 |
kocham Was i dziękuję! :*
|
|
 |
rzucała wszystkim, co wpadło w jej kruche dłonie, bez namyślnie rozwalając każdy z przedmiotów o ścianę. miała władzę nad wszystkim. nad wszystkim oprócz samej siebie. podświadomość, nie pozwalała jej zapomnieć. nocami zwijała się z bólu na myśl o tym jaka była szczęśliwa. nic nie boli tak bardzo, jak świadomość ulatniającego się szczęścia.
|
|
 |
I nawet gdybym swój świat posklejała kropelką to i tak w posklejanym świecie będzie ciężej.
|
|
 |
miałam tylko kilka centymetrów wzrostu więcej od niego. bez względu na to zawsze nazywał mnie 'maleńką'. lubiłam to, a on lubił sprawiać mi przyjemność.
|
|
 |
Nigdy nie wyobrażałam sobie że moglibyśmy być razem, tyłeś dla mnie za ładny, za cudowny, zbyt zachwycający, byłeś jak Bóg dla wierzącego ,byłeś jak narkotyki dla narkomana, jak wódka dla alkoholika, byłeś jak gwiazda na niebie...
|
|
 |
Naprawdę Cię kochałam, ale wiedziałam, że ty nie czujesz tego samego, że nie będziemy razem. Miłość do Ciebie zabijała mnie od środka, dusiłam się, z dnia na dzień było coraz gorzej. I nareszcie pojawiła się szansa ucieczki od tej miłości. Dlatego muszę z niej skorzystać, po prostu muszę, by raz na zawsze o Tobie zapomnieć, nawet płacąc za to każdą cenę...
|
|
 |
bezwładnie usiadła na zdartym parapecie, starej kamienicy. rozkoszując się dymem swojego papierosa, zaciskała zęby jak kilkuletnie dziecko, nieznoszące sprzeciwu. biła się z myślami, wyklinając boga. kosmyki jej blond włosów, bezwiednie opadały na jej czoło. uchyliła delikatnie okno, by poczuć na dłoniach, mżący deszcz, za którym tak przepadała. 'przepraszam'. usłyszała, ciche skomlanie za plecami. 'przebacz mi'. - wypowiedziane, półgłosem. nie odwróciła się. nie mogła znieść jego widoku. nie po raz kolejny. bijąc się z własną podświadomością, wychyliła się za okno, przekonana o słuszności własnej śmierci. złapał ją za ramiona, w ostatnim momencie. spojrzała na niego swoimi przeszklonymi do granic możliwości źrenicami i dała mu w twarz. 'nie będziesz decydował o moim życiu. ani o życiu ani o śmierci.' - wyszeptała, po czym gwałtownie skoczyła z okna. tak, aby nie zdążył jej po raz kolejny powstrzymać.
|
|
 |
to irracjonalne, spoglądać codziennie w to samo lustro, każdego dnia widząc kogoś innego. budzić się z nadzieją, że dzisiaj mimowolny uśmiech będzie nam towarzyszył jak cień, a my nie zdołamy się poparzyć nawet najgorętszą zieloną herbatą, podglądając niewinnie, wschodzące słońce.
|
|
 |
jestem toksyczna, zniszczę Cię...
|
|
|
|