 |
3,200 kg, 56 cm szczęścia. Zuzia
|
|
 |
Pamiętasz? Mówiłam Ci, że czuje ból. Nie tyle fizyczny co psychiczny. Opowiadałam przez co musiałam przejść, zwierzałam się z tego co boli, mówiłam że nie chce więcej być niczyją zabawką. Że cierpiałam kiedy ktoś mnie zostawiał, że tak cholernie bolało. Przekreśliłeś to wszystko postępując jak inni. Odszedłeś..
|
|
 |
I zapamiętaj, że jeśli zawiodę się do tego stopnia, że już wszystko będzie mi jedno, gdy wyduszę z siebie słowo "żegnaj" to powrotu już nie będzie. Dorosłam i nie dam Ci po raz drugi zniszczyć tego co ułożę, zabrać kawałka mnie, potraktować jak zabawkę..
|
|
 |
A najtrudniej powiedzieć "Żegnaj"..
|
|
 |
Zrób coś, pokaż mi sens dalszego trwania w tym wszystkim. Uświadom mi sens mojego życia..
|
|
 |
Zgubiłam sens, nie wierzę w ludzi, chciałabym odejść... Tak po prostu.. Zniknąć..
|
|
 |
Kiedy będziesz chciał pogadać będę zawsze gotowa przyjść i wysłuchać wszystkiego. Zrobię co tylko będę mogła aby choć trochę ulżyć Ci w cierpieniu. Wezmę to wszystko na siebie byleby Ciebie tak cholernie nie bolało. Pamiętaj, że jestem dla Ciebie dostępna 24 godziny, 7 dni w tygodniu. Na tym polega przyjaźń...
|
|
 |
A kiedy odszedłeś to było tak jakby umarła część mnie. Razem z Tobą odeszła radość, która sprawiała, że czułam się jak dziecko. Odeszła dobroć, którą starałam się każdemu bezwarunkowo okazać, odeszło światełko z moich oczu, a w zamian pojawił się smutek. Zabrałeś ze sobą fragment mnie, a ja zmieniłam się w zimną sukę nie potrafiącą okazywać uczuć. Tego chciałeś?
|
|
 |
To było gorsze od dupy dziwki...
|
|
 |
Żeby zło mogło triumfować, wystarczy, że sprawiedliwi nie będą nic robić.
|
|
 |
Siedziałam zamyślona na krawężniku w ręku trzymając puszkę piwa. "Miałaś się ku*wa pilnować!" głos przyjaciela przywrócił mnie do rzeczywistości. "Nie wiesz od czego masz telefon?" Podniosłam się po czym szukając komórki w kieszeni doszłam do wniosku, że jej nie posiadam. "W bluzie jest" mruknęłam na odczepnego ruszając przed siebie. "A bluzę gdzie masz?" łapiąc mnie za rękę przyciągnął mnie do siebie. "Jakiś ziom mi nosi" zanosząc się od śmiechu odpowiedziałam na jego pytanie. Wyjął mi z dłoni puszkę podając ją koledze. "Ty to jednak nienormalna jesteś" zaśmiał się przytulając mnie do siebie i nie puszczając aż do końca imprezy i powrotu do domu..
|
|
|
|