[cz2] i tak wygląda mój każdy poranek. rozmyślając nad moim ciężkim losem przeciętnego nastolatka przypinałem psu smycz do obroży. nic więc dziwnego, że gdy dobiegły mnie słowa mamy, nie bardzo wiedziałem, o czym mowa. -…jak już wrócisz. tylko nie zapomnij! owsiankę masz w garnku. będę wieczorem, pa! i wyszła. a ja oczywiście nie wiem, o czym mam nie zapominać… no, trudno. trzeba było spytać, czy słyszałem.. - idziemy? zadowolony pies zamerdał ogonem. to chyba znaczy, ze tak. mój Piesek, tylko on mnie kocha w tym domu. może z rozumieniem to mu tak średnio idzie, ale przynajmniej się stara, nie jak co poniektórzy… znowu zatonąłem w rozmyślaniach. często mi mówią, że jestem odludkiem. nie prawda, ja po prostu jestem w stu procentach samowystarczalny. mam tak bujna wyobraźnię, że kontakty ze mną samym to już i tak nadto. nie lubię, kiedy ktoś się wtrąca w moje życie. wszelkie próby zaprzyjaźnienia się ze mną kończą się na etapie… prób właściwie.
|