 |
Duszę się Twoim milczeniem, które powoli zaczęło mnie zabijać. Byłam przekonana i nadal jestem, że odszedłeś ode mnie bez żadnego pożegnania. To było widać. Gdybyś chciał mieć ze mną jakiś kontakt, odezwałbyś się. Wiedziałbyś co mogę czuć, jak bardzo mogę za Tobą tęsknić bądź się o Ciebie bać. Znasz, a raczej znałeś mnie kiedyś na wylot. Pewne uczucia we mnie się nie zmieniły.Mówiłam Ci w ostatnim czasie, jak wielką mam do Ciebie słabość. Dałeś mi wyraźnie do zrozumienia, że zrozumiałeś mój przekaz, a teraz? Widzę, że tak nie było, że jest zupełnie inaczej. Nigdy się dla Ciebie nie liczyłam,a tym bardziej nie liczyły się moje uczucia. Mogłabym cierpieć, a nawet umierać w szpitalu bądź w jakimś innym miejscu, a ty byś się nie ruszył i nie pomógłbyś mi. Cieszyłbyś się z porażki, którą byłabym w stanie odnieść.
|
|
 |
Ja nie milczę, jedynie tęsknię, a to powoduje, że nie potrafię pisać. Każda chwila kiedy chcę do Niego się odezwać i zrobić mu spam moich wiadomości powoduje, że częściej jestem przy Nim myślami, a co za tym idzie to pogłębiający się ból i ucisk w klatce piersiowej. I nie, na pewno to nie jest zakochanie, ale po prostu takie uczucie, które pojawia się w chwili, gdy komuś na kimś naprawdę zależy. I chociaż to wszystko zaczyna stawać się tak bardzo dziwne, to wciąż przed moimi oczami są Jego słowa. Nadal mam w myślach zdanie, w którym mówił, że dłuższy brak kontaktu nasila tęsknotę i bardziej do siebie zbliża ludzi. Ale czy tak jest naprawdę? Czy On czuje coś podobnego, czy mu zależy, czy chociaż odrobinę tęskni i czasem o mnie pomyśli? Czy jest ta szansa, której się pragnie, gdzieś ukryta? Masa pytań, na które brak odpowiedzi i po raz kolejny niepewności i wątpliwości, z którymi ciężko żyć...
|
|
 |
Bawiłeś się mną. Cały czas się mną bawiłeś, a ja tego nie widziałam. Byłam ślepa i głupia, bo wierzyłam, że tak właśnie powinno być, że facet może mieć większą przewagę i kontrolę nad dziewczyną, ale nie brałam pod uwagę tego, jak bardzo jestem przez Ciebie pomiatana. Byłam zaślepiona uczuciami względem Ciebie, które mnie po prostu niszczyły, które sprawiały, że dusiłam się w naszym związku. to co było między nami było toksyczne, ale ja tego nie widziałam, a tym bardziej tego nie czułam. Nic się nie wydobywało, żadne kłamstwa nie wychodziły początkowo na wierz, kiedy Ty wciąż brnąłeś we wszystko z największą siłą jaką mogłeś tylko wkładać w swoje zachowanie. Jedynym sposobem na to, abym przejrzała na oczy i zrozumiała pod jakim wpływem jestem Twoim było nasze rozstanie. I chociaż to bardzo bolało, bo pozostawiłeś przy mnie wiele wspomnień i bólu, to cieszę się z tego, że zostałam uwolniona od Ciebie.
|
|
 |
Oczywiście, że za Nim tęsknie, ale nie mówię tego na głos, nie piszę, bo wiem, ile by mnie kosztowało to. Nie chcę tego robić zbyt często, bo jaką mam mieć pewność, czy chociaż raz od naszej ostatniej rozmowy pomyślał o mnie? Skąd mam wiedzieć, czy jest tak jakbym chciała, aby było? Nie potrafię wiecznie pisać do Niego o jakiś głupotach, bo i tak się już wygłupiłam za bardzo ostatnio, ale to jeszcze jest nic w porównaniu do tego na co jest mnie naprawdę stać. Boję się tego, bo wiem, że to może się źle skończyć. Nie chcę Go odrzucić od siebie, a znam siebie, swoje gadulstwo i wiem na co mnie jest stać. Nawet w nieświadomy sposób jestem w stanie popełnić jakiś błąd, który za bardzo mnie zniszczy,a to nie byłoby już dobre w moim przypadku. Chociaż bardzo mi Go brakuje, rozmów z Nim, tych chwilowych czy tych dłuższych, to ciężko jest po prostu się przełamać, kiedy niepewność z Tobą wygrywa i staje się coraz większą Twoją słabością.A strach przezwycięża wszystko i bierze nad Tobą przewagę.
|
|
 |
Cały czas mnie ograniczasz, nie widzisz tego? Zawsze muszę być na każde Twoje zawołanie, nie słuchasz moich argumentów, że ja tego nie chcę, że potrzebuję czasu dla siebie i własnego życia. Ty nie reagujesz na to, bo widzisz we mnie samo zło, którym naprawdę nie jestem. Nie chcesz ze mną rozmawiać, nie chcesz spróbować mnie poznawać, wolisz oceniać po tym co widzisz, co słyszysz od innych.Lubisz grać pod dyktando pewnych osób, od których jesteś uzależniona.Mówisz raz coś innego, za chwilę Twoje zdanie się bardzo zmienia. Nie widzisz, jak przy tym mnie ranisz, no nie? Po co miałabyś to widzieć. Masz swoje cele, priorytety na życie i nigdy nie złamiesz zasad, które naprawdę Cię niszczą. Ty nawet nie spróbujesz dostrzec swoich wad i błędów, aby coś naprawiać, aby było i żyło się lepiej. Lepsza dla Ciebie jest taktyka, którą grasz. Milczenie, bo strach Tobą zawładnął. Boisz się przyznać, że chcesz zmian.. Boisz się, bo nie wiesz, jak Twoje słowa zostaną odebrane.
|
|
 |
I. Dlaczego to się stało, dlaczego tak bardzo się poróżniliśmy w czasie, gdy układało się między nami wszystko bez większych zarzutów? Dlaczego pomiędzy nas wkroczyły kłamstwa, które doprowadziły głównie do tego, że nasz związek się rozpadł? Przecież mieliśmy tyle wspólnych chwil przed sobą, planów i marzeń. Mieliśmy się spotkać, obiecałeś mi to. Dawałeś słowo, a nawet potwierdzała to Twoja mama i Twój tata, który obiecał, że pomyśli nad tym czy Twoja wycieczka może być zrealizowana przez moje miasto. Oczywiście, dziś wiem, że to wszystko było wyłącznie zagraniem z Twojej strony i kłamstwem, bo pojawiła się ona, prawda? Dziewczyna, której bez problemu pozwoliłeś do siebie przyjechać, która nie musiała być oszukiwana przez Ciebie, bo stała się kimś ważnym dla Ciebie, kimś ważniejszym niż ja. Znudziłam Ci się po krótkim czasie więc mogłeś swobodnie wykorzystać okazję i zabawić się moim kosztem.
|
|
 |
II. Znałeś mnie na wylot, wiedziałeś, jak to wszystko będzie boleć, ale nie przejmowałeś się tym, że ja wiele za to zapłacę. Jasne, że nie, bo ty nie miałeś powodów by przejmować się kimś, kto stał się jedynie pewną odskocznią i zabawką dla Ciebie. Zawsze kiedy o coś Cię prosiłam, kiedy Cię potrzebowałam nie było Cię. Odsuwałeś się ode mnie na bok i uciekałeś do niej. Kiedy milczałeś myślałam, że potrzebujesz chwili spokoju, jak to zawsze bywało, ale nigdy nie brałam pod uwagę, że możesz w tym czasie spotykać się z inną. Miałam do Ciebie pełne zaufanie, którego nikt nie był w stanie mi odebrać, ani tym bardziej zniszczyć. Ufałam Ci, bo Cię kochałam. Byłam ślepo i głupio zagubiona w tym wszystkim. Wierzyłam i byłam pewna, że nasze światy do siebie pasują, ale Ty zbyt często dawałeś mi do zrozumienia, że jesteśmy dla siebie nikim. Jedynie lekarstwami na złamane serce. Nie wierzyłam Ci, nie chciałam w to wierzyć, bo wiedziałam, że silną i stanowczą walką można coś zmienić.
|
|
 |
Boję się nocy, boję się spać, bo boję się snów, w których Ty tak często powracasz. Nie radzę sobie jeszcze z tym, chociaż od naszego rozstania minęło już siedem miesięcy, ale to nic dla mnie nie znaczy, rozumiesz? Nie potrafię się uwolnić od Ciebie i Twojej rodziny. Zbyt wiele przy was przeżyłam. Te wszystkie chwile szczęścia, strach, łzy, chwile niepewności.. Pamiętasz? Tak wiele nas łączyło. Szczere, aż do bólu historie, które opowiadaliśmy sobie przed snem, żegnanie się i zasypianie przy włączonej komórce. Szeptanie przed snem tych czułych słów, nie odnoszących się konkretnie do uczuć, ale świadomości, że jesteśmy tuż obok siebie. Śmianie się zaraz po kłótniach z naszej głupoty, bo przecież coś czuliśmy, kochaliśmy się, prawda? A nie chcieliśmy tego niszczyć, nie chcieliśmy niszczyć naszego uczucia, które nas łączyło. Jednak to zrobiliśmy, nie wiadomo kiedy, a pozwoliliśmy sobie na chwilę zwątpienia i oddalenia, co za sobą przyniosło, kłamstwa, oszustwa i zdrady.
|
|
 |
Pytasz się co u mnie, a ja nie wiem co mam Ci odpowiedzieć. Mogłabym powiedzieć, że wszystko się dobrze układa, ale jednocześnie bym skłamała. Nie jest kolorowo, nie jest tak dobrze, jakbym chciała. Jedna scena z życia układa się pozytywnie, a zaś druga? No cóż, tam jest rozgrywana walka o przetrwanie i nie jest to robione dlatego, że tak trzeba bądź wypada, ale jest to po prostu pod przymusem. Muszę walczyć o to co właśnie staje się dla mnie niepewne, rozumiesz? Muszę walczyć, bo wiem, że nikt tego za mnie nie zrobi ani tym bardziej nikt nie przejdzie za mnie przez to piekło, którego tak bardzo nienawidzę. Ciągłe przeszkody, kłody pod nogami, chodzenie pod górkę... Nie ma łatwo, ale jakoś trzeba sobie z tym radzić, prawda? Nie ma przy tym przebacz, gdy nastanie chwila zwątpienia bądź potknięcia. Iść przed siebie i się nie poddawać, to jedyny cel, który mogę stawiać przed sobą na obecną chwilę.
|
|
 |
Przeszło rok temu nasz związek po raz pierwszy się rozpadł, pamiętasz? To już wtedy rozdzieleni zostaliśmy przez różne sytuacje oraz ludzi, którzy mieli wielki wpływ na nas. My tego nie dostrzegaliśmy, zostaliśmy wzajemnie zaślepieni własnymi uczuciami, które z czasem zaczęły nas gubić. I tak nic dla siebie nie znaczyliśmy. Nasz związek polegał głównie na tym, że oboje szukaliśmy wzajemnie w sobie jakiejś ucieczki od przeszłości. Ty chciałeś o Niej zapomnieć, o tamtym wypadku, a ja pragnęłam zapomnieć o Twoim bracie. Byłam z Toba i miałam świadomość, że chcę się z tamtym pogodzić i zacząć coś od nowa, ale od początku czułam, że to długo nie przetrwa, a jednak próbowałam walczyć o Ciebie i o to, aby między nami była miłość, ta prawdziwa, a nie udawana. Nie brałam i nie chciałam brać pod uwagę, że się rozpadniemy szybko, gdy zyskałam już to coś. Bo nigdy nie sądziłam, że należysz do grupy kłamców i osób, które zdradzają.
|
|
 |
Skarbem byliśmy my sami. / Endoftime.
|
|
 |
Taras, siedzę w fotelu naciągając na dłonie rękawy bluzy. Słońce delikatnie muska policzki, a w słuchawkach kolejny kawałek, którego słowo w słowo znam na pamięć. Nagle ktoś zdejmuje mi słuchawki i zakrywając dłońmi oczy szepcze, że jeśli zgadnę kim jest, dostanę nagrodę. Od pierwszej chwili doskonale wiem, że to on dlatego bez oporu odpowiadam. Zabiera ręce i delikatnie całuje mnie w policzek, cwaniacko się przy tym uśmiechając. Nadal jest tym, który małym gestem potrafi sprawić, że zwyczajnie się uśmiecham, tym, który nadal zachowuje się jak tamten dzieciak z blokowisk, którego kiedyś tak bardzo chciałam poznać, a którego dziś znam jak samą siebie. Tym za którego bez zastanowienia oddałabym własne życie. / Endoftime.
|
|
|
|