|
wylałam przez Ciebie hektolitry łez, ale nadal tak bardzo chcę byś był obok. walczę, chociaż powoli tracę siły. zaciskam pięści i przygryzam wargi. zatrzymuję w sobie ból, chociaż chciałabym krzyczeć. pragnę zrozumieć moje irracjonalne serce. tak bardzo pragnę Twojego delikatnego dotyku na mojej skórze, blasku Twoich czekoladowych tęczówek. zawsze uwielbiałam jak używałeś niesamowicie dużych słów na rzeczy bardzo małe i niesamowicie małych na bardzo duże. tęsknię za wszystkim, nawet naszymi kłótniami na temat rapu, które do tej są nieskończone. padam na kolana. bądź, wróć, błagam.
|
|
|
czułam się winna. nie powinnam leżeć w tym łóżku i słuchać tego miarowego oddechu. byliśmy wyłącznie przyjaciółmi. znajome ramiona utuliły mnie do snu. obudziłam się. zauważyłam, że obserwuje moją twarz szukając w niej elementów, których nie dostrzegł wcześniej. od zawsze był mi bliski, próbowałam wybić go z głowy, ale bezskutecznie. milczeliśmy. nasze oczy mówiły wszystko. udowadniały, iż prawdziwa miłość nie przemija. możemy jedynie ukrywać ją w zakamarkach naszych dusz, ale w tym bezpiecznym miejscu ciągle będzie żywe.
|
|
|
nie jesteś nawet wysokoprocentowy, a tak potrafisz uderzyć do głowy.
|
|
|
jak zabawne jest moje ciało pod Twoim wpływem. nie działa, jak alkohol, wręcz przeciwnie. wyostrza, pogłębia i przybliża. zauważyłam, że moje usta patrząc na Ciebie stają się lekko różowe, oczy granatowe, nie wiem czy to chęć przybliżenia się do Ciebie, ale nawet ręce stają się dłuższe. uśmiecham się, jak to mówisz 'tym uśmiechem', kiedy tego nie czuję i stoję tutaj, a wszystko co mam to Ty i kilka słów w mojej głowie, dobrą kawę z Islandii i refren piosenki. jak mało nam trzeba, jak wiele dzieli, jak bardzo wariuję, jak bardzo się nie starasz i im ciszej do mnie mówisz, tym słowa stają się dłuższe, głośniej bije mnie serce, a nadgarstek bardziej boli.
|
|
|
i nieważne czy spotkamy się jeszcze, będę Twoja na zawsze. i jak zobaczę Ciebie w moim życiu, to ucieknę sprzed ołtarza, zostawię wszystko co mam i wyjadę z Tobą, weźmiemy szybki ślub w Las Vegas i będziemy się kochać do końca życia w hotelach, udając pracowników room service i tańcząc w tanich barach, zarabiając na życie. będziemy biedni zewnątrz, a bogaci wewnątrz, bo będziemy mieli siebie.
|
|
|
nawet nie pamiętam, jak wyglądasz z daleka, bo ciągle jesteś zbyt blisko mnie.
|
|
|
dzisiaj Ty i ja nazywamy to prostą miłością, beznamiętnością, jakąś dziką słabością. leżę pod Twoim kocem w Twojej koszulce z resztkami dnia i chociaż chciałabym to wszystko opowiedzieć, to trzymam to w rękach, jedynie puszczam połowę, gdy łapiesz mnie za jedną z nich.
|
|
|
siedząc w wannie o 21.38 myjąc włosy zaczęłam płakać i nie potrafiłam przestać, wgryzając się zębami w ręcznik i szlochałam coraz głośniej i mocniej, woda spływała po moich włosach już od piętnastu minut, a ja potrafiłam tylko szlochać i myślałam o Tobie. prawie codziennie myślę o Tobie i czuję się źle, kiedy zapominam tego robić, za to tęsknię tak, że do głowy przychodzą mi same przekleństwa. układam w głowie scenariusze, zmieniam przeszłość, ale nie potrafię, irytująco coraz mniej pamiętam, tracę Ciebie z każdym wspomnieniem. widzę siebie opierającą się o szpitalną ścianę, gdy wychodziłam z Twojej sali, momentami myślałam, że oczy mi wybuchną, ale przecież nie płakałam, nie mogłam, a tak bardzo chciałam.
|
|
|
kiedy mnie wszystko zawodzi chcę być sama. nie chcę rodziny, przyjaciół, durnych i głupich słówek pocieszenia, przytulania. mam ochotę umrzeć i staję się dzika i łamię paznokcie przecinając skórę i tak, jak nie lubię wódki - kocham wódkę i mogłabym pić ją na śniadanie, a papierosy mają jeszcze lepszy smak, niż zawsze. mam gdzieś całe moje życie i oczami jestem na torach, szalenie mocno trzyma mnie to przy życiu, a nie jest nawet człowiekiem.
|
|
|
z daleka w każdym widzę Ciebie, z bliska nie mogę wydusić z siebie słowa, a kiedy moje oczy spotykają się z twoimi czuję pasję, czuję, że nasze słowa coś znaczą, czuję, że twoje dłonie są dla mnie i kiedy tęsknię, to szalenie cicho to przeżywam. szalenie Ciebie pragnę i szalenie nie rozumiem. to pociąga mnie w Tobie najbardziej. nigdy nie wiem czy będziesz na zawsze, chyba to, ze jesteś nieprzewidywalny pociąga mnie w Tobie najbardziej.
|
|
|
lubię być kochana po królewsku, tak, jak smaży się krewetki. lubię, jak namiętność i Twój zapach przenikają we mnie. zawstydzam się i rumienię, kiedy opowiadasz mi o mnie w stu sytuacjach. lubię łapać Twoje usta moimi ustami i zamykać je. lubię błądzić smakiem, a głodna Ciebie jestem coraz bardziej.
|
|
|
|