 |
Maleństwo - tak ją nazywałem. To małe kilkadziesiąt centymetrów, małą brunetkę o błękitnych oczach, takie jak miała po braciszku. 8 cudo świata. Taka mała, bezbronna dziewczyna, miała przed sobą jeszcze tyle życia. Już nie zdążyła dokładniej poznać świata. Ona miała zaledwie 5 lat, gdy ostatni raz ją widziałem, tego aniołka który jeszcze nie dawno był z nami. Aniołka, który podtrzymywał przy szczęściu całą rodzinkę, bez niej ona straciła blask. Mały aniołek, któremu wiele zawdzięczam. To ona wiedziała, jak pogodzić braci gdy nie potrafili się dogadać. To ona potrafiła wywoływać u nas uśmiech. Może była maleńka, ale dawała dużo szczęścia. Dużo radości. Dziś Aniołka nie ma tu z nami, być może spogląda na nas gdzieś z góry. Być może, jest tu gdzieś blisko. Maleństwo, bądź szczęśliwa tam gdzie jesteś. Braciszek Cię kocha, wiedz to.
|
|
 |
Wiem co robiłem źle. Wiem ile spraw spieprzyłem, ale cię kochałem. Byłem autorem każdej twojej łzy ale miałem w zwyczaju każdą ocierać, bo nie potrafiłem patrzeć na to jak płaczesz. Największą hańbą dla faceta jest patrzenie na łzy ukochanej a jeszcze większą wywoływanie ich. Krzywdziłem cie. Wracałem późno od kumpli, obiecywałem że skończę pakować się w krzywe akcje, ale nie dotrzymywałem słowa. Przepraszam cię za każdy wybuch nerwów, gdy stawałem przed tobą zakrwawiony. Przepraszam za każdego szluga, którego obiecałem nie palić. Wiem jak cierpiałaś gdy kumpel dzwonił że jestem na komisariacie. Wybacz że rodził się w tobie strach o to czy wrócę, gdy wyjdę z mieszkania, nigdy nie chciałem żeby to opierało się na samych zmartwieniach. Wybacz mi to że nie zawsze byłem przy tobie gdy mnie potrzebowałaś. Przepraszam za każdy krzyk, złe słowo. Przepraszam za bezgraniczną i bezwarunkową miłość.
|
|
 |
Bracie, czuję się beznadziejnie. Jakbym był wypruty z uczuć, czuję się jak śmieć, który nie jest nikomu potrzebny. Wszystko się popieprzyło chyba to zauważyłeś? Wymieniłem ci kwiaty na grobie bo tamte były już uschnięte, słońce nieźle przygrzewa chociaż jeszcze wczoraj szalała burz a przez kilka dni nieustannie padał deszcz. Chciałbym ci powiedzieć ile spierdoliłem swoim życiu. Pewnie patrzysz na mnie i się załamujesz z powodu Karoliny, stary, bez ciebie się pogubiłem. Pewnie byś teraz próbował godzić obie strony chociaż byłeś młodszy to jednak równie doświadczony. Obstawiam że najpierw zrobiłbyś jej wojnę o to jak to wszystko rozegrała a mi o fakt bycia naiwnym i o to ze pozwoliłem jej po raz kolejny odejść. Sam rozumiesz nie mogę jej wybaczyć a ona nie potrafi wybaczyć mi. Tyle pięknych opcji i planów rozsypało się w drobny mak. Mógłbyś tu być, pewnie właśnie odpalałbyś kolejnego szluga i wyrzucał moje puszki po piwie i tłumaczył że jej szczęście jest najważniejsze, że mam odpuścić.
|
|
 |
Dziś znowu zauważyłem ją na mieście. Moje oczy uciekły w jej kierunku, a podświadomość kazała mi za nią iść. Nie powinienem jej śledzić, przecież to nie jest fair w stosunku do niej, ale musiałem zobaczyć czy znów do niego idzie. Tak bardzo chciałem żeby była wyłącznie dla mnie, żeby to do mnie przychodziła na południe i żeby to własnie ze mną siedziała nad nudną komedią romantyczną gdy na dworze lał by deszcz. Wtedy przystanęła podnosząc coś na ulicy a gdy zrobiła krok o mało nie potrącił ją samochód. Zadrżałem na moment czując jak serce zaczyna bić mi szybciej. Podbiegłem do niej łamiąc wszystkie swoje zasady i nie myśląc o tym co pomyśli. Podbiegłem by czuła się bezpieczna i by sprawdzić czy nic jej nie jest. Odetchnąłem z ulgą gdy była cała i zdrowa a jej oczy błyszczały w ten sam sposób co zawsze. Dopiero teraz, gdy trzymała mnie mocno za rękę w strachu, przez moment poczułem się że mogę być dla niej coś wart.// nic_nieznaczacy
|
|
 |
Chodź policzymy gwiazdy, tak jak robiliśmy to całkiem nie dawno. Zacznijmy spędzać czas, tak jak kiedyś. Na huśtawce przy blasku księżyca, policzmy gwiazdy jeszcze raz. Choć zawsze twierdziłaś, że nigdy ich nie doliczymy. A może akurat nam się uda? Razem możemy wszystko, dobrze o tym wiesz. Opowiedz coś, ze swojego życia, pośmiejemy się. Jeśli będzie trzeba, otrę nawet każdą Twoją łzę. Wtul się we mnie, i opowiadaj. Nie ukrywaj nic, zaufaj mi. Może powiedzieć mi wszystko, ja zawsze będę. Zawsze będę starał Ci pomóc. Ponoć nie ma na zawsze, więc do śmierci. Do samego końca. I nawet po, ja będę. Może już nie tutaj, ale u góry. Będę koło Ciebie, chyba że Ty będziesz kazała mi odejść. Odejdę. Bo to Twoje zdanie jest dla mnie najważniejsze. Więc wróćmy to tego co było kiedyś, do opowiadań w blasku księżyca, lubiłem gdy opowiadałaś. Byłem stworzony do słuchania,pamiętasz? Tak powtarzałaś. Odnówmy wszystko co minęło, z czasem..
|
|
 |
Znowu cię ujrzałem. Minęłaś mnie w sklepie nie zdając sobie nawet sprawy że to ja. Poślizgnęłaś się a ja chwyciłem cię za rękę żebyś nie upadła. Miałem kaptur i odwróconą głowę, nie domyśliłaś się kto właśnie cię dotyka. Przecież nawet nie zdajesz sobie sprawy z mojego pobytu w kraju.Wstrzymałem oddech. Znowu cię dotykałem, znowu przez minute czułem zapach twoich perfum. Nagle podziękowałaś wyrywając mnie z transu, ostrożnie puściłem i wyszedłem bez słowa siadając na pobliskiej ławce chciałem znowu ujrzeć twoją rozpromienioną twarz. Wyszłaś, podeszłaś do jakiegoś faceta, zacisnąłem pięści gdy nagle się do niego przytuliłaś a później pocałowałaś. Odczułem bój i całkowitą stratę, ale ze smutkiem w oczach wymusiłem uśmiech gdy dostrzegłem twój szczery śmiech który jest dla mnie najważniejszy. Twoje szczęście mała, ponad wszystko. Mimo ze we mnie coś nieodwracalnie pękło.
|
|
 |
Pamiętam pierwsze spotkanie, a sądziłaś że nie stać mnie na zapamiętanie takich dat. Tylko, ze dla mnie to nie jest sama data. Dla mnie to dzień w którym poczułem się coś wart. Dworzec, godzina 20:15, listopad. Ja z kumplami siedziałem na ławce i popijałem piwem następnego z kolei skręta, chyba trzeciego, gdy nagle jeden mnie zaczepił i wskazał na ciebie. Miałaś być jego zdobyczą. Ubrana w niebieską sukienkę miałaś piękne kręcone włosy, które później zaczęłaś codziennie prostować. Kumpel zagwizdał, a ty się odwróciłaś pełna gracji i wdzięku. Nasze spojrzenia na siebie natrafiły, a ja poczułem uderzające ciepło chociaż nie miałem kurtki. Już wtedy rozpaliłaś moje wnętrze i ogrzałaś na wskroś zamarznięte serce. Uśmiechnęłaś się, nieznacznie, tylko ja to zauważyłem. Ekipa zaczęła ci machać a ja nawet nie potrafiłem z siebie słowa wydobyć. Ten który sobie ciebie upatrzył podszedł i zagadał chociaż doskonale widziałem ze podczas rozmowy z nim spoglądałaś właśnie na mnie. W tym tkwiła magia.
|
|
 |
Brakuje mi tlenu. Czuję zmniejszony dopływ powietrza tak jakby ograniczał się on do minimum.Ledwie łapię oddech, gdy nie ma cię w pobliżu a gdy cię widzę to znowu serce szaleje. Widzisz co się stało? Znowu się staczam na dno chociaż obiecałem komuś ze wytrwam ze będzie dobrze.Nie boję się tego że będziesz szczęśliwa beze mnie, boję się tego ze pewnego dnia zobaczę cię z kimś kto postanowi cię wywieźć daleko stad tak że nie będę miał możliwości spoglądania na ciebie ukradkiem. Nie będę mógł nawet stanąć przed twoim domem na przystanku i odpalić szluga by później obserwować w oknie twoją sylwetkę i później gaszące się światło.Boje się że już nigdy nie dojdzie do przypadkowego zetknięcia się naszych ciał i zwykłej wymiany słów na zasadzie "cześć, przepraszam, pamiętam". Obawiam się że utracę grunt pod nogami gdy spotkam cię z kimś innym a ludzie już szepczą co robisz.Brak skrupułów i wyrzutów sumienia ci pozwala na szybkie pogodzenie się z losem czy zdecydowałaś się postawić na zazdrość?
|
|
 |
Siedzimy na małej imprezie ze wspólnymi znajomymi. Znów jesteś sama, kolejny raz przychodzisz bez chłopaka. Ciągle zastanawiam się dlaczego? Przecież nie raz każdy proponował byś z nim przyszła. Z jednej strony to dla mnie lepiej, ale patrząc na to wszystko z innej perspektywy chciałbym go poznać. Dość dużo słyszałem na jego temat, ale to nie to samo. Ciekawi mnie jaki jest i czy zasługuje na Ciebie. Jesteś wyjątkowa i zasługujesz by tak Cię traktowano. Nie zniósłbym patrzenia jak Cię całuję i obejmuję. Wiem, że się kochacie. Ale moje serce rozsypałoby się w drobny mak. Tak bardzo pragnę być na jego miejscu. Nie mogę Ci nic popsuć, ale nie zniosę dłużej tego. Mam pretensje do samego siebie, że wtedy gdy byłaś wolna ja uganiałem się za innym dziewczynami, które nie dorównują Tobie do pięt. Teraz boję się, że straciłem Cię na zawsze. // nic_nieznaczacy
|
|
 |
Siedzimy kolejną godzinę w ciszy. Dochodzi północ, a ja piję już kolejne piwo. Nie wytrzymuje mojego milczenia i pyta: co Ci jest? Pustka w głowie, odpowiadam standardowo: nic. Z jego ust wydobywa się podniesionym głosem: Maciek weź się kurwa ogarnij! Spoglądam na niego i odpowiadam: nie mogę. Wytrzeszcza oczy i patrzy na mnie: dlaczego? Moja odpowiedź jest jednoznaczna: pokłóciłem się z życiem. // rozmowa z przyjacielem
|
|
 |
Bez ciebie byłbym nikim. Dajesz mi wiarę w lepsze dni, nadzieję na poprawę. Wiem, ze nie jest między nami tak jak byśmy tego chcieli ale wiedz, ze jesteś najważniejszą kobietą w moim życiu, bo przyjaźń stawiam ponad wszystko inne. Wiem, ze czasami nie wytrzymujesz w moim towarzystwie i często muszę dostawać od ciebie czymś po głowie, ale tak to ci dziękuję. Za to, ze jesteś i trwasz bez względu na to jak złe słowo nie raz do ciebie kieruję. Dziękuję za szczerość, która dla wielu byłaby przesadna ale tym mnie motywujesz. Przytulasz gdy jest potrzeba, krzyczysz gdy znowu nawale, milczysz, gdy chcesz dać nauczkę, pomagasz obrać właściwą drogę. Powinienem cie częściej słuchać wiem, ale znasz mnie, nie jestem tym dobrym człowiekiem który nie popełnia błędów. Przepraszam za każde wyczerpanie pakietu twojej cierpliwości i każda łzę. Dziękuję za opanowanie i za rozsądek. Dziękuję, ze jesteś i nigdy nie odchodzisz. Wiesz, ze to o tobie Wera.
|
|
 |
Każdego dnia przypominałem ci kim dla mnie jesteś i jak wiele znaczysz.Doskonale wiesz jak wielką rolę odgrywałaś w moim nędznym życiu. Byłaś moim Aniołem, delikatnym, kruchym, wrażliwym ale i kontrastowo bardzo silnym i nie podatnym na wpływ innych. Słowa miłości z twoich słów były tak perfekcyjnie dobrane że uznawałem je za szczere.Pamiętam ze chciałaś zostać cenioną aktorką, wysoko postawioną celebrytką. Byłaś celebrytką moją własna a miano genialnej aktorski nadałem ci całkiem niedawno.Zabawne było twoje wyczucie aluzji gdy cie w tym utwierdziłem. Nie zazuważyłaś nawet momentu w którym się zorientowałem co robiłaś.Zaczęłaś zatracać się w kłamstwach. Trochę przekombinowałaś sztukę improwizacji.Wracałaś do mnie po spotkaniach z "koleżankami" a twoje ubrania były przesączone alkoholem i nikotyną.Miałaś czelność całować mnie na przywitanie gdy tak naprawdę wracałaś od innego żegnając się w taki sam sposób.Nie mam ci nic za złe jestem wściekły na siebie, nie zaspakajałem twoich potrzeb.
|
|
|
|