 |
|
„Miłość jest zawsze chaotyczna.
Gubisz się, tracisz trzeźwy osąd.
Nie umiesz się bronić.
Im większa miłość tym większy chaos.” *
|
|
 |
|
Gdy na szkolnym korytarzu Tomek dostrzegł sylwetkę Marty ruszył pędem za nią. Chwycił jej ramię tuz obok białych drzwi prowadzących do damskiej łazienki.
- Musimy porozmawiać. – powiedział stanowczo i przerzucił sobie bezbronną dziewczynę przez ramię. Po chwili przemaszerował dumnie do drzwi wejściowych i nie poddając się bolesnym uderzeniom pięści Marty w obolały kręgosłup, wyniósł ją ze szkoły.
Nikt jej nie pomógł.
Tomek wszystkich odstraszył.
Nikt nie zareagował na jej krzyki.
Tomek miał w oczach mord.
Nikt nic nie zrobił.
Tomek był bezlitosny.
|
|
 |
|
Leżeli naprzeciw siebie patrząc sobie czule w oczy i dotykając wzajemnie swoich ciepłych dłoni. Brązowe włosy Weroniki opadały delikatnie na jej pełne namiętności, delikatne ciało, które było spełnieniem najśmielszych marzeń Marcina. Byli nadzy i tacy podobali się sobie najbardziej. Nie zachowali wstrzemięźliwości przed ślubem, jednak nie żałowali tego. Cieszyli się wzajemną miłością, która znakomicie współgrała ze szacunkiem i pożądaniem, którym darzyli siebie wzajemnie.
- Jeszcze tylko szesnaście dni i będziemy tak do końca życia… – szepnęła Weronika i musnęła ustami dłoń Marcina.
W oczach chłopaka ukazały się łzy szczęścia
|
|
 |
|
- Przepraszam – szepnął Tomek prosto do ucha Marty. Delikatnie chwycił ją za ramiona i odsunął od swojej klatki piersiowej by spojrzeć jej w oczy. Uśmiechnęła się do niego delikatnie i musnęła ustami jego spierzchnięte wargi.
- Wybaczam ci skarbie, ale następnej szansy już nie dostaniesz – dziewczyna westchnęła głęboko i ponownie wtuliła się w tors Tomka.
Brunet objął ją łagodnie i zwrócił oczy ku błękitnemu, bezchmurnemu niebu.
- Dziękuje. – poruszył tylko ustami. Był szczęśliwy.
|
|
 |
|
Tępo patrzył przed siebie wciąż ściskając w dłoni telefon. Nie mógł uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszał. Brakowało mu powietrza, oczy zaczęły niebezpiecznie szczypać.
- Gdzie leży? – zapytał ochryple, nie mógł zdobyć się na bardziej zdawkowy ton.
Gdy tylko usłyszał odpowiedź rozłączył się, nie mógł tracić czasu. Szybko złapał kurtkę i wybiegł z domu trzaskając za sobą drzwiami.
|
|
 |
|
CZASAMI KONIEC MOŻE OZNACZAĆ POCZĄTEK CZEGOŚ PIĘKNIEJSZEGO
|
|
 |
|
wiesz, że uwielbiam kiedy mnie całujesz? wtedy czuje się, jakby słońce wybuchało mi przed oczami, jakby ktoś rzucał na mnie zaklęcie o twoim imieniu.♥
|
|
 |
|
(…), Co ty od niego chcesz? Żeby ci codziennie róże przynosił, nie spóźniał się, był punktualny, przyjeżdżał po ciebie, robił sto tysięcy niespodzianek, był miły, kochany, romantyczny, żeby cię zabierał na długie i romantyczne spacery, żeby nie zapominał o tobie, i żebyś zawsze przy nim czuła się kochana. Przecież to tylko facet. Da się ich kochać tacy, jacy już są, i to jest w nich takie słodkie, a tego swojego ideała wyrzuć na śmieci i zapomnij.♥
|
|
 |
|
jeżeli całujemy się do bólu - jest to słodycz, a jeżeli dusimy się w krótkim, gwałtownym pocałunku - ta sekundowa śmierć jest piękna !♥
|
|
 |
|
Ona śmiała się bez żadnego konkretnego powodu. Nie było żadnych romantycznych kolacji, wyjazdów do kina czy teatru. Były spacery w deszczu bez parasola, po chodnikowych dziurach, parkowe wędrówki w towarzystwie komarów, wieczorne spotkania z rozdeptanymi ślimakami pod stopami oraz plac zabaw nocą przy blasku księżyca..♥
|
|
 |
|
To normalne. Pierwszy etap. Tęsknota. Przepiękne słowo. Zdefiniować? Nieodparta chęć posiadania tego, co było lub może być. Mogę ci wyjaśnić, czym jest, jestem ekspertem, tęsknię codziennie. Jeśli tak, jeśli wierzysz w przeznaczenie, to możesz spać spokojnie. Bo zgodnie z tą filozofią, co ma się stać, stanie się. Siedź, więc spokojnie, możesz tęsknić, umiarkowanie lub nawet bardzo, ale zachowaj spokój.♥
|
|
 |
|
Namiętność sprawia, że przestajemy jeść, spać, pracować. Burzy nasz spokój. Obraca wniwecz całą przeszłość. Nikt nie lubi, kiedy jego świat rozsypuje się na kawałki. Dlatego ludzie zwykle starają się przewidzieć zagrożenie i go unikać, bo dzięki temu udaje im się podeprzeć kruchą konstrukcję, która i tak ledwo stoi. To inżynierowie minionych spraw. Są tacy, którzy postępują inaczej: rzucają się na oślep w wir namiętności, w nadziei że ona rozwiąże wszystkie problemy. Składają na barki innych całą odpowiedzialność za własne szczęście i całą winę za ewentualne niepowodzenia. Są rozdarci między euforią, bo przydarzyło im się coś cudownego, a rozpaczą, bo jakieś niespodziewane zdarzenie wszystko zniszczyło. Bronić się przed namiętnością, czy ślepo jej ulec? Co jest mniej niszczycielskie? Nie wiem.♥
|
|
|
|