 |
często zastanawiałam się czemu trafiło akurat na mnie. czemu moje serce otworzyło się na takiego gnojka jak Ty. dziś wiem , że to wszystko było potrzebne - bo chociaż czuję do Ciebie ogromną nienawiść - wiem, jak wiele jestem w stanie zrobić dla drugiego człowieka. wiem, jaka jestem, gdy czuję się szczęśliwa. wiem, jaką moc ma moje szczęście, i jak wiele potrafię zdziałać. i mimo, że długo nie potrafiłam się pozbierać, mimo tego, że tak wiele nocy przepłakałam - opłacało się - by zrozumieć, by poczuć, by wiedzieć, że to wszystko uświadomiło mi jaką osobą tak na prawdę jestem.
|
|
 |
wystarczała mi sama świadomość tego, że był. nie musiałam się Nim chwalić wśród znajomych, czy też wypisywać na każdej stronie w zeszycie Jego imię. nie zawsze byłam w stanie siedzieć obok Niego lub móc wesprzeć Go w trudnej chwili. a mimo to, wiedział, że i tak się martwię. był troskliwy, nawet bardzo, ale nie było to udręką. często udowadniał, że kocha lub po prostu mi to mówił. byłam Jego oczkiem w głowie, drobną księżniczką, której nie pozwoliłby skrzywdzić. byłam Jego małą własnością, której nie oddałby za nic w świecie. byłam całym sercem, w które wbił nienawiść udowadniając, że bez miłości potrafi żyć.
|
|
 |
˙Chciał poznać mój punkt widzenia, moje myśli, poglądy, uczucia. Maskując wszystko uśmiechem, starał się dokładnie mnie zbadać. Wyczytywał coś z moich ruchów, szukał oznak bicia w mojej klatce piersiowej, reagent całego ciała. Z przerażeniem odkrył, że motyle w moim brzuchu mają przerażające ślepia i czarne skrzydła, a serca nie mam. Mam marny implant, ciemnogranatowy cień, zdolny jedynie do zadawania bólu.
|
|
 |
wykupiła bilet, po czym odbierając łyżwy błyskawicznie założyła je na nogi. nie był to Jej pierwszy raz, wręcz przeciwnie, w tej dziedzinie była świetna. mimo wszystko tego dnia nie czuła się najlepiej. weszła na lodowisko na wstępie trzymając się barierki. oparła się łokciami chowając twarz w dłonie. wzięła głęboki oddech ruszając na przód. chwilę później upadła nie mając siły samej wstać. zaczęła ryczeć pośrodku nie zważając na mijających Ją ludzi. chłodny wiatr lekko zwiewał Jej włosy. spojrzała w górę licząc na to, że będzie nad Nią stał. że poda Jej dłoń i wyszepcze ' już jestem, kochanie ' . jak zwykle skończyło się na marnych złudzeniach
|
|
 |
Mówisz, że ją znasz. Ale czy wiesz jak ciężko jej iść do przodu, bezustannie potykając się o złudzenia. Jak nadaremnie próbuje zwalczyć samotność, która pochłania ją bez reszty. Jak często wątpi w nadejście lepszego jutra. I jak boli świadomość, że w nocy znów na jej niemy krzyk odpowie tylko bezgraniczna cisza. Jak zamykając powieki modli się o sen, który i tak nie przychodzi. Oczy potrafią zmrużyć się jej dopiero nad ranem. Wtedy, gdy wschodzi słońce. gdy wszystko oprócz miłości, budzi się do życia.
|
|
 |
Przychodzi taki czas, że uświadamiasz sobie co tak naprawdę chcesz od życia, czego pragniesz i o czym marzysz. Teraz najważniejsze staje się to jak do tego dojść Zmierzyć się z falą przeciwności i ludźmi którzy chcą narzucić nam własne wartości. Po prostu nie wyobrażasz sobie, że coś może nie wyjść lub zostać zaniechane z jakiegoś błahego powodu. Przecież to twoje życie i tak naprawdę to ty decydujesz kto gra w nim razem z tobą i to ty piszesz scenariusz. Nie przejmuj się jakimiś głupotami, czy bezmyślnymi ludźmi którzy ci zazdroszczą, oni nie powinni mieć wpływu na TWOJE życie. To wcale nie jest trudne, nie bój się i żyj tak by być szczęśliwym i niczego nie żałować.
|
|
 |
Przed zaufaniem Mu powstrzymywała mnie tylko wizja popełnienia błędu. Wyobrażenie o tym, że kiedy ja oddam mu bezgranicznie całą siebie, On bezpruderyjnie mnie zniszczy. I tkwiąc w tej absurdalnej obawie, nie pozwoliłam, by się do mnie zbliżył. Nie chciałam poczuć smaku życia u Jego boku, bojąc się, że kiedyś za nim zatęsknię.
|
|
 |
Wiesz jak rozpoznać nieszczęśliwie zakochaną? Na telefonie ma ustawiony na niego inny dzwonek - innych nie musi odbierać, - za godzinę - w przypływ furii - usuwa jego numer, każde zdjęcie i wrzeszczy nieznośnym szeptem, że ma go w dupie. Jego i całą tą zasraną miłość. Potem wszystko wpisuje od nowa, przecież zna te numery na pamięć, a zdjęcia są w koszu - łatwo je przywrócić. Nie ma na nic ochoty. Jest bezwładna, on odbiera każdy element jej tożsamości. Staje się zwykłą szarą myszką, chociaż przy ludziach tak doskonale udaje. Wiesz o kim mówię, kochanie? - Mówisz o mnie.
|
|
 |
Nigdy nie będzie łatwo...Zawsze życie będzie podkładało nam kłody pod nogi...Ale otrzymaliśmy takie cechy jak wytrwałość, odwaga i zaradność po to by poradzić sobie w każdej sytuacji...Nawet gdy jest trudno nie możemy się poddać, bo zawsze znajdzie się ktoś dla kogo warto żyć...Ktoś kto jest dla nas tym kimś najważniejszym...Choć czasem nie zauważamy tej osoby, ale ona gdzieś tam jest...I wierzy w nas...Wie, że zawsze uda nam się powstać...Wie, że damy radę przezwyciężyć wszystko..
|
|
 |
Może to chore , ale czasami myślę , że chcę już być dorosła , ale nie dlatego , że mogłabym pić alko na legalu , bo jak zechcę to i tak to zrobię ..ja po prostu chciałabym mieć Go przy sobie 24 na dobę , zawsze na wyciągnięcie ręki , chciałabym żeby był cały czas przy mnie , albo chociaż gdzieś w pobliżu , żebym nie musiała sobie już wyobrażać jak całuje mnie na dobranoc , jak na mnie patrzy , nie musiała bym się wtedy zastanawiać co robi , z kim rozmawia , ja wtedy mogłabym na to patrzeć i jarać się tym widokiem , widokiem mężczyzny , który jest dla mnie najważniejszy
|
|
 |
Byłam jak Twoja osobista paczka fajek. Kupiłeś ją po raz pierwszy, podobno chciałeś zobaczyć jak smakuje. Wyciągnąłeś pierwszą i zaciągnąłeś się. Posmakowała Ci. Była inna niż wszystkie. Chciałeś więcej i więcej... Wyciągnąłeś drugą. Teraz już wiedziałeś czego się spodziewać. Przyjąłeś to spokojniej, jednak znowu nie mogłeś powstrzymać zachwytu. Trzecia. Jeszcze odrobinkę smakowała inaczej. Coraz bardziej dorównywała zwykłym fajkom. Czwarta. Paliłeś z przywzwyczajenia. Piąta. Zaciągnięcie bez żadnego namysłu. Ostatnia. Cisnąłeś peta z taką mocą w popielniczkę, że połamał się na kilka części. Paczkę zwinąłeś w kulke i rzuciłeś do śmietnika, nie trafiając do niego poobijała się i leżała tam sama. Czasem ochlapywał ją samochód, uderzał okropny deszcz. Nie było tam tak przyjemnie jak w Twojej ciepłej kieszeni. Ale najgorsze było to, że poszedłeś po inną paczkę.
|
|
|
|