|
''Jednego w Tobie kompletnie nie rozumiem. Dla wielu mężczyzn jesteś po prostu idealna. Masz swoje pasje, jesteś piękna, jesteś bystra, dążysz do wyznaczonych sobie celów. Byłaś z kimś, kto zupełnie nie potrafił Cię docenić i już wszystkich kolesi wpuszczasz pod wspólny mianownik. Powiem Ci, jeśli sobie uporządkujesz przeszłość, to szczerze - zazdroszczę komuś, w kim się kiedyś zakochasz.''
|
|
|
Dzień 122. Gdy pozwalasz by ktoś Cię skrzywdził najpierw przez przypadek, za drugim razem przez wiarę w to, że jeszcze może być dobrze, ale za trzecim razem to już jest głupota...
|
|
|
Dzień 121.
Jeżeli Cię coś dotyka - dotyczy Cię, jeżeli się bronisz - czujesz się atakowany, jeżeli czujesz się atakowany - jesteś celnie trafiany...
|
|
|
Dzień 99.
Wolę ostatnio zasypiać między wilkami, dużo łatwiej zamknąć mi oczy niż przy człowieku...
|
|
|
Dzień 96. Często siedzę sama w pokoju i zastanawiam się dlaczego ludzie postrzegają mnie jako silną, dlaczego wydaje im się, że potrafię wybrnąć z każdej sytuacji, i że się nie boję. Boję się, czasem trzęsę ze strachu, wyję, wgryzam zęby w poduszkę. Pamiętam jak W. przyjechał do mnie kilka dni po wypadku. Ledwo zeszłam przed blok, wszystko mnie bolało i ledwo ciągnęłam nogami po ziemi; "Kaleko" powiedział, patrząc tak jakby chciał mi pomóc iść. "Przeeestań" zaskomlałam. "jest dobrze, chodzę nic mi nie jest..." Ciągnęłam odpalając tym samym papierosa. Chciałam wtedy się do Niego przytulić i rozpłakać, powiedzieć że cieszę się, że jest. Nie powiedziałam. Postaliśmy chwilę, rozmawialiśmy jakby obok. "Chodź, odprowadzę Cię" powiedział. wywróciłam cynicznie oczami. Czekałam aż odjedzie, żeby nie widział jak próbuję doczołgać się na klatkę, stanęłam na schodach i rozpłakałam się - trochę z bólu, trochę z samotności...
|
|
|
Dzień 92. Chyba już nie chcę patrzeć na tych ludzi. Kiedy nie ma już tej osoby, która miała być...wszyscy inni są tak bez wyrazu, bez sensu, bez...
|
|
|
Dzień 91. Mam dzisiaj myśl, przeczucie, a może przekonanie. Mam 23 lata i nikt nigdy mnie nie kochał. Tak bardzo, tak mimo wszystko, dla samej miłości. Każde miejsce, w które trafiałam, które próbowałam zagrzać było "po coś", "w konkretnym celu". Dopóki byłam użyteczna. Dzisiaj nie jestem. Wlewam Martini do kieliszka i wiem, że nikt nie zapuka, nie napisze, nie będzie chciał się spotkać i życzyć mi spokojnych snów. Nie dzisiaj, nie jutro i może już zawsze nie. I potrzebuję czegokolwiek, jakiejś małej iskierki, że moje życie mimo tego ma jeszcze jakiś sens, że miłość nie jest najważniejsza, a samotność nie przeraża...
|
|
|
Dzień 89.
Czasami gdy spaceruję w deszczu to myślę o nas. O tym co mówiłeś... Śmieję się sama z siebie i nie wiem jak mogłam uwierzyć w jakiekolwiek słowo...
|
|
|
Dzień 86. Wyciągnęłam rolki spod łóżka i trupy z szaf, wszystko co teraz mam to para rolek, porządek i stary pies. Już dzisiaj W. nie było. Nie sprawdzałam kiedy ostatnio był, chociażby na facebooku, I nie sprawdzałam nerwowo czy dźwięk mi się w telefonie nie popsuł... Po prostu znowu jestem rzucona na start, znowu moje "ja" musi być bardziej.
|
|
|
Dzień 83. Znowu uwierzyłam w słowa. Słowa są takie proste, tak naprawdę nie zobowiązują, a ludzie mówią to co chcemy usłyszeć. Kiedy przychodzi do tego aby coś zrobić, wtedy wszyscy milkną, głosy się wyciszają i samotność rozdziera...
|
|
|
Dzień 82. Był moją "pierwszą miłością na poważnie" taką, przez którą nie można oddychać. Niedawno z Facebooka dowiedziałam się, że się zaręczył. Julka - przeciętnej urody, ruda (lubił rude), uśmiechnięta, nawet niektórzy mówili, że jesteśmy podobne. Poczułam zazdrość, przecież to powinno być moje, mój pierścionek, narzeczony, ślub w perspektywie. Chciałam to mieć. Próbowałam przypisać to do niewłaściwego faceta, do W. I nagle stop. Przecież ja taka nie jestem: grzeczna, stateczna, naburmuszona i poważna. Stałam się taka dla idei. Nie potrzebuję związków, stabilizacji, pierścionków i perspektyw bo lubię jak W. łapał mnie za włosy, opierał o ścianę i jak paliliśmy blanta o wschodzie słońca. Nigdy nie będziemy razem bo spotkaliśmy się w złym czasie, zbyt pokaleczeni i kaleczymy się dalej. Ale tego właśnie chcę kłócić się z Nim i lądować u niego po imprezach i przyjeżdżać do Niego na rolkach. Bo choć nie jest taką miłością, że nie można oddychać - Jest haustem powietrza...
|
|
|
Dzień 81. Liczę na to, że w każdej minucie może się coś zmienić. Prawdopodobnie tak się nie stanie, ale może... i to jest magiczne.
|
|
|
|