 |
'Cholera Cholercia ! ' zaczęłam krzyczeć, a w drzwiach pojawił się Robert ' co jest?' zapytał ' nic no' rzekłam na odczepkę ' no mów' spojrzał się badawczo na mnie ' nie, bo będziesz się śmiał' uśmiechnęłam się pod nosem 'nie będę, powiedz' spojrzał się błagalnym wzrokiem ' oj no bo' -' bo?' ponaglał mnie ' no bo stwierdziłam że bosko wyglądam' zaśmiałam się cicho, 'przepraszam ale nie mogę' usłyszałam jego śmiejący się głos 'wątpisz w to... okey 'rzekłam, puszczając focha ' oj kocie, wiesz że jesteś najpiękniejszym kotem na świecie' zaczął mnie przytulać ' teraz tylko tak mówisz' zrobiłam skwaszoną minę , udając obrażoną ' kocie no przepraszam, nie to miałem na myśli, wiesz że jesteś najcudowniejszym kotem na świecie' zaczął mnie przepraszać, nie wytrzymałam ze śmiechu i zaczęłam uciekać ' o nie!, jak Cię dopadnę to wycałuje Cię' - ' i to ma być kara?' zaśmiałam się ' kara będzie tak że spędzisz cały dzień w łóżku' uśmiechnął się syderczo , wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni ..
|
|
 |
Bo jestem kobietą, której jeśli się układa to wie że problemy przyjdą do niej z podwojoną siłą
|
|
 |
'nie idę na dwie pierwsze lekcję' powiedziałam Robertowi ' dlaczego?' zapytał ' bo idę spotkać się ze znajomą' rzuciłam' kłamiesz' odrzekł ' nie prawda' zaprzeczyłam, buntując się' kocie, przecież słychać to w Twoim głosie' objął mnie w pasie' do ciotki jadę' powiedziałam na odczepkę' na chuj?' zapytał ' aby powiedziała mi prawdę' rzekłam ' i myślisz że ona Ci od tak powie' zaśmiał się w duchu ' tak. myślę że jak zobaczy mnie w swoich drzwiach powiem mi wszystko' rzekłam całując go , wsiadłam do autobusu.
|
|
 |
I znowu te uczucie które tak bardzo nienawidzę. Jest to zwątpienie w samą siebie. Znów ma ochotę się poddać. Zostawić wszystko, Mieć wylane czy zdam czy nie. Brakuje mi siły by walczyć o to by było dobrze. Potrzebuje odpoczynku. Czasu na zastanowieniem nad sensem życia. Zwątpiłam. Zawiodłam się na siebie...
|
|
 |
To co kochasz jest na wyciągnięciu ręki ; *
|
|
 |
Wchodząc na sale sądową, moje serce kołatało jak nigdy w życiu. Usiadłam po lewej stornie, do sali miała wejść osoba która zrujnował mi życie. Przymknęłam oczy widząc uradowaną twarz mojej kuzyneczki, po policzku poleciała słona ciesz, otworzyłam oczy, po prawej stronie siedziała już ona. Przez całą rozprawę trzęsły mi się ręce. Nie mogłam patrzeć na twarz osoby która zabiła mi bliską osobę. Potem tylko było uderzenie 3 razy młotkiem i słowa ' sprawa została zamknięta' tak udało się, już nigdy nie będzie mogła się do mnie zbliżyć. I wychodząc z budynku skierowałam się w stronę cmentarza by przeprosić kuzynkę że nie dotrzymam jej obietnicy i nie zaopiekuję się jej matką...
|
|
 |
Bo kocham takie dni jak dzisiaj ! ♥
|
|
 |
I mówiąc że nie może być gorzej miałam na dzieję że wszystko się ułoży Boże !
|
|
 |
I za niedługo majówka ! :D
|
|
 |
'czekasz na kogoś?' zapytał mnie młody chłopak ' tak, na znajomą, a co?' zapytałam ' na Izkę?' spojrzał badawczo na mnie ' ehem?' spojrzałam pytająco, zaśmiał się ' przepraszam, Adrian, znajomy Izy ' zaczął ' nie musisz dokańczać, wieśniak jeden. Natalia.Wesoła' przedstawiłam się ' Dla Ciebie też szuka kogoś?' zaczęliśmy się śmiać ' hej wam ! ładnie razem wyglądacie, chodźcie ' podeszła do nas Izka , puszczając do mnie oczko ' poznaliście się już?' zapytała ' tak' odpowiedzieliśmy chórem, zaczęliśmy się śmiać ' a gdzie idziemy?' zapytałam ' na balety' odpowiedziała śmiejąc się i prowadząc nas do jakiegoś nocnego klubu ...
|
|
 |
'Ej westa!' krzyknął znajomy ' o siema, co tam?' zapytałam ' co u mnie?! Co się z Tobą działo? przez tydzień do nikogo się nie odezwałaś, nie było Cię w chacie, nikt nie wiedział gdzie jesteś' zaczął krzyczeć ' jejciu spokojnie człowieku, melanż mnie poniósł ' rzekłam na odczepkę 'bredzisz' zaśmiał się ' nosz kurwa! mówię prawdę' krzyknęłam , spoglądał się na mnie czekając aż zacznę mówić prawdę ' w szpitalu byłam' rzuciłam w końcu ' że co proszę?' zapytał zdziwiony ' jejciu, no nie panikuj, zatrułam się tylko' rzekłam ' czemu się do mnie nie odezwałaś? odwiedził bym Cię' odezwał się po chwili ' a zastanawiałeś się czy chciałam aby ktoś do mnie przyszedł? ' zapytałam ' Co jest kurwa?' wkurzył się ' umieram.' rzekłam ruszając w kierunku busa ' że co?' zapytał ' duchowo umieram. Już nie mam sił. Poddałam się. Wyjeżdżam' rzekłam ' Ej no pojebało Cię? ! A ja? My wszyscy ? ' zapytał ' już nie ma nas. Każda przyjaźń w końcu się kończy' na samą myśl do oczu napłynęły mi łzy i odeszłam...
|
|
|
|