 |
Gdy nie mogłam zasnąć, dzwoniłeś i opowiadałeś jak cudownie jest mnie usłyszeć. Dzwoniłeś tylko po to by usłyszeć mój głos, by rozśmieszyć mnie gdy miałam zły humor. Często słuchałeś mojego szlochu, słuchałeś jak bardzo nienawidziłam życia. Dziś, nie ma Ciebie- telefon milczy a Ja jestem tą samą osobą- kruchą z wieloma problemami, bagażem wspomnieniem i tęsknotą za tym co było.
|
|
 |
Gdy przechodzę obok tej knajpy w której wypiliśmy pierwsze piwo zastanawiam się czemu Ciebie nie ma, czemu jestem sama i ciągle tęsknie za Tobą. Czemu każdej nocy płaczę za Tobą czemu wszędzie widzę tylko Ciebie. Myślę że już wszystko czas zakończyć, czas się pozbierać nie wspominać tego co było- żyć teraz i tu. Chciałabym bardzo, uwierz że o niczym innym nie marzę bardziej. Chcę Cię zapomnieć, chcę wyrzucić Cię ze swojej głowy i nie pamiętać. Mimo że nie jest łatwo, mimo że moje serce rwie się do Ciebie każdego dnia chcę zabić w sobie uczucie jakim Cię darzę, chcę uwolnić się od miłości która zaczyna mnie niszczyć. Mam dość starania się, błagania o kolejne spotkania- mam dość ciągłego wpatrywania się w dal i zatracania w rzeczywistości która powinna mnie cieszyć a nie przybijać. Chcę się zmienić, chcę zakończyć wszystko. Nie chcę już cierpieć przez miłość, nie chcę płakać, nie chcę umierać już więcej- nie chcę bo wiem że nie dam rady wstać. Nie potrafię znaleźć siły by powiedzieć dość
|
|
 |
Tęsknie za Tobą, przyznaję że każda minuta mojego życia jest dedykowana Tobie. Nie potrafię odpuścić, nie za bardzo wiem czemu mi tak zależy. Czemu nie potrafię tego zostawić za sobą. Uśmiecham się do Ciebie, próbuje złapać Cię za rękę wytłumaczyć że może jeszcze jest dla nas szansa - ty odchodzisz, bez słowa zabijasz wszystko co nas łączyło. Nie pytasz o nic, odchodzisz i mówisz że nigdy nie zapomnisz, że byłam dla Ciebie nadzieją, wspaniałym darem którego nie umiałeś wykorzystać. Wiesz jak czuję się fatalnie, wiesz jak każdego dnia nienawidzę siebie coraz bardziej? Nie możesz wiedzieć, Ty nigdy nie potrafiłeś słuchać drugiego człowieka, nigdy nie starałeś się mnie zrozumieć. Nigdy mnie nie kochałeś? te wszystkie obietnice były rzuconymi słowami na wiatr, błagam powiedz mi że znaczyłam coś dla Ciebie- no powiedz mi że byłam dla Ciebie kimś ważnym. Potrzebuję byś był, byś czuwał. Nie chcę już samotnych wieczorów, nie chcę umierać z tęsknoty nie chcę tak dalej żyć chcę poczuć się lepiej
|
|
 |
Jak wyglądają moje wieczory? Wieczory to godziny kiedy nie wstydzę się umierać i cierpieć na zewnątrz. To godziny kiedy nawet w powietrzu czuć pustkę oraz ten dziwny smutek. Wtedy jednak nie ma już łez, a przerażającą ciszę przerywają takty kolejnych smutnych piosenek. Wieczorami jestem sama, nie muszę już kłamać, że cieszy mnie życie. Poświęcam te chwile na próby ułożenia swojego życia w jedną całość, jednak ta układanka jest o wiele trudniejsza niż mogłam przypuszczać. Wieczorami się nie uśmiecham, niczego nie udaję. Siedzę przeglądając we wszystkich wspomnieniach swoją przeszłość i maluję palcami na jego zdjęciach resztki pokruszonej miłości. Wieczorami rozpadam się w drobne kawałki, aby nocą przy świetle księżyca zebrać się w całość i nabrać chociaż trochę sił do walki z kolejnym tak samo trudnym dla mnie dniem. Wieczorami spowiadam się niebu z mojej miłości i tęsknie, przeraźliwie za nim tęsknie. / napisana
|
|
 |
Ja już naprawdę tego wszystkiego nie chcę. Nie chcę cierpieć, czekać, tęsknić. Chciałabym wreszcie pogodzić się z tym, że Ciebie nie ma i już nie będzie, chciałabym przyzwyczaić się do myśli, że po prostu nie byliśmy sobie pisani. Niby coś nas pchnęło do siebie, ale najwyraźniej los się pomylił. Być może nigdy nie powinnam Cię spotkać, nie powinnam przyzwyczajać się do ciepła Twojego ciała i do szczęścia, które mi przynosiłeś. Nie potrafię tego wszystkiego zrozumieć, ciągle tłumaczę sobie każde Twoje zachowanie, ale bez rezultatu. Opadam z sił, każdego dnia czuję jak marnieje, jak cała zamieniam się w pustkę. Wiesz, chciałabym znów żyć, poczuć jak to jest budzić się rano pełna pozytywnej energii. Chciałabym wreszcie powiedzieć sobie, że mam to czego zawsze pragnęłam. Nie chcę już każdego dnia umierać i czekać na rzeczy niemożliwe. Ja już po prostu tak nie potrafię. / napisana
|
|
 |
Mam nadzieję że gdy spoglądasz czasem w niebo i widzisz miliony błyszczących gwiazd zdarzy Ci się czasem pomyśleć o mnie, i przywołać setki miłych wspomnień.
|
|
 |
Znów kolejna bezsenna noc, kolejna walka o przetrwanie w świecie który wyniszcza wszystko. Znów czuję się tak bardzo bezradna, nie czuję nic. Nie ma we mnie radości, a humor zgasł. Czuję smutek, ciągle smutek który zaczyna zabijać wszystko we mnie. Znów usypiam po tabletkach, nie potrafię znaleźć sposobu by zmienić to wszystko. Zamykam się w sobie każdego dnia, izoluję się od świata- każdego dnia bardziej nienawidzę siebie i ludzi którzy mnie otaczają. niszczę wszystko co zbudowałam, poddaję się na początku. Nie poznaję siebie, nie potrafię zrozumieć jak w przeciągu trzech miesięcy mogłam się tak zmienić. Zabijam się, poddaję nie potrafię wstać i iść dalej. Chcę zostać tu, zamknąć się w pokoju z muzyką w tle i zapomnieć że istniałam, że żyłam. Chcę tak często skończyć życie które kiedyś było dla mnie ważne. Stoczyłam się, codziennie walczę o przetrwanie. Walczę choć nie widzę już sensu by starać się, nie mam odwagi by żyć, nie mam odwagi by to wszystko zakończyć. Upadam coraz to niżej
|
|
 |
Był taki moment kiedy myślałam, że cała ta moja miłość szybko mi przejdzie, a ja zacznę nowe życie, być może u boku kogoś kto zadbałby o mnie jak należy. Miałam taką chwilę kiedy wierzyłam, że cały ból minie, a przeszłość nie będzie się liczyć. Dziś wiem, że się pomyliłam. Nic nie ustępuje, ja nadal tak bardzo pragnę Twojej obecności jak pragnęłam wcześniej. Serce pokochało Cię najbardziej jak tylko potrafiło, więc nie można się dziwić, że nie potrafi zrezygnować. Myślałam, że i Ty coś zrozumiesz, ale najwyraźniej to ja zbyt wiele sobie wyobrażałam i wymagałam od losu niemożliwego. Zostałam zraniona podwójnie - przez Ciebie i przez samą siebie i coraz bardziej nie potrafię sobie z tym poradzić. Ciągle widzę tylko jak siły umykają, a tęsknota nie chce wcale odpuścić. / napisana
|
|
 |
Uciekanie od odpowiedzialności jest dla wielu najprostszym rozwiązaniem. Dla mnie znów to brak rozwiązania. To po prostu pokazanie, że nie dojrzało się do poważnych decyzji i tak naprawdę nigdy nie było się gotowym na coś więcej. Ja rozumiem, że czasem pewne sprawy nas przerastają, ale wszystko trzeba doprowadzić do końca, trzeba powiedzieć tych kilka ostatnich słów, a nie uciekać i zachowywać się jakby nigdy nic się nie wydarzyło. Smutne, że niektórzy traktują nas w ten sposób i jednocześnie pokazują, że nie do końca liczą się z naszymi uczuciami. Przecież każdy z nas zasługuje na szacunek i na chociaż dwa słowa wyjaśnienia. / napisana
|
|
|
|