 |
Daj mi Boże siłę, bym mogła to wszystko znieść, zaakceptować i trwać. l ajepotamono
|
|
 |
Każdy Jego najmniejszy pozytywny gest w moją stronę, powoduje wybuch nieokiełznanej radości, a każdy hipotetyczny przejaw obojętności przeobraża mnie w jeden wielki strach, że go stracę. l ajepotamono
|
|
 |
Cholernie mnie zniewalasz! ;* l ajepotamono
|
|
 |
-masz wąskie usta.
-tak, wiem. a wiesz co cechuje ludzi z takimi wargami?
-nie. co?
-żądza władzy. chcę zawładnąć Twoim sercem. | ajepotamono
|
|
 |
jeżeli herbata wydaje mi się za gorzka, dosypuję łyżeczkę cukru. goryczy odrzucenia przez Ciebie mojej osoby, nie załagodzi nawet jego pełna cukierniczka. | ajepotamono
|
|
 |
jedząc pizzę, lubię mieć przy sobie ketchup. kochając, lubię mieć przy sobie ukochaną osobę. | ajepotamono
|
|
 |
zapomnieć Ciebie? To jak zapomnieć swoje pierwsze urodziny wśród przyjaciół, ulubioną maskotkę, zapach perfum mamy w chwili kiedy byliśmy dziećmi- niemożliwe. | ajepotamono
|
|
 |
w szaleńczym wirze moich uczuć, pragnień zatracam się, bo... gdziekolwiek idę, szukam Twoich oczu. gdziekolwiek jestem, mam nadzieję, że się pojawisz. Im dłużej się łudzę, tym Ciebie mam mniej, chociaż coraz mocniej jesteś moim upersonifikowanym szczęściem. | ajepotamono
|
|
 |
"jaity"- widzisz, takie słowo nie istnieje. nie ma go w słowniku języka polskiego. nigdy nie powiniśmy razem tworzyć całości. jesteśmy błędem gramatycznym, czymś co nigdy nie miało prawa istnieć. czyżbyś wiedział, o tym już dawno? | ajepotamono
|
|
 |
[..]Patrzył w jej oczy w których tyle razy widział swoje odbicie. Wyciągnęła zakrwawioną dłoń, by muśnięciem ręki rozpalić pożar w jego policzkach. Żar, który wznieciła powoli owładnął jego ciałem. Chciał ją objąć, przytulić, pocałować, lecz ona położyła mu palec na popękanych i obfitych ustach.
-Dość-powiedziała, i podała mu czerwoną wiśnię.
A on wziął i ugryzł, tak, że sok spłynął mu po wargach. Chciał dokończyć owoc, lecz ona złapała go w przegubie nadgarstka po czym zębami wgryzła się w miąsz. Jadła patrząc na jego oblicze i trzymając mocno część jego ciała, która niegdyś należała tylko do niej.
-To była ostatnia rzecz, którą zrobiliśmy razem-wyszeptała, powoli wstała i bosymi stopami wyznaczyła szlak na lodowatej podłodze, znikając w mroku który roztaczał się za ciężkimi drzwiami.
|
|
 |
Siedziała na zimnym parapecie swojego okna. Trzymała mocno w swoich zaciśniętych pięściach końce białej niegdyś podkoszulki, która opinała jej sylwetkę. Bezkrytycznym spojrzeniem mierzyła swoje obgryzione do krwi paznokcie. Wszechogarniająca cisza rozpostarła skrzydła nad jej głową i powolnymi ruchami wbijała w jej mózg ostre szpony które drażniły każdy nerw. Z każdą umykającą sekundą zamarzało w niej serce które przesiączone było wyrzutami i strachem o przyszłość który był wywołany teraźniejszością. Usłyszała skrzypnięcie otwieranych powoli drzwi. Nie odwróciła się. Ciężkie kroki stawiane były raz po raz na zakurzonych panelach. Czuła jego obecność. Chłód, który bił od ciała przyprawił ją o dreszcze i jej biała jak śnieg skóra naprężyła się jeszcze bardziej. Stanął za nią. Szorstkimi, od pracy i mrozu dłońmi dotknął jej barków. Poruszyła się, zadrżała. Stopniowo odwracała głowę, przy czym on nie spuszczał jej z oczu. [..]
|
|
|
|