|
Był na wyciągnięcie ręki,a mimo to niedostępny niczym wytwór mojej wyobraźni...
|
|
|
`-Nie po to przechodziłem samego siebie, ratując cię z licznych opresji, żeby pozwolić ci zasiąść za kierownicą, kiedy ledwo trzymasz się na nogach. A poza tym jazda po pijanemu to przestępstwo.
-Po pijanemu?
-Sama moja obecność działa na ciebie upajająco.`
|
|
|
Twój romans stulecia dobiegł końca. Królewicz nie wróci. Nikt nie wyrwie cię pocałunkiem ze złego snu..
|
|
|
Nie martw się,
już niedługo wrócę,
żebyś za bardzo się nie stęskniła.
Zaopiekuj się moim sercem
-zostawiłem je przy tobie.
|
|
|
Byliśmy jak lód i ogień i dlatego powinniśmy wzajemnie się wykluczać.
Mimo to pasowaliśmy do siebie, jak nikt inny. To był kolejny dowód, że należeliśmy do siebie.
|
|
|
Istniało jeszcze inne, łagodniejsze wytłumaczenie: to moja podświadomość podsyłała mi to, za czym tęskniłam. Takie fantazje pozwalały zapomnieć na chwilę o bólu. Wyobrażałam więc sobie, że właściciela akamitnego głosu obchodzi to, jak nierozsądnie postępuję. Wyobrażałam sobie, że jest przy mnie, czuwa nade mną i zależy mu na mnie do tego stopnia, że denerwuje się, kiedy narażam się na niepotrzebne ryzko. Wyobrażałam to sobie z taką intensywnością, że głos, który pragnęłam usłyszeć, głos wypowiadający odpowiednie formułki, zadźwięczał w moich uszach jak prawdziwy...
|
|
|
Uważaj. To kruchy lód. Nawet się nie obejrzysz, kiedy wpadniesz.
-Oj. Jaka szkoda. Do kogo wtedy przyjdą ci wszyscy ludzie w chwili problemu?
-Twojego...?
-Hah. Byłoby zabawnie. Oczywiście, że nie mojego. Ich.'
|
|
|
`A jednak coś się stało.
Dwie dusze, jedno ciało...
Nie wierzyłeś, że może skończyć się tak źle wspólny spacer po niebie.
Bo nic już nie zostało,
przepraszać...
To za mało.`
|
|
|
Próżne starania, ja i tak mam Cię przy sobie,
Niepotrzebnie wiatr przegania smutne myśli w mojej głowie
Pod tym samym przecież słońcem, będzie pachnieć nam powietrze
Ja z księżycem porozmawiam, on dobranoc Ci wyszepcze
Nic mi wcale nie zabrałaś, wszędzie zawsze jest za blisko
Znaczę z Tobą mój widnokrąg, a więc znaczysz dla mnie wszystko
I nie ważne co przede mną, lecz co w środku teraz noszę
Czasem tylko chłód owieje, więc o Twój ogień Cię poproszę
|
|
|
Znalazłam dziś olbrzymi dół. Świeciło się coś na dole. Nie chciałam tam wejść. Bałam się. Ale wepchnęli mnie tam. Wredni i zarozumiali egoiści. Moje myśli. I tak oto tkwię w olbrzymim dole. Świeci się tam srebrna łza. Jak już tu tak sobie siedzę, strażnicy siedzą dookoła. Pilnują, nie chcą, żebym wyszła. I ja już wiem, czemu. Po to mój dół. Powinnam tu siedzieć i nikogo nie zapraszać. Nadałam mu nawet nazwę. Właściwie, to oni ją nadali. No dobra, to jedyna rzecz, którą zrobiliśmy razem: tylko ja i moje myśli. Nazwaliśmy dół. Łaaał. Wiecie jak? KOMPLEKS. Ładnie?
|
|
|
Proszę, zaakceptuj ten niepewny wybór.
Wiem, że źle robię, ale tego chcę, nic nie mów.
Prawdy nie powiem, tylko odejdę w milczeniu..
|
|
|
Gdy ktoś prawie umiera, nic się nie zmienia. Lecz gdy ktoś umarł- zmienia się wszystko...
|
|
|
|