 |
|
Zamknęłam na klucz drzwi mego pokoju, zapadła ciemna noc. Otworzyłam butelkę czerwonego wina, schowaną na czarną godzinę i odpaliłam, waniliowego papierosa. Po dłużej chwili, moje oczy wypełniły się, srebrnymi łzami. Przypomniałam sobie, jak bezszelestnie wchodziłeś do mnie przez okno, bo przecież boję się ciemności, siedzieliśmy tak samo, piliśmy to samo, a zamiast fajek, jedliśmy czekoladę z orzechami. Było nam razem cudownie. Opowiadałam Ci, o strachu przed samotnością, dziś zorientowałam się, że jest taka, jak w mojej wyobraźni. Okropna - tak, te słowo opisuje ją najlepiej. Wiesz, jak byś mógł wrócić, to nadal czekam na Ciebie, już nie w oknie, a na łóżku wypatruję Twojej idealnie zbudowanej sylwetki, którą zwykle podziwiałam...
|
|
 |
|
Dostrzegłam go, w oddali, miał szafirowe tęczówki, złociste włosy i subtelne usta. To takie niewiarygodne, ale zakochałam się w nim, nie poznając jego duszy, jak pusta dziewczynka, lub niedoświadczona kobieta. Codziennie rano, myślałam jak do niego zagadać, wyjęłam z szafy wszystkie, kwieciste sukienki i szpilki, poszłam do fryzjera, kupiłam kosmetyki, przekułam uszy. Któregoś dnia, niechcący wpadłam na Niego, przeprosiłam w pośpiechu i chciałam odejść, ale on miał wobec mnie inne plany, powiedział - teraz Cię nie wypuszczę, jak obiecał tak zrobił.
|
|
 |
|
Słoneczny, zimowy dzień, kilkanaście minut po czternastej. Do domu wrócili razem, trzymając się za ręce i rozmawiając, nie przypuszczała tragedii, która miała wydarzyć się za chwilę. - Maleńka, muszę odejść. - Dlaczego? - była spokojna, myślała, że sobie żartuje. - Grozi mi olbrzymie niebezpieczeństwo, wyprowadzam się, moja rodzina zostaje, ale będzie udawać, że nie chce mnie znać, nie będą mnie odwiedzać, zostaną sporadyczne, telefoniczne rozmowy, oczywiście z różnych numerów. - Nie rozumiem, nie odchodź, ale jeśli już musisz, zabierz mnie ze sobą. - Tam gdzie będę, nie ma miłych ludzi, są sami źli, wybacz mi, zapomnij. Nie mogła powiedzieć słowa, trzęsła się niemiłosiernie. - Uważaj na siebie - powiedział, całując ją w czoło. I odszedł.
|
|
 |
|
KURCZĘ, JUŻ 50 TYSIĘCY ODSŁON, SUMUJĄC TO Z TELEPATIĄ I BLESS ( NA KTÓRYCH KIEDYŚ BYWAŁAM ) JUŻ PONAD 100 TYSIĘCY, DZIĘKUJĘ. ;*
|
|
 |
|
Uzależniona? Owszem. Od cherry coke, zielonych orbitek, orzechowej czekolady, a co najważniejsze, od pewnego mężczyzny. Nie, nie zostawił mnie, wręcz przeciwnie, pilnuje mnie dniami i nocami, sprawia, że jest mi dobrze, po prostu go kocham!
|
|
 |
|
Po latach strachu odważyła się, podejść do wymarzonego faceta i wyznać, że kręci ją bezlitośnie. - Cześć - odparła nieśmiało, podając mu trzęsącą się dłoń. - Witaj, co Cię sprowadza. - Właściwie, chciałabym powiedzieć Ci.. - ŻE JESTEŚ PRZYSTOJNY - dokończył. - Ską, Ską, Skąd wiedziałeś? - jąkała się, ze strachu. - Zgadłem, bo wiesz, Ty też jesteś śliczna, od pierwszej gimnazjum, szaleję za Twoją urodą, miałaś wtedy taki długi warkocz i uderzyłaś mnie nim, w plecy. Od tamtej pory regularnie obserwuję Ciebie na nk. - Och, miło mi. - Może dasz mi swój numer, umówimy się? - Oczywiście. Ze stresu, myliła się z osiem razy, przy tak prostych cyferkach. - Proszę - odparła na koniec. - Dziękuję. Był tak wyluzowany, że dał jej buziaka w policzek, którego musiała odwzajemnić. - To do wieczora. Pomachał jej przez cały korytarz, odwróciła się pośpiesznie by nie dostrzegł czerwieni jej policzków.
|
|
|
|