 |
Pisałam z przyjaciółką na gadu, popijając przy tym ulubioną herbatę z miodem. Spojrzałam na zegar. Dobrze wiedziałam, że nie skończył jeszcze pracy, ale nie mogłam się powstrzymać i wystukałam kilka ciepłych słów w esemesie. Zerknęłam ponownie na godzinę. Na wyświetlaczu komórki wskoczyła już 18:18. Myśli o mnie? Zaśmiałam się w duchu, wierząc, że może jednak jest w tym trochę prawdy. Nawet nie zdążyłam na dobre zatopić się w myślach, bo odpowiedź przyszła błyskawicznie. „Akurat o Tobie pomyślałem” .
|
|
 |
Trwała ostatnia lekcja polskiego. Znudzona narysowałam serduszko na marginesie zeszytu. On wziął długopis i wypełnił je niebieskim tuszem. – Eeej, co robisz z moim sercem?! – udawałam oburzenie. – Z Twoim sercem? – odparł – To już moje serce. – Może i w teorii, ale nie w praktyce- westchnęłam. - Miałem na myśli moje wykonanie. - dodał, pozbywając mnie tymi słowami resztek ostatniej nadziei.
|
|
 |
1. Było ciepłe jesienne popołudnie. Słuchałam muzyki i krzątałam się po pokoju. Zadzwonił telefon.– Czekam tam gdzie zwykle, bądź za moment. Chwyciłam kurtkę i wybiegłam, trzaskając drzwiami. Spotkaliśmy się pod lasem zaledwie kilka metrów od mojego domu.– Cześć, gdzie jest reszta?– rzuciłam na powitanie. Od jakiegoś czasu spotykałam się jedynie z Nim i chłopakami z osiedla. – Nie mogli urwać się z chaty, ale zaraz powinni tu być. Kiedy skończył zadnie na drodze pojawiło się trzech chłopaków, w tym jego młodszy brat i dwóch kumpli ze szkoły. Najwyższy z nich trzymał na smyczy pociesznego teriera. – To jak? Fajeczka? – powiedział bawiąc się płomieniem zapalniczki. Zaśmialiśmy się i zaczęliśmy przemierzać naszą stałą trasę pośród leśnych chaszczy z psem na czele. Wzięłam papierosa do ust, a On go podpalił. Za każdym razem, gdy to robił przechodził mnie niesamowity dreszcz. Usiadłam na przewalonym drzewie i zatapiając się w kolejnych buchach, próbowałam uspokoić przyśpieszone bicie serca.
|
|
 |
2. Nagle kumplowi zadzwonił telefon. – Kurde, słuchajcie, młody przyjechał, muszę się nim zająć. Uśmiechnęłam się na samą myśl o czteroletnim brzdącu. – Pójść z tobą? – zaoferowałam się. – Nie, zostań, oni pójdą z nim, my musimy pogadać. – wyrzucił jednym tchem Jego brat. Ponownie usiadłam na swoim miejscu, spojrzałam na oddalających się, po czym pytająco na niego. – Słuchaj Młoda, nie może tak dłużej być. – zaczął. – Co masz na myśli? – przestraszyłam się. – Widzę jak na Niego patrzysz, wszyscy widzimy ile dla ciebie znaczy, zrób coś z tym, nie możesz dłużej dusić tego w sobie. Nie dowierzałam własnym uszom, zaciągnęłam się papierosem. – Wydaje ci się.. – wyszeptałam, wypuszczając kłęby dymu. – Nie oszukuj się.. – odparł – Jak ty tego nie zrobisz, to ja ci w tym pomogę.- wycedził przez zaciśnięte zęby.
|
|
 |
3. Zauważyłam z daleka chłopaków i zgasiłam papierosa ze względu na Małego. - Powiedział, że chętnie pójdzie z nami na spacer. – wyjaśnił kumpel. – No to ruszajmy. – dodałam ochoczo i zaczęliśmy iść piaszczystą, leśną drogą. Czteroletni Konrad biegł przodem, co chwila podnosząc z ziemi patyki i różnorakie szyszki, a za nim On. Serce mi rosło, kiedy patrzałam jak świetnie dogaduje się z Małym. – Wiesz, bracki.. – zaczął mój przyjaciel – ona bardzo chciałaby z tobą o czymś teraz pogadać. Wskazał mnie wzrokiem, a reszta chłopaków oddaliła się, jakby wiedziała o całej akcji. – Tylko jest jeden minus, bardzo się tego wstydzi. Na co Mały odwrócił się szybkim ruchem i krzyknął: - ona się wcale nie wstydzi! – posłał mi swój najpiękniejszy niewinny uśmiech, lecz gdy zobaczył moje zarumienione policzki dodał: - No może troszeczkę. Kocham te piękne chwile spędzane z Nimi.
|
|
|
|