 |
ten wie, tamten wiem, tylko ja nie wiem, może coś przeoczyłem ,a może nie znam sam siebie.
|
|
 |
: druga szansa? a umiesz zapalić dwa razy jedną zapałkę?
|
|
 |
-Znów sie uśmiechasz bez powodu?
-Zawsze mam powód dla uśmiechu.
-Niby jaki?
-No na przykład to że jeszcze żyje i że Wy żyjecie ze mną.
-I to jest powód do uśmiechu?
-A czemu nie? Wszystko może być powodem do uśmiechu lub śmiechu, no może prawie wszystko.
|
|
 |
-Popatrz na mnie.
-Po co? -
Popatrz, a może zrozumiesz jak wyglądają ludzie, których ranisz
|
|
 |
-Co to nadzieja?
-Nadzieja... Nadzieja jest wtedy, gdy szukasz bursztynu w piaskownicy.
-Ale w piaskownicy nie ma bursztynów.
-No właśnie. Ale mimo wszystko wciąż uparcie szukasz, choć wiesz, że szansa aby jakikolwiek znaleźć jest minimalna. To jest nadzieja.'
|
|
 |
-Jesteś szczęśliwa?
- Tak.. dlaczego miałabym nie być?
- Do pełni szczęścia potrzeba miłości.
- Mam miłość. Mam przyjaciół którzy mnie kochają, mam rodzinę…
|
|
 |
-Zmieniłas się?!
-Czemu tak sadzisz?
-jestes taka...taka obojetna...
-Wiesz życie skopało mi dupe kilka razy wiec sie uodporniłam się..
|
|
 |
Diabeł znów nawiedza mnie co noc, próbując zniszczyć wszystko, co udało mi się zbudować. Rozmawiałam z nim niedawno. Szydził ze mnie. Jak zawsze zresztą. Powiedziałam mu, że kocham, że mam nadzieję, że wierzę. Wyśmiał mnie.
- Wierzysz? W co? - zapytał, patrząc na mnie z pogardą.
- Że można mnie pokochać, że On nie odrzuci moich uczuć, że będzie dobrze, że... - zawahałam się.
- Oboje wiemy, że On Cię nie kocha.
- ...
- To dlatego codziennie wieczorem płaczesz w poduszkę.
Milczałam. Miał rację.
- Pamiętaj, piękna. Widzę wszystko. Jesteś żałosna, wiesz? - zapytał, po czym wybuchnął tym charakterystycznym, szyderczym śmiechem. I zniknął, tak samo szybko, jak się pojawił. Tak, jak znikają diabły.
Stałam tak jeszcze chwilę. Miałam ochotę się popłakać, ale zabrakło mi łez. Towarzyszyło mi jedynie to podłe uczucie pustki. Wszechogarniającej pustki.
Myślałam, że tym razem będzie inaczej.
Znów podciął mi skrzydła.
|
|
 |
Najprawdopodobniej nigdy się nie dowiesz jak boli , gdy na mnie nie patrzysz i gdy muszę odwrócić wzrok od Twojej twarzy, nie patrzeć nawet kątem oka, abyś przypadkiem nie zauważył jakie wywierasz na mnie wrażenie.
|
|
 |
chciałabym kiedyś usiąść na trawie i z czystym sumieniem powiedzieć 'tak, jestem cholernie szczęśliwa'
|
|
 |
inne będą nasze dni, adresy, telefony... kiedyś, po latach spotkasz mnie, idąc na przykład z żoną. kiedy się ukłonisz potajemnie,spojrzysz tak namiętnie jak dawniej...a ja z uśmiechem na twarzy odwzajemnię twoje spojrzenie. żona spyta -kto to? powiesz -nie pamiętam...nie znam jej.
|
|
 |
wspomnienia. wspomnienia do tamtych chwil... jedyne co mi pozostało. żyje nimi z nadzieją, że przyjdziesz...powiesz jak bardzo kochasz, że tęsknisz, że żałujesz, że po prostu chcesz mnie... mimo wszystko i wbrew wszystkim.
|
|
|
|