 |
|
coraz częściej myślę o studiach. boje się tego, że faktycznie nie zaliczę drugiego semestru, że polegnę. coraz częściej rozmyślam nad tym, by teraz do poprawek nie podchodzić, by sobie zrobić przerwę w nauce, znaleźć sobie pracę, najlepiej za granicą i wyjechać ze swoim ukochanym na rok, by później wrócić i zacząć studia od nowa, z nowymi pomysłami na życie. :p // n_e
|
|
 |
|
moje życie stało się pasmem samych porażek. nie wyrabiam już. chcę stąd uciec. // n_e
|
|
 |
|
po pierwsze mam zły dzień, po drugie przyjaciółka nie ma dla mnie czasu [ o ile to przyjaciółka ], po trzecie nie wyrabiam z nauką, po czwarte moje Kochanie milczy, bo ma telefon zjebany, a ja go zajebiście potrzebuje, a po piąte ryczeć mi się chce, kurwa! ;( // n_e
|
|
 |
|
Miał być dom wolny. Miało nie być rodziców trzy dni. A tu jak zwykle normalka, że tato wymyśla i nie chce mu się na żadne baseny jechać. Normalnie plany już były na wieczór i jak zwykle ebło wszystko. :p // n_e
|
|
 |
|
Było już grubo po 23. Powiedział mi żebym wzięła jego samochód do siebie, bo pił. Poprosił też o to bym po niego dokładnie o 3.30 przyjechała i odwiozła go do pracy. Zaszantażował tym samym, że jeśli go naprawdę kocham to zrobię to dla niego. Powiedziałam, że będę pod jego domem czekać. Stałam kilka minut czekając na niego, po czym chwyciłam za telefon i wykręciłam numer. Ten mój kochany młotek sobie jeszcze spał. Gdyby nie ja, zaspałby. I co on by beze mnie zrobił? :p // n_e
|
|
 |
|
- tatooo, odwieziesz mnie? - a dokąd? - no jak to? do pracy. :p - ty i praca? chybaś oszalała? - no tak. ja i praca. nie oszalałam. - a jaka to? - no, degu. - że co? - no, że degustacja. - aha, ciekawie brzmi, a co tam będziesz degustować? - nie ja będę, tylko będę ludzi zapraszać. a piwko. - to popłynęłaś, ale muszę stwierdzić, że pierwszą kasę przejmuję ja. - ej, tatooo! ale dlaczego? - długi musisz spłacić curuś, długi. - ej, tatooo, ale ja mam teraz ważniejsze wydatki. :p - a mogą być jakieś ważniejsze od spłaty długu? - no, mogą. - nie sądzę. - tatoooo! - nie spłata pierwsza, później przyjemności i bez dyskusji. - to ja się wyprowadzam. - to idź w cholerę, tylko nie wracaj jak ci się kasa skończy. - dobra, nara. miło było. :p - żartowałaś? - nie. strzałka. - moja wariatka. // n_e
|
|
 |
|
Stałam na degustacji w sklepie. Zachęcałam ludzi by posmakowali innego rodzaju piwa. W pewnym momencie podeszła do mnie kobieta, która strasznie mi przypominała osobę, z mojej rodziny. Zaczęłam ją zachęcać do degustacji, ale odeszła kawałek dalej. Zaczęła z mężem rozmawiać, a kiedy ten mężczyzna się odwrócił do mnie przodem już wiedziałam kim była ta kobieta. Para podeszła bliżej, serce zaczęło mi mocniej bić i wydusiłam z siebie ' dzień dobry ciociu '. Kobieta ta stała przy mnie kilka chwil zastanawiając się kim ja jestem. Powiedziałam jej swoje imię, wujek zaczął się śmiać, a ciocia zmieszana, że mnie nie poznała zaczęła się śmiać. Zaczęłam sobie z nimi chwilkę rozmawiać, było miło, ale podeszli kolejni potencjalni klienci i trzeba było im poopowiadać o tym piwie. Uwielbiam tak po latach spotykać swoją rodzinkę i ich zaskakiwać. :p // n_e
|
|
 |
|
-Kurwa Mać !
- Miałaś nie klnąć!
- A ty kurwa miałaś prezydentem być ! ;p "
|
|
 |
|
zacisnęłam dłoń na bluzie naszego wspólnego kumpla. - powiedz mi, gdzie On jest. - syknęłam mierząc Go twardym spojrzeniem. - nie chcesz wiedzieć. - pokręciłam głową. - muszę wiedzieć. - westchnął pod nosem po czym podał mi kask, drugi wcisnął sobie na głowę. wyciągnął motor z garażu, a kiedy już na Niego wsiadł - usiadłam za Nim. mknąc kolejnymi ulicami w efekcie dotarliśmy na miejsce. - cholera... żartujesz. - szepnęłam hamując łzy. - chciałbym żartować. - odparł biorąc mnie za rękę i ściskając ją mocno w swojej. chwilę później zaprowadził mnie do celu, a ja byłam pewna, że nigdy nie chciałam się tu znaleźć. Jego imię, nazwisko, data narodzin i śmierci. zachmurzone niebo rozdarł mój krzyk, i nie czułam nawet spadających kropel deszczu uderzających boleśnie o moje ciało. - chodź. - prosił, jednak już nie słuchałam. moje serce umarło.
|
|
|
|