 |
mówili mi, że z czasem zapomnę, że zagoją się rany, że przestanę wydrapywać sobie serce, by nie czuć tej tęsknoty. mówili, że przestanę przywoływać wspomnienia Twojego głosu, że Twoje pocałunki wyblakną, a skóra nie będzie cierpła z powodu ich braku. mówili, że Twój głos przestanie dźwięczeć w zakamarkach duszy, że śmiech przestanie odbijać się echem o puste ściany serca. mówili, że kolor Twoich oczu, zapach perfum, ciepłota ciała, że to wszystko kiedyś ze mnie uleci. Twoja osoba przestanie niszczyć mnie każdego dnia, przestanie grać istotną, najważniejszą rolę. wszystkie obietnice, które złożyłeś, wszystkie słowa, które wypowiedziałeś, miały przestać istnieć, miały zniknąć. więc dlaczego nadal we mnie żyjesz? dlaczego potrafisz zmącić spokój, w którym tak mi dobrze? dlaczego zapisałeś się tak trwale? tak silnie? dlaczego właśnie Ty?
|
|
 |
wystarczyło jedno spotkanie. jeden przelotny uśmiech. jedna chwila, a ja siedzę właśnie z wzrokiem tępo utkwionym w ścianę, w głośnikach po kolei przewijają się piosenki tamtych czasów, a serce z ledwością wystukuje słabiutkie odbicia. wszystko we mnie ożyło, wszystko powróciło. myślałam, że tamten okres należy do przeszłości. że tamte czasy zostały zakończone, odkreślone grubą kreską. niestety teraz wiem, ze było to tylko pobożne życzenie. nie mogę zapomnieć tamtego szczęścia, które pomimo swojej toksyczności, sprawiało, że żyję.
|
|
 |
|
A gdybym napisała Ci, że umieram, przyjechałbyś?
|
|
 |
Byłeś wszystkim, nagle stałeś się bólem. Przepaścią która zabija mnie
|
|
 |
Jesteś tak bardzo smutna, masz takie czerwone oczy i widać że nie śpisz od dwóch tygodni, widać ten nie ład. Tak jest źle, nie potrafię się pozbierać po nim, nie potrafię wyrzucić z serca trzech lat które były dla mnie cudowne, nie potrafię się odzwyczaić od Twojej obecności w moim życiu. Wiem oszukuję się, codziennie wmawiam sobie że dzisiaj będzie już tylko lepiej, staram się być obecna. Mniej płaczę, staram się nie pokazywać tego co osiadło na moim sercu. Brakuję mi jego, brakuję bardzo ale nie przyznam się do tego nie chcę walczyć o to, nie chcę wyłącznie się starać. Byłam dla Ciebie, poświęciłam wszystko, zerwałam wszystkie kontakty. Odizolowałam się od innych, byłam tylko dla Ciebie. Byłeś moim oczkiem w głowie, nie widziałam przyszłości bez Ciebie. Teraz, każde słowo marzenie niszczy mnie, wyrywa wszystko. Czuję się okropnie, boli mnie serce gdy wypowiadam twoje imię. Nie mogę spać, mam koszmary i wyję do księżyca. Nie potrafię iść dalej nie umiem postawić kolejnych kroków.
|
|
 |
Muszę iść. udawać że daje radę. uśmiechać się na pokaz. oszukiwać innych, wszystko przez Ciebie. czemu nie ma Cię przy mnie no czemu?
|
|
 |
O, znowu ją widzę. Uśmiecha się, niepewnym krokiem zmierza w moim kierunku. Czuję jak dłonie mi drżą i serce zaczyna bić szybciej. Zakochałem się? Przecież to niemożliwe, ja? Heh, a jednak. Jest coraz bliżej. Co mam powiedzieć? Jak się zachować, żeby mnie nie wyśmiała? No dobra, może jakoś sobie poradzę. Jezu, jak jej włosy wspaniale wyglądają w tym słońcu, a te oczy? Ich blask odbija się chyba na końcu miasta. Dotknąć jej dłoni, czy może uzna mnie za zbyt śmiałego? Sam nie wiem, czuję się taki niedoświadczony, a przecież miałem kilka dziewczyn, ale ona jest inna. Bije od niej coś niewiarygodnie intrygującego. Ciekaw jestem jaką tajemnicę skrywają jej oczy. Boże, człowieku, co Ty gadasz? Przecież to Twoja dziewczyna, przecież możesz ją pocałować, przytulić, zabrać na spacer, a nawet przed ołtarz. No fakt. Jestem idiotą, chyba właśnie przypomniałem sobie dzień, w którym się zakochałem./dawny mr.lonely
|
|
 |
śmiałam się w głos, gdy siedząc na ławce słuchałam jego zabawnych opowieści. odwzajemniałam całusy, które skradał mi co jakiś czas. uśmiechałam się patrząc, jak robi głupie miny, byleby tylko nie widzieć grymasu smutku na mojej twarzy. wtulałam się w ciepłe ramiona, gdy zimny wiatr co chwilę otulał ciało. zapomniałam o łzach, które przez niego wylałam, o przykrych słowach, które usłyszałam, o każdej kłótni, każdym nieporozumieniu, każdej bolesnej chwili. na tamten czas znowu był moim skarbem, znowu widziałam tamtego chłopaka, którego rok temu pokochałam. jednak serca nie da się oszukać, nie da się zwieść przelotnym szczęściem. bo gdy tylko nasze usta rozstały się w pocałunku pożegnania, gdy tylko zostałam sama w ciemnym pokoju, ono dokładnie przypomniało mi ile przez niego wycierpiałam, ile bólu zniosłam. mimo wszystko kocham go, cholernie kocham, szepnęłam cicho. i nie jestem w stanie wyobrazić sobie dnia, bez jego obecności obok.
|
|
 |
Nie ma Cię przy mnie. czuję ze to już ostatni zakręt oddamy sobie wszystko i pójdziemy w swoją stronę. boję się tego. nie potrafię sobie wyobrazić ze od dziś musze sobie jakoś dawać radę. mimo bólu chce zacząć życie od nowa. od podstaw by nauczyc się zyc bez ciebie przy moim boku. brakuje mi tych wszystkich wspomnień i dni w których byłam z Tobą. trudno podniose się kolejny raz.
|
|
 |
To miało tak wyglądać, że te dwa serca, dwa organizmy tworzą jedność nierozłączną, a jednak coś się gdzieś nam pomyliło. Coś spadło na ziemię i roztrzaskało się w drobny pył, a coś innego uleciało w powietrze. To tak wygląda, że niby my to My, a tak naprawdę to Ty i ja, dwa różne serca i dwa różne organizmy./mr.lonely
|
|
|
|