 |
Balansując na granicy miłości i nienawiści stoimy na skraju życia i śmierci. Patrzymy wstecz nie zauważając tego, co może spotkać nas w przyszłości. Nie jesteśmy, albo nie chcemy być świadkami tego jak zmienia się nasze życie, jak dorastamy. Pełni wewnętrznego strachu o to co się stanie, jeśli nasza decyzja okaże się zła pozostawiamy niektóre pytania bez odpowiedzi mijając się tym samym z odpowiedzialnością. Postrzegamy świat przez czarny, albo biały kolor jakby nie było w nim innych barw. Jesteśmy dziećmi. Mimo wieku jesteśmy jeszcze małymi dziećmi, które nie rozumieją tak wielu spraw i chcą uczyć się na błędach. \
|
|
 |
Obudziła się na szpitalnym korytarzu. Rozglądając się dookoła przypominała sobie dlaczego tu jest. Zdarzenia z poprzedniego dnia wolno, jakby w zwolnionym tempie odtwarzały się w jej głowie. Poszła na salę 217. Spał. Usiadła przy jego łóżku patrząc jak nierówno oddycha. Łzy napłynęły jej do oczu. 'To moja wina, przepraszam.' mówiła jakby do siebie. 'To ja powinnam teraz umierać, nie Ty. Przepraszam' otarła mokre od płaczu policzki. 'Przestań, przecież Cię kocham' usłyszała jego słaby i zmęczony głos. Wziął ją za rękę i znów zamknął oczy. 'Już zawsze będę Cię kochał.' zdążył powiedzieć zanim długa, ciągła linia pojawiła się na monitorze z przeraźliwym dźwiękiem odbijającym się echem wśród białych ścian. \
|
|
 |
Za kilka lat zaproszę Cię do siebie. Przyjdziesz i zobaczysz jak z uśmiechem Cię witam. Zrobię nam gorącą czekoladę zapowiadając długą noc na tarasie. Okryci kocem będziemy siedzieć patrząc w gwiazdy. Nie będziesz mówił, ja będę opowiadać. Powiem Ci o wszystkim. O tych rankach, kiedy wstając nie miałam żadnej motywacji do życia, o dniach, w których zmuszałam się do uśmiechu i potwierdzeniach, że jesteśmy znów jak kumple, o wieczorach, w których tylko Pezet był obok i nocach, których nie przespałam. Z uwagą będziesz słuchał jak bardzo byłeś ważny. Zaczniesz żałować, że tego nie widziałeś i może nawet przeprosisz. Z uśmiechem powiem, że już nie ma za co, i że chciałam tylko, żebyś wiedział. Upiję ostatni łyk czekolady i spojrzę Ci w oczy. Mam nadzieję, że zobaczę tam pustkę po tym co mogło być i samobójstwo, które popełniłeś odchodząc. \
|
|
 |
Siedzę na trawie z kolanami podciągniętymi pod brodę i patrzę z radością na Ciebie. Puszczasz bańki mydlane - zawsze wiedziałeś jak bardzo to lubię. Odbija się w nich słońce nadając każdej z nich inne odcienie tysięcy kolorów. One są nawet lepsze niż tęcza! Śmiejesz się i krzyczysz, żebym przestała je zbijać, a ja mimo to cały czas dotykam je lekko palcami patrząc jak w jednej chwili pryskają. Siadasz obok mnie i mówisz, że teraz zamiana, że teraz ja puszczam bańki, a Ty je zbijasz. Wydmuchuję z płuc powietrze, które w jakiś, chyba magiczny sposób, robi ze zwykłego mydła ten niesamowity widok. 'Miałeś je zbijać!' krzyczę do Ciebie widząc, że nawet nie wyciągniesz ręki, by je zniszczyć. 'Po co?' pytasz patrząc mi w oczy. Widzę to, mimo skupienia, które cały czas poświęcone jest robieniu baniek. 'Dla frajdy.' odpowiadam po chwili. Przytulasz mnie ze śmiechem i szepczesz 'Ty jesteś moją frajdą, mała' \
|
|
 |
Trzymałeś mnie w objęciach i powtarzałeś że wszystko się jakoś ułoży. Pierwszy raz w życiu zaczęłam wątpić w Twoje słowa. 'Zrozum, to już nigdy nie będzie to samo. Nie będzie Cię obok mnie, ja nie będę przy Tobie' łzy zakręciły się w moich oczach. Odsunąłeś mnie od siebie trzymając za ramiona i powiedziałeś szeptem 'Będzie jak dawniej. Obiecuję Ci. Zawsze już będziesz częścią mojego serca, wiesz?' pokiwałam głową twierdząco. 'Uśmiech. No już, uśmiechnij się' zacząłeś powtarzać. Otarłeś dłonią łzy spływające po moim policzku i znów mnie przytuliłeś. 'Przecież Cię kocham, pamiętaj' czułam jak wplatasz palce w moje włosy. Dobrze wiedziałeś jak bardzo to lubię. Czułam jak szybko bije Ci serce, biło nawet szybciej niż moje. Wiedziałam, że mówisz prawdę, byłam tego pewna. Przecież nigdy nie kłamałeś. Z drugiej strony czułam że coś we mnie pękło. Jakaś bariera, która za sobą oprócz pustki ma tylko strach po prostu wybuchła zostawiając mnie samą z mieszanką uczuć i brakiem Ciebie. \
|
|
 |
Kup dużą paczkę pianek, tych takich śmiesznych, różowo-białych, wiesz, te które tak bardzo lubię i butelkę coli. Przyjdź do mnie. Wejdź bez pukania i bez zdejmowania kurtki wbij do pokoju. Krzyknij 'siema' i przytul mnie najmocniej jak potrafisz. Uśmiechnij się na widok moich szerokich dresów, rozciągniętej koszulki i ogólnego nieogarnięcia z myślą, że teraz wyglądam nawet ładniej niż zazwyczaj. Możesz mi to nawet powiedzieć. Uciesz się na moja propozycje obejrzenia po raz kolejny mojej ulubionej komedii romantycznej, którą sam znasz już dzięki mnie na pamięć. Usiądź obok mnie, ale najpierw zrób gorącą czekoladę i zorganizuj jakiś koc. Przytul mnie i mów do mnie cały czas. Nie zwracaj uwagi na film, wiesz, że wolę Ciebie. W najmniej oczekiwanym momencie powiedz jak bardzo mnie kochasz. Wiesz już wszystko, teraz tylko bądź. /
|
|
 |
Patrzę na Ciebie, kiedy ze skupieniem na Twarzy wpatrujesz się w monitor grając w jakąś grę. Znów przegrywasz i cicho przeklinasz pod nosem spoglądając na mnie żeby upewnić się że nie słyszałam. 'Ja chcę' mówię wpasowując Ci się na kolana. 'Wiesz o co chodzi?' pytasz, i widząc jak przecząco kręcę głową zaczynasz tłumaczyć. 'Masz zabijać tych ludzi. W takim ubraniu, nie żadnych innych, bo inni są z Tobą. Rozumiesz?' kiwam głową udając, że cokolwiek wiem. Obejmujesz mnie w pasie kładąc głowę na moim ramieniu bo chcesz widzieć jak pierwszy raz w życiu zmagam się z tym wszystkim. Przygryzam wargę lekko pochylając głowę i ze skupieniem zabijam wszystkich, którzy wyglądają inaczej niż mój człowiek. Na ekranie pojawia się czerwony napis 'mission complete' a ja z okrzykiem radości gwałtownie Cię przytulam. 'Jak?' pytasz ze zdziwionym wzrokiem. 'Bo umiem, a Ty nie!' odpowiadam ze śmiechem wiedząc, że za chwilę znów zaczniesz grać, żeby mi udowodnić, że też potrafisz. /
|
|
 |
Nie pozwól mym oczom zapomnieć Twego obrazu, a ciału dłoni. Nie pozwól by zapach Twej skóry mógłby być przeze mnie kiedyś zapomniany, przecież oboje wiemy, że potrzebuję go do dalszego i normalnego funkcjonowania. Nie każ mym uszom przestać słuchać tej romantycznej melodii płynącej z Twych ust. Po prostu nie odchodź, zostań.. Jednakże, jeśli zdecydujesz się odejść, zostaw mi ostatki szeptu, kawałek naszego nieba i smak herbaty waniliowej z Twych warg, który czułem na swoich co ranek. Nie zapomnij też wziąć mego serca - ono bez Ciebie jest tylko samotnym kamieniem wyrzuconym na ulicę, drżącym ostatkiem sił i resztkami Ciebie.
|
|
 |
Deszcz zaczynał padać coraz mocniej. Chwyciłem jej rękę i pociągnąłem pod daszek nieznanego mi budynku. Oparłem ją o murek chwytając w biodrach. - Wiesz.. wydaję mi się, że nigdy nie będę kochał Cie tyle, co Ty mnie. - wykrztusiłem z przemarzniętych warg, jednocześnie odgarniając jej mokrą grzywkę na bok, powoli zanurzając się w spojrzeniu. - Dlaczego? - zapytała. Wtedy ujrzałem jej zakłopotanie, które przecież tak bardzo uwielbiałem oglądać. - Bo Ty masz zamiar kochać mnie przez najbliższe sto lat, a ja Ciebie.. tak myślę, do końca świata. - odparłem zbliżając się do jej uśmiechu. Musnąłem moimi wargami jej delikatny policzek, całując miejsce trochę wyżej. Przymykając powieki wtuliłem głowę w jej dłonie
|
|
 |
W kusej sukience wirowałam po parkiecie. Wśród muzyki było słychać co chwilkę stukot moich czarnych szpilek.Za chwilę koło mnie zaczął tańczyć mój były. - zmieniłaś się.nie odpowiadałam. a on kontynuował- zwiewne,ponętne sukienki , 20 centymetrowe szpilki,wyprostowane włosy...- i co ? w Oczy Cię to razi czy jak? znowu Ci nie pasuje mój styl? To jak mam wyglądać? Pamiętasz,jak zerwaliśmy? powiedziałeś,że dziewczyna w spodniach od dresu, w topie i koczku lub kucyku nie jest dla ciebie. A teraz? mam sukienkę ,szpilki, a tobie tez się nie podoba? Trudno mam na to wyjebane. - wykrzyczałam. Wszyscy patrzyli się na nas. A on jakby się w ogóle tym nie przejmował. - podoba mi się, teraz jesteś idealna. Może spróbujemy jeszcze raz?- powiedział. Tak marzyłam o tej chwili,dokładnie takie słowa chciałam usłyszeć,lecz zamiast się zgodzić odpowiedziałam tylko: idealna? może i tak. Ale zbyt idealna dla Ciebie kotku. - powiedziałam i wyszłam z pokoju
|
|
 |
" Najbardziej bawią mnie wiadomości od jakiś palantów, twierdzących że złamałam im serce. Żalą się bardziej niż kobieta podczas napięcia przed miesiączkowego. Płaczą bo ich 'unikasz' a później będą twierdzić, że oni jako płeć brzydsza i ten cholerny podgatunek ludzkości, są zdecydowanie twardsi i nie wiedzą co to łzy. Rzucają się jakbyś co najmniej obiecała im trójkę dzieci, biały dom i swoją cnotę w pakiecie. Takie problemy to do biura skarg i zażaleń, nie do mnie."
|
|
 |
Jednego dnia kiedy niebo spada, Będę stał dokładnie obok ciebie, Dokładnie obok ciebie, Nic nie będzie między nami, Będę stał dokładnie obok ciebie, Dokładnie obok Ciebie. ♥
|
|
|
|