 |
Kocham cię, czy tego chcesz, czy nie. Czy ja tego chcę, czy nie. To jest jak choroba. Jak niemoc, która odbiera mi możność wolnego wyboru, która topi mnie w otchłani. Zabłądziłam w tobie
|
|
 |
Chcę Ci coś opowiedzieć,
Ale brakuje słów,
Żeby wyrazić to co czuję.
|
|
 |
A miłość? Jeszcze jeden nałóg młodości, ryzykowne gry, oszałamiające stany nieważkości.
|
|
 |
A któż ci powiedział że miłość musi być dobra?
|
|
 |
– A czym jest Miłość? – spytała pustynia.
– Miłość jest jak sokół, który krąży nad twoimi piaskami. Dla niego jesteś najbujniejszą zielenią, z której zawsze powraca ze zdobyczą. On zna twoje skalne urwiska, twoje wydmy i twoje góry, a i ty jesteś dla niego najbardziej szczodra.
|
|
 |
optrzebuje cie. jak zebra pasow, jak alkocholik wodki, jak palacz fajek, jak pustynia wody.
|
|
 |
+ za arcyzabawny stosunek do spraw waznych
|
|
 |
przestałam zażywać witaminy dochodząc do wniosku, że kilka zwykłych pastylek nie zatuszuje
mi przekrwionych, podkrążonych oczu i spuchniętych powiek, nie poprawi mojego psychicznego
samopoczucia i nie sprawi, że wreszcie spokojnie zacznę przesypiać noce.
tak naprawdę wypłukiwanie witamin przychodzi mi prawie tak samo łatwo jak
krzyczenie na niemieckim, wygłupy na angielskim, gra w kółko i krzyżyk na geografii,
poważne rozmowy na religii, słuchanie muzyki na polskim, słuchanie na biologii, zamulanie na historii,
walka o przetrwanie na chemii, nieogarnianie na fizyce i totalne wyłączenie się na matematyce.
coraz głębiej utwierdzam się w przekonaniu, że jestem mistrzynią autodestrukcji.
|
|
 |
pamiętasz wszystko tak samo dobrze, jak pamiętam to ja;
pamiętasz każdą chwilę, każdy gest, każde słowo
i pewnie szybko nie zapomnisz, bo nie da zapomnieć się tego
co było magiczne w każdym atomie i pierwiastku
|
|
 |
po prostu trzymaj mnie za rękę, bo właśnie rozpadam się na milion małych kawałków.
trzymaj, trzymaj, prowadź mnie za rękę, bym nie była milionem małych kawałków.
|
|
 |
boli mnie ta mała nutka lekceważenia niezmiennie obecna w twoim spojrzeniu.
chciałabym po prostu móc to zmienić. chciałabym, żebyś sam postanowił to zmienić.
dotyka mnie to, że zawsze będzie ktoś ważniejszy ode mnie
a ja przecież tak bardzo lubię być najważniejsza.
|
|
 |
patrzę w lustro, widzę sińce pod oczami, przenoszę wzrok na zaczerwienione dłonie, cały czas słuchając rozmaitych melodii,
całym sercem oddając się tym dźwiękom przeszywającym mnie na wskroś. przeczesuję włosy, odgarniam grzywkę, myślę.
myślęotobiemyślęotobiemyślęotobiemyślęotobiemyślęotobiemyślęotobie myślę o tobie sluchając tych wszystkich piosenek.
czy przywodzą mi cię one na myśl dlatego, że celowo odtwarzam to, co lubisz najbardziej, a może po prostu oboje ubóstwiamy
te same utwory? wiem już. nareszcie wiem, co powinnam z tym wszystkim zrobić. myślałam o tym dzisiaj w wannie. ale pozostaje jeszcze to najtrudniejsze, by znaleźć w sobie trochę siły i zniszczyć to, co do tej pory tak uparcie i z mozołem budowałam,
by dotknąć twojej twarzy, spojrzeć ci w oczy i skłamać, szybko odwrócić się i pójść pozostawiajac wszystkie wspomnienia. jak narazie nie jestem zdolna do tak absurdalnych czynow.
|
|
|
|