 |
okej, bawmy się w kotka i myszkę, nie ma sprawy. nagle, całkiem przypadkiem zmieniaj status z 'dostępny' na 'niewidoczny', gdy wchodzę na gadu. wylogowuj się z facebooka gdy przy moim imieniu pojawia się zielona kropka. znikaj, gdy tylko możesz. ukrywaj się w sklepie między półkami, udając że z wielkim zainteresowaniem oglądasz banany. tak, to właśnie wasza męska odwaga. boisz się, że napiszę, czy co ? nie łudź się, zbyt wiele się naczekałam by teraz znów robić pierwszy krok. po prostu pośmieję się z ciebie i twoich żałosnych zabaw w chowanego. ha.ha. serce pękło mi ze śmiechu./ N, wydanie specjalne dla sstrachsiebac ♥
|
|
 |
zagłuszam płacz, podgłaśniając telewizor o kolejne dwie kreski. bohaterowie jakiejś dennej komedii romantycznej poznają się, zaczynają spotykać. sięgam po herbatę i topię w niej kolejne łzy, nieco zmieniając jej obrzydliwie słodki smak. zęby szczękają o brzegi kubka, nie mogę pohamować drżenia. filmowa para przeżywa pierwszy kryzys, lecą talerze i wyzwiska. odstawiam naczynie na stolik, kolana podciągam pod brodę. koc nie daje mi upragnionego ciepła, tak samo jak wypita wcześniej herbata. spoglądam na ekran. dziewczyna i chłopak godzą się, pieczętują to pocałunkiem. koniec, happy end. jak w każdym odbiegającym od realii życia filmie. bo tak naprawdę, przecież on nie wróci. w pełni zastąpił mnie tą podróba z plastiku. zwalam winę na pieprzoną fikcję, która tworzy niszczące psychikę wyobrażenia. obojętnieję i wyobrażam sobie, że kiedyś spotykając załamaną nastolatkę, którą sama teraz jestem, powiem po prostu "to twoja wina, mała. za dużo filmów się naoglądałaś"./nieswiadomosc
|
|
 |
CZ. 5 minęły dwa lata od mojego opuszczenia szpitala. przez dwa lata nie opuściłam mieszkania, nie odebrałam ani jednego telefonu, nie wysłałam ani jednego sms. jedyni ludzie których widuje to policjanci. była 12. 15. o tej porze zawsze się zmieniali. dzisiaj miał przyjść nowy, nie był nowy, wyglądał znajomo. gdy przekręcił klucz w drzwiach, rozpoznałam go. skuł mnie kajdankami i zalepił usta taśmą. rozebrał sie, a potem mnie. pobił mnie i brutalnie zgwałcił. poprzecinał mi żyły, zanim zmarłam usłyszałam: ''mam nadzieje, że ty, matka i braciszek spotkacie sie w niebie''. / zm_
|
|
 |
CZ. 4 spytał czy rozpoznaje ten przedmiot. odpowiedziałam, że tak i że musiał się gdzieś zawieruszyć gdy robiliśmy remont. policjant jednak mi nie uwierzył, zobaczył w moich oczach, że bronie ojca. zaczęłam krzyczeć. pielęgniarka przybiegła i spytała co się dzieje. policjant odpowiedział: proszę znaleźć dane biologicznego ojca pacjentki. pielęgniarka skinęła głową i wyszła. po czterech godzinach wrócił z kartką w dłoni. kazał mi przeczytać list napisany pismem taty: '' droga córeczko. a raczej droga suko. razem z matką zniszczyłaś mi życie. jej nie musiałem zabijać, sama sie załatwiła. tego jej syneczka zamordowałem ja. podobał się widok ?. mam nadzieje że tak, bo z tobą zrobie gorsze rzeczy. całuje tatuś.'' nie mogłam uwierzyć w to co czytam. strach przeszył mnie całą i nie opuścił mnie nawet gdy policjant powiedział że zapewni mi 24 godzinną ochronę. / zm_
|
|
 |
CZ. 3 i straciłam przytomność. gdy się ocknęłam. stał nade mną lekarz i dwóch policjantów. zapytali czy wszystko w porządku. zaczęłam krzyczeć i ich wyzywać. - jak może być do cholery w porządku skoro moja matka jest w szpitalu w stanie krytycznym, a ja znalazłam mojego brata rozszarpanego na strzępy. gdy przypomniałam sobie co wczoraj zobaczyłam znów zwymiotowałam. poprawili mnie że moja matka nie żyje. zaczęłam płakać i rzucać sie po ziemi. uderzyłam głową tak mocno że urwał mi się film. obudziłam się w szpitalu. koszmar nadal trwał. policjant przedstawił mi psychologa. pielęgniarka poinformowała ich że mój stan jest stabilny, ale lepiej mnie nie denerwować. kazali mi opowiedzieć wszystko od początku. powtórzyłam cały koszmar, wszystko. było to dla mnie trudne, ledwo przechodziło mi przez gardło. policjant wyciągnął z zanadrza plastikową folie, w której ćpuny trzymają prochy. ale w niej nie było marihuany czy amfetaminy lecz naszyjnik mojego ojca. / zm_
|
|
 |
CZ. 2 zapadł zmrok, bałam się o nią. po chwili zadzwonił mi telefon, pomyślałam że to ona, ale nie.. jakiś dziwny numer. odebrałam, potwierdziłam moje imię i nazwisko. miły głos powiedział że moja mama jest w szpitalu, w stanie krytycznym. miała wypadek, zderzyła się z tirem. poleciała łza, rozłączyłam się i zaczęłam płakać. usiadłam bez silnie na kanapie, zaczęłam myśleć jak to będzie, nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. płakałam, aż w końcu zasnęłam. obudził mnie krzyk dziecka, kroki i strzał. pobiegłam do pokoju brata. drzwi były zamknięte, ale po chwili jakoś się tam dostałam. zaświeciłam światło. balkon był otwarty, na podłodze kałuża krwi i odbite ślady butów, krew doskonale zarysowała ich kształty. z przerażeniem spojrzałam do łóżeczka. w nim zobaczyłam krew i rozszarpane na strzępy malutkie ciało. ktoś był tak okrutny że zastrzelił, a potem poćwiartował, rozszarpał i wyrwał wnętrzności mojego braciszka.to było nie do zniesienia. zwymiotowałam, zakręciło mi się w głowie.. / zm_
|
|
|
|