 |
zostało tylko echo, ciebie juz tu nie ma, nie zmienimy juz nic.
|
|
 |
mam taką cholerną słabość do ciebie, że lepiej nie pojawiaj się w pobliżu, bo nie daj Boże się na ciebie rzucę.
|
|
 |
proszę, szepnij mi do ucha, że jestem tą, na którą czekałeś.
|
|
 |
rzygamy swoją obecnością,
mamy gdzieś nasze przysięgi,
nie bardzo chce nam się udawać, że jest dobrze.
ale jeszcze troszkę się kochamy, prawda?
|
|
 |
'Wiesz, temu jednemu mężczyźnie chciałabym dać, tak zwyczajnie, tak najzwyczajniej w świecie - jak podarek imieninowy czy urodzinowy - całe moje życie...'
|
|
 |
palisz mosty, tyle powiem.
|
|
 |
usiadłam i objęłam głowę rękami. marzyłam, żeby ja odkręcić, położyć na podłodze przed sobą i dać jej takiego kopa, żeby się odchrzaniła i poleciała, gdzie pieprz rośnie, i żebym jej nigdy nie mogła odnaleźć.
|
|
 |
nie kupujmy nieba na kredyt,
nie planujmy szczęścia, biedy,
nie grajmy w dwa życia jak w kości,
tylko dajmy, dajmy, dajmy się zaskoczyć miłości!
|
|
 |
nie utopić się w promilach, lecz zatopić się w pierwiastkach.
|
|
 |
dotrzymaj słowa proszę Cię!
|
|
 |
Tęsknię za innym nieszczęściem, innego potrzebuję; powinno być takie, które pozwoli mi cierpieć i umierać z rozkoszą. Oto jest nieszczęście czy może szczęście, na które czekam.
|
|
 |
Był przyjacielem w dobrych i złych chwilach. Wiele już razy podnosił ją z podłogi i utulał do snu. Tak samo często śpiewał jej ulubione piosenki i wciąż, wciąż uczył się tego czego chciała by grał, grać na gitarze. Uwielbiała go! Przyjaźnie takie nie często się zdarzają, a więc sama dawała mu z siebie wszystko to co wartościowe i to co trochę mniej też. I sama nie wiedziała kiedy się zakochała.
W przyjacielu.
Ach, przekleństwo!
|
|
|
|