|
Strach przed samotnością rządził mną bardzo długo. Wreszcie postanowiłam stawić mu czoło i przestać się mazać. Najpierw oświeciła mnie myśl, że jednak lepiej być samej niż z byle kim. Potem zdałam sobie sprawę, że mój czas jest ograniczony. Prawda jest taka, że większość rzeczy może zdarzyć się TERAZ albo NIGDY. Teraz grają w kinie film, który chcę zobaczyć, teraz w lesie rosną grzyby, teraz spadł pierwszy śnieg, który chcę oglądać na drodze. Teraz mam czas, siłę i fundusze na to, by podróżować. Jeśli będę czekać na towarzystwo, moje TERAZ minie bezpowrotnie. Nie pójdę na ten film, nie spędzę tego dnia w górach ani nie wybiorę się w tę podróż. To nie znaczy, że przestałam się bać. To znaczy, że warto ruszyć w podróż mimo lęku.
|
|
|
Gdyby dało się spalić doszczętnie wspomnienia o kimś. By poszły z dymem. By została z nich kupka popiołu. Wypalona dziura, taka sama, jaką czuję w środku.
|
|
|
Pragnęłam budującej znajomości, która podnosi na duchu, daje do myślenia, wywołuje uśmiech na twarzy, bawi i zdrowo wciąga. Ale nic już w niej takie nie było. Nici porozumienia się przetarły, zostały z nich strzępy, które smętnie wisiały nad tą relacją. Czasami zastanawiałam się, czy nie trzymaliśmy się jedynie przyzwyczajenia, które mylnie braliśmy za dobrą monetę. Od dawna wiedziałam, że to bez sensu, ale nie chciałam słuchać głosu rozsądku.
|
|
|
Kiedy patrzę wstecz, uświadamiam sobie, że nie takiej znajomości chciałam. Nie chodziło mi skierowywanie rozmów na Twoją osobę, liczyłam, że również będę mogła się wygadać, w końcu nawet nieznajomi dzielą się swoimi przeżyciami. Ale skończyło się na tym, że musiałam dusić w sobie moje życie, co było/jest/będzie na wskroś wycieńczające. A jedyna osoba, której chciałam o nim opowiedzieć, nie miała ochoty słuchać.
|
|
|
Kiedyś chciałam, żebyś miał łatwość otwierania się, ale gdy zrzucałeś na mnie swoje problemy, jakbym sama nie miała własnych, i nie wiedząc, jak bardzo potrafię przeżywać czyjeś zwierzenia, czułam się jak ucieleśnienie bólu, Twojego i mojego. Podczas gdy sam go z siebie zmywałeś, we mnie wyżłobił on trwałe ślady, bo nie zwracałeś uwagi na moje samopoczucie.
|
|
|
Powinniśmy byli zakończyć to za pierwszym razem, gdy nie chciałeś ze mną pisać. Powinnam była zdać sobie sprawę, że osoba, która raz mnie zostawiła, zrobi to ponownie, więc nie zasługuje na drugą szansę. Z każdym kolejnym powrotem było coraz gorzej i trwało coraz krócej, coraz krócej ze sobą wytrzymywaliśmy, choć ciągle naiwnie wierzyłam, że możemy pisać ze sobą normalnie – śmiać się, żartować, gadać o głupotach, ale i o poważnych sprawach. Chciałam się w końcu przed kimś otworzyć, ale po prostu wybrałam nieodpowiednią osobę, która nawet nie uważała mnie za znajomą, tylko za terapeutkę. To takie przedmiotowe traktowanie. Liczyłam, że chociaż będę mogła szczerze powiedzieć, gdy coś nie spodoba mi się w Twoim zachowaniu, że nie będę musiała udawać, że wszystko jest OK, że wysłuchasz przynajmniej tego, że sprawiasz mi przykrość.
|
|
|
Czymże jest życie, jeśli nie szeregiem natchnionych szaleństw? – Trzeba tylko umieć je popełniać! A pierwszy warunek: nie pomijać żadnej sposobności, bo nie zdarzają się co dzień
|
|
|
Urodziłam się z ogromną potrzebą czułości i straszliwą potrzebą jej dawania.
|
|
|
Chciałabym wreszcie wyrzucić z siebie wszystko to co boli. Chciałabym powiedzieć Ci, co tak na serio czuję. To Ty od pewnego czasu jesteś najważniejszym szczegółem, w tym pieprzonym życiu, że jeszcze nikt nie zamieszał mi tak w sercu i nikogo ust nie pragnęłam tak bardzo jak Twoich. Wiem jak jest, ja jestem tu a Ty tam, chociaż dzieli nas tak wiele to coś jednak cholernie przyciąga, z każdym dniem coraz bardziej. Boli mnie świadomość, że może pewnego dnia staniesz się tylko jednym, z tych snów, że pewnego dnia podziękujesz za wszystko i odejdziesz bez wyjaśnień.
|
|
|
Jeśli nie zdążymy się pozabijać, wyjdę za Ciebie za mąż.
|
|
|
Jesteś pierwszą osobą, której powiedziałam o sobie wszystko z własnej, nieprzymuszonej woli.
|
|
|
Dlaczego wszystko obraca się przeciwko mnie? Bo sama jestem przeciwko sobie. Niszczę się systematycznie, nie daję sobie żadnej szansy. Dokonuję okrutnego mordu na sobie.
|
|
|
|