Gdy na szkolnym korytarzu Tomek dostrzegł sylwetkę Marty ruszył pędem za nią. Chwycił jej ramię tuz obok białych drzwi prowadzących do damskiej łazienki.
- Musimy porozmawiać. – powiedział stanowczo i przerzucił sobie bezbronną dziewczynę przez ramię. Po chwili przemaszerował dumnie do drzwi wejściowych i nie poddając się bolesnym uderzeniom pięści Marty w obolały kręgosłup, wyniósł ją ze szkoły.
Nikt jej nie pomógł.
Tomek wszystkich odstraszył.
Nikt nie zareagował na jej krzyki.
Tomek miał w oczach mord.
Nikt nic nie zrobił.
Tomek był bezlitosny.
|