 |
|
myślę o przemijającym roku i chce mi się skurwysyńko płakać. mam ochotę zanosić się płaczem. kolejny rok mojego życia, przeciekł mi przez palce BEZPOWROTNIE. a ja mam wrażenie, że jest on kolejnym zmarnowanym rokiem mojej nędznej egzystencji. dużo w tym roku wylałam łez. przez ludzi. przez samą siebie. nie zrobiłam nic ku temu, aby spełnić swoje ambicje. ale wiecie co? dzięki temu mam siłę. wiem, że za rok 31 grudnia, nie chce się czuć jak dziś.
|
|
 |
|
i żadna czekolada, butelka wina czy dobre towarzystwo tutaj nie pomoże. tęsknota za Tobą doszła już do zbyt wysokiego poziomu. takiego w którym są dwa wyjścia: albo wrócisz, albo ja zniknę - nieodwracalnie.
|
|
 |
|
kazał mi odejść. powiedział, że za bardzo mnie kocha, aby pozwolić mi na bycie z nim. pocałował mnie na pożegnanie, a później powiedział, że nie chce mnie nigdy więcej widzieć. był złym facetem. 'niegrzecznym chłopcem' - jak nazywały go moje koleżanki. zdawał sobie sprawę, że przez związek z nim, narazi mnie na potężne bagno. skaże mnie na skurwysyńkie zło. na początku namawiałam go na to, żebyśmy spróbowali. starał się mnie chronić. oboje łudziliśmy się, że uda mu się mnie ustrzec. ale nie. nadszedł dzień, kiedy rzuciłam się na niego ze szlochem, oplatając go moimi nogami. a on przełykając łzy, wyszeptał; 'za bardzo Cię kocham maleńka.' po czym odepchnął mnie i zaciskając pięści, kazał spierdalać.
|
|
 |
|
popatrz na przykład na nią. chuda jest, ale bary ma jak facet, twarz też nie za ładną. a charakter? jest arogancka i chamska. ciągle rzuca jakimiś ciętymi ripostami. egoistka. a faceci na Nią lecą, wytłumacz mi czemu. co w niej takiego widzą? / kumpel.
|
|
 |
|
i nie pierdol po tym wszystkim jak Cię zranił, jak boli i jak samotna jesteś. też Go nie słuchałaś, nie chciałaś wyjaśnień. byłaś równie nieczuła i arogancka, jak On.
|
|
 |
|
brakuje mi osoby, której mogłabym teraz napisać wiadomość o krótkim komunikacie - 'boli mnie gardło'. osoby, która po piętnastu minutach stanęłaby w moim progu z jakimiś prochami i syropami, zwarta i gotowa do działania. osoby, która czuwałaby przy moim boku przez całą noc z obawy, że mogłabym się zakrztusić śmiertelnie kaszlem.
|
|
 |
|
w Jego chytrym i mściwym umyśle powstał album do którego dokładał co jakiś czas kolejne złamane serce.
|
|
 |
|
coraz częściej nawiedza mnie przeczucie, że nadzieja którą żywię na Twój powrót jest zgubna.
|
|
 |
|
wypadałoby wrócić do rzeczywistości, odłożyć piwo, zgasić papierosa, zrobić notatki z biologii i zapomnieć o Tobie.
|
|
 |
|
lubiłam kiedy bawiłeś się moim kosztem. uwielbiałam te wierutne kłamstwa płynące z Twoich bladych ust.
|
|
 |
|
siedziała w swoim biurze i rytmicznie stukała długopisem o blat biurka, czekając na swojego następnego klienta. w końcu drzwi się otworzyły, w powietrze przeszyła woń mocnych perfum. - witam. - przywitała gościa, nie podnosząc głowy. - to Ty. - dobiegł do Niej Jego mocniejszy, niż niegdyś baryton, bardziej męski, niż wcześniej. niepewnie uniosła wzrok i spojrzała na Niego spod wachlarzu swoich rzęs pokrytych mocnym tuszem. podświadomość podsunęła Jej obraz tego jak te dziesięć lat temu odszedł od Niej. serce wykonało nieznośny obrót na znak tego, że chce dać Mu kolejną szansę, że znów domaga się Jego niemożliwie czułego 'kocham Cię jak cholera, skarbie'.
|
|
|
|