 |
Ona? heh też przyszła się pożegnać. Weszła do mojego domu jak by nigdy nic... - Monika...- powiedziała skruszona a z oczu poleciały jej łzy. - Przepraszam.. - powiedziała, a mną zatrzęsło. Patrzyłam na Nią z nienawiścią w oczach. - Wyjdź - powiedziałam stanowczo. - Monika... - Nie skończyła bo jej przerwałam. - Wypierdalaj z mojego domu - wydarłam się na Nią i próbowałam zamknąć drzwi, lecz zablokowała je nogą. Otworzyłam je, stanęłam z Nią twarzą w twarz i patrzyłam tak chwile na Nią. - Myślałam, że możemy się przyjaźnić. Ale nie, jesteś zwykłą kurwą, która pierdoli się z każdym moim chłopakiem. I wiesz co wybaczałam Ci dużo ale Jego Ci już nie wybaczę. Już NIE! -mówiłam do niej przez zaciśnięte zęby by tylko się nie rozpłakać. Nie mogłam Jej pokazać jak mi na Nim zależało. - To ojciec mojego dziecka, zrozum... - mówiła. A ja nie wytrzymałam zatrzasnełam jej drzwi przed nosem, po czym pobiegłam do pokoju i zaczęłam ryczeć jak małe dziecko. Nie mogłam się uspokoić...
|
|
 |
przeszłosc oddzielic gruba kreska.
|
|
 |
wkładaj serce w to, co robisz, a gwarantuję, że uda ci się to zrobić, tak jak tego chcesz.
|
|
 |
Czasie, ulecz mnie, daj mi nowy czas, daj mi wiarę. Wiara jest jedna.
|
|
 |
Jestem znowu inna, ale kiedy nadchodzi, boli jak dawniej i nie chce odejść na zawołanie.
|
|
 |
mimo, że tak wiele się dzieje, dla mnie nie zmienia się nic.
|
|
 |
Coraz trudniej wstrzymać się od łez. Między nami strach, między nami brud. Nie do wiary, jak łatwo zgubić sens...
|
|
 |
Mnie nikt nie zmusza do miłości. A nawet wręcz przeciwnie, wszyscy mi ją odradzają. Ale ta miłość jest dla mnie jak nałóg. Trwam w niej dobrowolnie, nic na siłę. Zachowuję się jak narkoman, który co dzień twierdzi, że nie musi brać, ale chce, codziennie zażywając coraz to większą dawkę. Sądzi, że to on jest tego władcą, i to on decyduje, kiedy to wszystko skończy, a w rzeczywstości rządzi nim trucizna. Ale on tego nie widzi, kiedyś to zobaczy, ale będzie już za późno, żeby tak po prostu sie od tego odciąć raz na zawsze. Ze mną jest tak samo. Jestem uzależniona od miłości. A trucizną, która coraz bardziej mnie niszczy jesteś ty.
|
|
 |
Przychodzi taki czas w życiu, kiedy niczego nie można być pewnym. To, co się wiedziało wcześniej wydaje się błędne lub niezrozumiałe. To wszystko wali się, całe moje jestestwo, bycie, kruszy się, rozpada i nie można pozbierać kawałków. Następnego dnia trzeba wstać z łóżka jako względna całość i funkcjonować, by nie odwieziono do psychiatryka.
|
|
 |
Bo ja już nic nie czuję, ja już myśleć nie chcę nic
|
|
 |
Wole czekać na prawdziwość niż przejechać się donikąd.
|
|
 |
Póki serca mi nie wyrwiesz, nie weźmiesz mi nic
|
|
|
|