|
byliśmy na tej samej imprezie. około pierwszej kumpel uniósł w górę pustą butelkę po piwie. - gramy, pytanie albo wyzwanie! - zagaił. usiedliśmy w niedbałym kręgu, kolejne osoby zaczynały kręcenie. w końcu szkło trafiło w Jego dłoń, a kręcąca się butelka w końcu zatrzymała się wskazując na mnie. - wyzwanie. - wymamrotałam. uśmiechnął się do mnie, na co serce zabiło zdecydowanie za szybko. tak dawno tego nie robił. - pocałuj mnie. - polecił mi na co zareagowałam krótkim lękiem. zbliżyłam się do Niego i połączyłam nasze wargi w całość na dobrą minutę, delektując się na powrót Jego bliskością. wróciłam na swoje miejsce i zakręciłam niedbale, przyjmując współczujące spojrzenia znajomych, którzy doskonale wiedzieli jak bolało mnie rozstanie. butelka wykonała ostatni obrót i zatrzymała się, na Nim. - pytanie. - podrapał się po karku. przełknęłam ślinę. - kochasz mnie jeszcze? - wybełkotałam. - jak wariat. - odpowiedział po czym otworzył ramiona ze świadomością, że zaraz się w nich znajdę.
|
|
|
Kocham Cię bardziej niż Fredka Jeremiasza!
|
|
|
-szczerze to ja nie rozumiem samobójców , bo , żeby żyć trzeba mieć odwagę ,a samobójcy to tchórze, tchórze i narcystyczni egoiści , którzy myślą,że wszystko kręci w okół nich, jak można odebrać sobie najcenniejszy skarb jaki się mam, jak można zrobić sobie to i zrobić to najbliższym ludziom? ja tego nie rozumiem i nie chce tego rozumieć , przecież życie jest po to ,żeby dawać jak najwięcej innym ludziom.
|
|
|
kim jestem? - spytał. dawno nie zadawał sobie tego pytania, kim JA jestem? na pewno nie tym kim byłem kiedyś. dlaczego czas zmienił mnie tak, że nie poznaje sam siebie. że może od bardzo dawna sam siebie nie potrafiłem zrozumieć albo nawet polubić... chłopak uświadomił sobie że się zatrzymał.. że tęsknota wybiła go z niezauważalności i teraz stoi. w miejscu, widząc tych wszystkich ludzi którzy gdzieś biegną nie widząc jego... zdał sobie sprawę ze zawsze był samotny w tym tłumie i już tak nie potrafi.. posadzę drzewo - powiedział. dużo nowych drzew. zasieje nowe owoce i kwiaty. chcę to podlewać i patrzeć jak daję plony. mam dużo miejsca, dusza jest w stanie tyle pomieścić. chłopak wziął drzewko i wykopał dłonią dołek. jego łzy wciąż kapały obficie zraszając ziemię.. wstał, zamknął drzwi i poszedł na spacer, sam przez ulice pełne życia.
|
|
|
chłopak zakrył twarz, schował siebie dłońmi, oddzielał ten świat od siebie.. powoli dochodziło do niego iż to bezcelowe. wciąż świat widzi go pomiędzy palcami. zabrał dłonie... położył je przed sobą... w jego brązowych oczach widać było.. cichą pustkę.
|
|
|
słowa, obrazy, wspomnienia...cichy szelest i zapach jej włosów...
|
|
|
190 centymetrowy problem na dwóch nogach. całe szczęście prostych. gdyby były krzywe, moja perfekcyjna mamusia pewni by nie wytrzymała. zawsze chciałem zwiedzać świat. obejrzeć wszystko to, co jest smaczne… sushi w Japonii, pizze we Włoszech, wursta w Niemczech, ślimaka we Francji - jestem w stanie zjeść wszystko- hamburgera w USA… mógłbym wymieniać w nieskończoność.
|
|
|
[cz2] i tak wygląda mój każdy poranek. rozmyślając nad moim ciężkim losem przeciętnego nastolatka przypinałem psu smycz do obroży. nic więc dziwnego, że gdy dobiegły mnie słowa mamy, nie bardzo wiedziałem, o czym mowa. -…jak już wrócisz. tylko nie zapomnij! owsiankę masz w garnku. będę wieczorem, pa! i wyszła. a ja oczywiście nie wiem, o czym mam nie zapominać… no, trudno. trzeba było spytać, czy słyszałem.. - idziemy? zadowolony pies zamerdał ogonem. to chyba znaczy, ze tak. mój Piesek, tylko on mnie kocha w tym domu. może z rozumieniem to mu tak średnio idzie, ale przynajmniej się stara, nie jak co poniektórzy… znowu zatonąłem w rozmyślaniach. często mi mówią, że jestem odludkiem. nie prawda, ja po prostu jestem w stu procentach samowystarczalny. mam tak bujna wyobraźnię, że kontakty ze mną samym to już i tak nadto. nie lubię, kiedy ktoś się wtrąca w moje życie. wszelkie próby zaprzyjaźnienia się ze mną kończą się na etapie… prób właściwie.
|
|
|
[cz1] .. i mam ją na wyciągnięcie ręki… tak nie wiele brakuje… jest taka piękna… a jak pachnie… uwielbiam babeczki z kremem… jeszcze chwila… - wstawaj! z dołu dobiegł mnie przerażający wrzask. taa… zawsze mi to robi… ależ ona jest samolubna! nie mogłaby kiedyś pomyśleć o moich uczuciach? już czwarty raz śnię ten sam sen i tuż przed finałem musi mnie obudzić! - wstałeś już? nie da mi spokoju…- wstałem. - to wyjdź z psem! eh… co za kobieta… nawet nie zapyta, czy jej malutki synek nie chce śniadania… jak można być tak nieczułym?! gdzieś tu były jakieś spodnie, chyba… o, nawet prawie czyste. koszulka, koszulka… pod łóżkiem jakaś powinna być… jest, dobrze… dwie w miarę podobne skarpetki… no, można iść… - pies na ciebie czeka! ooho, zaczyna się irytować…
- wiem, już schodzę…
|
|
|
W dupie to możesz mieć owsiki a nie mnie...
|
|
|
Może i jestem głupia ale wiem co to znaczy jak przestajesz się do mnie odzywać...
|
|
|
Bo w życiu trzeba być trochę niemożliwym...
|
|
|
|