
zamarznięte ręce splecione, łączące w jedno bagno nie dają spać...
|
|
 |
Spotkają się w piekle, nie będą się ranić,
wszystko przez tą podlą nienawiść.
Oni razem odeszli ze świata,
było za późno, by mogli się nawracać.
|
|
 |
Role się odwróciły, teraz to on leżał bezwładnie,
ona w bandażach tamowała krew na dywanie.
On obiecał, że ją puści, tylko ma go rozwiązać,
teraz ona mówiła, że poczuje ją od środka.
Wzięła skalpel, czuła podłą nienawiść,
poczuła się jak on, gdy chciał kogoś zabić.
On próbował się wyrwać, gnoił ją słowem,
ona bez ruchu, tylko łzy spod powiek.
Nie mogła wytrzymać, tryskała krew,
teraz stała się jego najgorszym snem.
Wbiła skalpel, klatka piersiowa na pół,
ale niestety był wytrzymały na ból.
Musiała zrobić coś jeszcze, wyjęła mu wnętrze,
łącznie z sercem, na reszcie...
Przestał oddychać, wbiła nóż w siebie,
odeszli razem, trzymając się za ręce.
|
|
 |
Przywiązał do krzesła, przewrócił na dywan,
zawinął jak w bletkę, przeniósł do bagażnika.
Wywiózł w miejsce, gdzie śmierdzi od zwłok,
zaczęła rzgać, gdy poczuła tą woń.
Na wznak ja położył, by zaczęła się dławić,
On wziął nóż i widelec jakby siadał do kolacji.
Położył na kafelki, by poczuła chłód,
On powoli wbił nóż, ona poczuła ból.
Był sadystą, rozkoszował się ludzkim wnętrzem,
gdy kogoś kochał, dosłownie zdobywał serce.
Ona płakał, błagała by przestał,
on miał satysfakcję, gdy tonęła w jękach.
On chciał wykonać cięcie, ostatnie w jej życiu,
w kamienicy echo krzyków.
Ona zaczęła się wyrywać, złapała nóż,
chciała wbić w niego i rozciąć na pół.
|
|
 |
Nie wie już jak ma sobie radzić,
on nie chce jej kochać, woli ją zabić.
Ona zmęczona chciałaby by to był sen,
ale to realny koszmar, pełny krwawych scen.
|
|
 |
On siłą, ona płaczem. on we krwi, ona pacierz,
Ona dla niego szmatą, on dla niej katem.
|
|
|
|