 |
Jestem nadal tą samą osobą, którą byłam jeszcze dziewięć miesięcy temu. I choć mówiłeś, że dosięgłam już dna, z którego nie wyjdę to ja Ci pokazałam klasę i dziś dotrzymuję kroku tym najbliższym, którzy we mnie nigdy nie zwątpili. Jestem tutaj i walczę o swoje lepsze jutro. Może Ci się to nie podobać, możesz karcić swe myśli, że nie przyczyniłeś się do mej klęski, ale ja powiem Ci jedno. Ty masz już tylko alkohol, zielsko i bit, ja odzyskałam największy skarb i mam z kim iść ramię w ramię. Nie będę już Twą podpora i na każde zawołanie. Straciłeś mnie i mą miłość, straciłeś wszystko co ze mną związane. Całuje Cię ostatni raz w zaczerwieniony od złości policzek i odchodzę do tego, który ostatnie dni spędza wraz ze mną, by szukać klucza, który uwolni mnie z sideł tych problemów. [thistylee]
|
|
 |
Chyba nigdy nie zapomnę jak bardzo bolało kiedy podczas jednej z kłótni powiedział mi, że mam iść i znaleźć sobie innego faceta, który będzie lepiej o mnie dbał i jeszcze bardziej starał się niż on. Nie zapomnę jak źle się czułam kiedy po długiej rozłące wybrał kolegów i imprezę zamiast mnie. Nie wymarzę z pamięci tego jak ranił mnie swoim zachowaniem kiedy między nami robiło się coraz gorzej. Nie potrafię zapomnieć jak napisał mi, że potrzebuje spokoju oraz odizolowania i mam się z nim nie kontaktować. Nie zapomnę tego wszystkiego, bo każda z tych chwil sprawiała, że pękało mi serce, ale wiesz, mimo to kochałam go i chciałam o niego walczyć, bo nie wyobrażałam sobie bez niego życia. Chciałam być przy nim i próbować go zmienić. Zależało mi na tym aby wreszcie zrozumiał, że jest najważniejszy i nie potrzebuję nikogo innego. Ja każdego dnia starałam się aby uwierzył w siebie i w to, że ktoś może go naprawdę pokochać, bo wszystko wskazywało na to, że zwątpił w samego siebie. / napisana
|
|
 |
Tak bardzo Ci niedobrze na tej zimnej podłodze, tak okropnie wyglądasz ze łzami pomieszanymi z tuszem na policzkach, tak Ci słabo teraz, tak potrzebujesz zwymiotować i wyzbyć się tego wszystkiego, lecz to nie Ciebie mdli, tylko Twoje serce ~ chimica
|
|
 |
Spójrz wstecz i powiedz mi po prostu, czy to kurwa nie jest zabawne? Początek naszej relacji, gdy po dwóch dniach intensywnych rozmów poszliśmy do łóżka, gdzie niedoświadczony obrałeś mnie za swojego przewodnika. Nasze rozstania, kiedy zmyślałeś moje rzekome zdrady, a niekiedy pokuszałeś się o twierdzenie, iż nie ma to sensu, bo opiera się wyłącznie na seksie. Powroty, które paradoksalnie występowały głównie z powodu chcicy - tak, na pierwszym miejscu Twojej. Zazdrość o Twoją przyjaciółkę, którą uznawałeś za idiotyzm, by po miesiącu powiedzieć mi, że to jedyna osoba na której Ci naprawdę zależy. Twoja próba wypisania mnie ze swojego życia, opierająca się na mijaniu mnie z wygiętą w drugą stronę głową i usunięciu ze znajomych. Obojętność, która gryzie się z każdą pretensją. Błagam Cię, ziomek, to przedstawienie mogło być śmieszne w podstawówce, kiedy nieświadomi czegokolwiek chodziliśmy na wdż i słuchaliśmy o tym jak oddziałują na siebie pszczółki ~ chimica
|
|
 |
Kolejny raz znalazłam się w tym samym klubie. Kolejny raz ktoś łapie moją rękę i mówi 'chodź, zatańcz ze mną, tak bardzo mi się podobasz'. Kolejny raz kręcę głową zaprzeczając i udaję niedostępną. Kolejny raz piję drinki i obserwuję facetów, którzy polują na samotne kobiety. Kolejny raz zaczepia mnie jakaś sfrustrowana dziewczyna i zaczynamy się przepychać. Kolejny raz uśmiecham się do przypadkowych mężczyzn, a później znikam. Kolejny raz spotykam Twoich znajomych, którzy z pewnością opowiedzą Ci ciekawą historię na mój temat. Kolejny raz szukam Ciebie chociaż wiem, że jesteś gdzieś indziej. Kolejny raz wracam do domu nad ranem, z rozmazanym makijażem. Kolejny raz staram się zapomnieć, chociaż tak naprawdę nie potrafię, bo przecież żaden sposób nie jest dobry, aby wygonić Cię z mojej głowy. / napisana
|
|
 |
Chcieliście mieć wzór do naśladowania dla tych młodszych. Miałam byś podporą i uśmiechem na Wasz lepszy dzień, by odbierać entuzjazmem małej dziewczynki wszelkie problemy, które odkładają się w waszym życiu. Staraliście się wychować mnie jak najlepiej i robiliście wszystko by niczego mi nie zabrakło. Byłam tą jedyną córką. Tym oczkiem w głowie i choć nadal dzieliliśmy wspólnie dom i udawaliśmy szczęśliwych to wiem, że mieliście do mnie żal. Nie spodziewaliście się, że wasza jedyna mała istotka popadła by w wir nawyków, z których tak bardzo ciężko było jej wyjść. Rozpoczynałam od alkoholu, a kończyłam na ranieniu ostrym narzędziem własnego ciała. W monotonne życie wchodził również ujarany hajs i co wieczór przykre sytuacje z towarzystwem, które było dla mnie wzorem. Dziś są już to tylko przykre wspomnienia. Wróciliście do tego prawdziwego naszego domu, gdzie nie ma gonitwy za pieniędzmi. Jesteście razem ze mną i problemy pokonujemy razem. Pomogliście mi wyjść z tego bagna, dziękuje.. [t
|
|
 |
Przepraszam, że nie jestem idealna i mam więcej wad niż zalet. Przepraszam, że kłócimy się o zwykłe błahostki i przeze mnie uderzasz pięścią w ścianę ze złości. Obiecałam Ci, że się zmienię, a Ty obiecałeś mi w tym pomóc. Ty dotrzymujesz słowa, ja poległam na starcie. Niewinne kłamstewka, które mam w nawyku. Alkohol, który znów na imprezie leje się do kieliszków i uczucia, które wcale nie są jeszcze pewne słów. Boje się rzeczywistości i proszę Cię o czas. Czas, który jest mi potrzebny do ułożenia idealnie tych rozsypanych puzzli życia. Potrzebuję go by uświadomić sobie, że przeszłość jest wspomnieniem, a Ty jesteś teraźniejszością i przyszłością. Poświęć mi więcej czasu i oszczędź niepotrzebnych sytuacji, bo wiem, że nigdy nie będziesz mi obojętny. [thistylee]
|
|
 |
Przytul mnie. Powiedz, że damy radę. Że będziesz silny, nie zostawisz mnie tu. Powiedz, że wcale się nie staczam, że nie ciągniemy się razem ku dołowi. Błagam... nie trzęś się tak. Bardzo drżą Ci dłonie. Obiecaj mi, że wszystko wróci do normy, a my pójdziemy naprzód ~ chimica
|
|
 |
#2 Po wódce, kiedy bez słów zaczęliśmy ściągać z siebie ubrania? Czy jeszcze później, gdy mijaliśmy się w szkole, witając buziakiem, a w głowie przewijały się dowody naszej cholernej słabości do siebie? Kiedy to się zaczęło, w której chwili zaczęliśmy się tak uwielbiać? ~ chimica
|
|
 |
#1 W którym momencie to się zaczęło? Już wtedy, tam na chodniku w środku miasta, kiedy podaliśmy sobie dłonie i powiedzieliśmy własne imiona, stojąc przy moim facecie, a zarazem Twoim przyjacielu? A może potem, po kilku dniach, kiedy już przed rozpoczęciem roku wybrałam się z Wami na papierosa? Czy to były pierwsze dni szkoły? Czy dopiero kolejne tygodnie, kiedy na powrót stałam się wolna? Podczas tamtych rozmów, gdy prosiłeś zarówno mnie jak i jego, byśmy się ogarnęli i wrócili do siebie? Czy też godząc się ze stanem rzeczy, a jednocześnie zaczynając śmielej ze mną rozmawiać? Na szkolnym korytarzu, kiedy zostawiałeś własnego przyjaciela, tak bliskiego mi kiedyś i przychodziłeś porozmawiać ze mną? A może w trakcie pierwszej wspólnej imprezy, kiedy zaczęliśmy całować się, oddaleni na metr od człowieka, który świadomy tego, najpewniej by nas tam zabił? ~ chimica
|
|
 |
Znalazłam dłonie, które dotykają mnie w podobny sposób jak Twoje. Znalazłam oczy, które mają odcień podobny do Twoich i które patrzą na mnie z równie wielką pasją z jaką patrzyłeś na mnie Ty. Znalazłam usta, które wypowiadają słowa w taki sposób, że mogłabym słuchać ich bez końca, tak jak mogłam słuchać Ciebie. Usta, które całują w równie delikatny i jednocześnie stanowczy sposób w jaki całowałeś mnie Ty. Znalazłam człowieka, który mógłby dać mi wiele szczęścia, a może nawet i miłości, ale ciągle jesteś Ty, a moje uczucie do Ciebie stworzyło jakąś tarczę ochronną, która sprawia, że z pewnością go do siebie nie dopuszczę. / napisana
|
|
|
|