|
Pomyliłam miłość z pożądaniem i chemią. Dlatego zawsze tak krótko trwa, ulatnia się i ciągle trzeba wracać do początku. / poetkazprzyadku
|
|
|
Witam po długiej nieobecności! Jak dobrze jest móc tu wrócić, ponownie czytać te wszystkie wspaniałe wpisy i na nowo przeżywać emocje razem z wami. Minie trochę czasu..zanim wrócę do formy, ale tak dobrze tu znów być :)!
|
|
|
Wolałabym dostać w twarz. Całe życie muszę udawać silną, niezależną kobietę, która nie potrzebuje mężczyzny, która gardzi uczuciami. To prawda zatraciłam się w podążaniu za zdobywaniem kolejnych szczebli, w robieniu kariery i pogoni za pieniędzmi czy luksusem. Ale w tamtej chwili zapomnniałam kim jestem, czułam się jak małe bezbronne dziecko i zaczęłam płakać. Tak głośno i przejmująco jeszcze nigdy nie zanosiłam się od płaczu. On zamiast przytulić mnie i załagodzić sytuację odwrócił się plecami do mnie, zakomunikował, że nastawił telewizor na 30 minut i poszedł spać. Nikt nigdy mnie jeszcze tak nie upokorzył. Nie wierzyłam w to co się dzieje, myślałam, że to tylko zły sen. Miałam nadzieję, że jak się rano obudzę wszystko wróci do normy. Tej nocy nie zasnęłam.
|
|
|
Siłą swojego ciała przycisnął mnie do ściany, pocałował namiętnie i wyszeptał, że jeżeli będę taka nadal oświadczy mi się. Każda kobieta chciałaby usłyszeć taką deklarację. Tym bardziej, że odkąd się poznaliśmy to była jego jedyna deklaracja. W naszym związku emocje i uczucia były tematem tabu, którego nie można było poruszać. Przeszkadzało mi to i dołowało mnie. Myślałam, że go zmienię, że gdy nie będę na niego naciskać to wszystko samo się rozwiąże. Myliłam się. Któregoś wieczoru graliśmy w pokera , co tygodniowe rozgrywki u Bartosza z jego najlepszym kumplem. Piliśmy tequile. Kiedy alkohol zaszumiał w mojej głowie zebrało mi się na poważne rozmowy. Jak tylko zaczęłam, zobaczyłam jego skwaszoną minę. Zanim zdążyłam skończyć, on przerwał mi i tym co powiedział raz na zawsze wyrwał mi serce. Pamiętam jak dziś jego słowa. "Kochanie ja nie mam uczuc, ja nie kocham i nie przywiazuje sie. Lubie Cie, bardziej niż kogokolwiek dotąd. Nie mogę Ci nic obiecać, dobrze jest jak jest."
|
|
|
Uwierzcie mi, że bardzo ciężko było zdobyć w Polsce to whiskey. Następnego dnia przygotowywaliśmy się na przyjście znajomych, przygotowałam stół pełen jedzenia. Nie lubiłam gotować, ale kiedy widziałam jak zajada się moimi smakołykami, byłam gotowa się dla niego poświęcić. Miało być 12 osób. O 17 zajęłam łazienkę i w końcu miałam czas żeby się przygotować. Ubrałam najlepszą sukienkę jaką miałam, zrobiłam niecodzienny makijaż i zakręciłam moje niesforne, ciężkie i proste na co dzień włosy. Wyszłam akurat w momencie, kiedy zapinał koszulę przed lustrem w przedpokoju. Oniemiał. Widziałam, że jest zaskoczony. Zawsze powtarzał, że świetnie wyglądam. Nie myślał jednak, że może być to tak olśniewający widok. Wieczór minął w cudownych nastrojach, wódka się lała a goście chcieli u nas siedzieć i siedzieć. Koło 5 rano towarzystwo zaczęło się wykruszać. Ja też byłam bardzo zmęczona. Zostało 3 mężnych, przenieśli się wiec do kuchni. Zanim jednak wyszedł, zrobił coś co wprawiło mnie w osłupienie
|
|
|
W kalendarzu niespodziewanie wypadły jego urodziny. Będziecie się zastanawiać czemu niespodziewanie? Czas tak szybko leciał, dni przelatywały przez palce. Tak bardzo pragnęłam zatrzymać czas i utrwalić wszystkie wspólne momenty. Życie zamiast tego pozostawia jedynie wspomnienia, albo aż. Wszystko zależy od tego jakie uczucie budzą, kiedy do nich wracamy. Był 25 kwietnia. Obudziłam się już o 6 rano, chciałam przygotować pyszne śniadanie i deser, którym miałam być ja. Nietuczący, smaczny, taki jak lubił. Kiedy wstał, z tortem w dłoni i 29 świeczkami, które ledwo mieściły się w kawałku bomby kalorycznej, którą niosłam weszłam do pokoju. Razem z jego współlokatorem odśpiewaliśmy tradycyjne "sto lat, sto lat niech żyje, żyje nam... " najlepiej jak potrafiliśmy. Później zabrałam go na wspaniałą wycieczkę, oczywiście jak udało mi się wyrwać z jego objęć i namówić go na wyjście z łóżka. Wieczorem wręczyłam mu pierwszą częśc prezentu, jego ulubione whiskey. Radość na jego twarzy była bezcenna.
|
|
|
Wszystko działo się tak szybko. Pochłaniał mnie całą, traciłam głowę. Broniłam się przed uczuciami, ale fascynacja nim była silniejsza niż zdrowy rozsądek. Po miesiącu poprosił żebym się do niego wprowadziła. Nie protestowałam, spakowałam walizkę i wraz z obezwładniającą mnie euforią wpakowałam się do samochodu. Stałam się pretensjonalna, cyniczna, zaczęłam zadzierać nosa i z nikim się nie liczyć. Nie przeszkadzało mi to, bo on taką mnie lubił. Taką mnie stworzył, kreował każdego dnia. Pokazał mi inne życie, inny świat. Przechodzą mnie ciarki kiedy przypomnę sobie te wszystkie nieprzespane noce, te wieczory przy świecach na podłodze, kiedy grał na gitarze i śpiewał patrząc mi głęboko w oczy. Wspólne kąpiele, śniadania i kolacje, spacery, zakupy. Czułam jakby na świecie był tylko ON. Po dwóch kolejnych miesiącach sielanki pragnęłam więcej. I od tego się wszystko zaczęło.
|
|
|
Tak,zbłądziłam. Jak jeszcze nigdy dotąd. Wpadłam w pułapkę, którą sama na siebie zastawiłam. Stałam się taka, jaka nigdy nie chciałam być. Łza spływała delikatnie po moim rozgrzanym, różanym od wina i temperatury policzku. Powtarzałam jak mantrę, żeby się nie rozklejać, żeby głęboko oddychać, że musi być na to jakieś sensowne wytłumaczenie. Wtedy przypomniałam sobie od czego zaczęła się moja przemiana. Miał na imię Bartosz. Prawnik, businessman, inteligentny, szarmancki, elegancki i nieziemsko przystojny. Poznaliśmy się przypadkiem, wpadliśmy na siebie na imprezie. Od pierwszej chwili wiedziałam, że chce aby to on nauczył mnie kochać, żeby to on każdego ranka i każdej nocy obdarowywał mnie szczęściem. Zaczęło się od niepozornych, nieśmiałych uśmiechów. Skończyło na długiej rozmowie. Zaprosił mnie na kolację, to była najwspanialsza randka w amerykańskim stylu na jakiej byłam. Widziałam w nim własne niebo, a okazało się, że to był dopiero przedsionek piekła....
|
|
|
Każdy z nas choć raz usiadł i zastanowił się nad własnym życiem. Przeanalizował wszystko co się wydarzyło na przestrzeni ostatnich miesięcy. Dostrzegł jak wiele zmian zaszło, przede wszystkim w nim samym. Ilu ludzi właśnie wtedy dochodzi do wniosku, że błądzi? Ilu świadomie brnie dalej, a ilu ma na tyle siły by wrócić drogą, którą przyszło? Był piątkowy wieczór, po tygodniu ciężkiej pracy, przy kieliszku schłodzonego chardonnay kończyłam redagować umowę dla znajomego architekta. Swoją drogą ludzie stali się tak bardzo niewdzięczni. Robisz coś dla nich bezinteresownie, po godzinach pracy, dwoisz się i troisz by im pomóc nie słysząc nawet głupiego dziękuję. Jakby to co robisz było Twoim obowiązkiem, jakbyś to Ty miał być wdzięczny, że możesz komuś pomóc. Od dawna nie miałam chwili dla siebie. Wyszłam na taras, upał dawał się we znaki. Zamknęłam oczy, wciągnęłam ciepłe miejskie powietrze do płuc i dotarło do mnie, że zbłądziłam.
|
|
|
Wiem, że jesteś kimś kto byłby dla mnie zawsze. Wiem, że mogłabym mieć w Twojej osobie wszystko to czego potrzebuje każda dziewczyna. Pewnie mógłbyś mi ofiarować wielką miłość, która czasem śni mi się po nocach. Jednak ja ciągle wybieram kogoś kto jest dla mnie na chwilę. Leczę się po nieszczęśliwej miłości krótkimi, niewiele znaczącymi przygodami, powierzam swoje malutkie uczucia nieodpowiednim osobom. Ja idę pod prąd, chociaż mogłabym iść wprost do Ciebie. Mogłabym, ale nie potrafię. Nie czekaj więc na mnie, zamknij mi wszystkie możliwe drzwi, ja i tak wybiorę kogoś kto znowu mnie zrani. Ja jestem kimś kto nie potrafi wybierać prawidłowo, kimś kto zawsze źle lokuje swoje serce. I to się nie zmieni, a Ty... zasługujesz na kogoś o wiele lepszego. / napisana
|
|
|
Próbujesz zabić swoją miłość. Nowa intensywna znajomość, szybki seks, kolejna impreza, drink za drinkiem. Myślisz, ze to dobry sposób, bo nagle masz inny świat, który kręci się wokół Ciebie, nie wokół niego. Patrzysz w lustro, ścierasz z ust czerwoną szminkę i widzisz w odbiciu zupełnie inną osobę. Coś Cię zniszczyło, ale nie wiesz czy to on czy może Ty sama decydując się na taką rzeczywistość. To wszystko Cię gubi, nagle siadasz w kącie ciemnego pokoju zastanawiając się gdzie jest granica. Myślałaś, że nowy facet, który będzie krótkotrwałą przygodą zaleczy Twój ból, że zabije każde wspomnienie o przeszłości, ale przecież miłość nie jest uczuciem, które możesz zabić upijając się na każdej imprezie, zmieniając partnerów i krzycząc, że nie masz w sobie uczuć. Miłość nie odpuszcza, a Ty... Ty stajesz się coraz bardziej zraniona, bo obrałaś złą ścieżkę, która sprawia, że to wszystko boli jeszcze mocniej. / napisana
|
|
|
Zakochując się podejmujesz ryzyko. Ryzyko zranienia siebie, zranienia tej drugiej osoby, niedotrzymania obietnic, zaniechania planów albo po prostu niedotrwania do happy endu. Jednak każda chwila, która sprawia, że człowiek jest szczęśliwszy niż był poprzedniego dnia jest warta zaryzykowania. Nic innego tylko miłość daje tyle emocji, tyle przeżyć i wspaniałych chwil. Zrezygnować z tego, bo może nadejść cierpienie? Nie. To duży błąd. Nawet jeżeli będzie bolało to ten ból po czasie okaże się niczym w porównaniu do radości jaka wypełniała nasze serce kiedy poznawaliśmy czym jest miłość. A ja mogłabym zaryzykować jeszcze raz. / napisana
|
|
|
|