przestałam zażywać witaminy dochodząc do wniosku, że kilka zwykłych pastylek nie zatuszuje
mi przekrwionych, podkrążonych oczu i spuchniętych powiek, nie poprawi mojego psychicznego
samopoczucia i nie sprawi, że wreszcie spokojnie zacznę przesypiać noce.
tak naprawdę wypłukiwanie witamin przychodzi mi prawie tak samo łatwo jak
krzyczenie na niemieckim, wygłupy na angielskim, gra w kółko i krzyżyk na geografii,
poważne rozmowy na religii, słuchanie muzyki na polskim, słuchanie na biologii, zamulanie na historii,
walka o przetrwanie na chemii, nieogarnianie na fizyce i totalne wyłączenie się na matematyce.
coraz głębiej utwierdzam się w przekonaniu, że jestem mistrzynią autodestrukcji.
|