 |
Widywałam cię codziennie, od ósmej do szesnastej i tak przez jakieś dwa lata. Obserwowałam każdy twój ruch, każdy uśmiech, każde drżenie rąk. Nasze spojrzenia spotkały się nie raz, czasami nawet trwaliśmy wpatrzeni w siebie może z trzydzieści sekund. Ale nic. Cisza. Kiedyś obudziłam się z myślą, że to ten dzień, że coś się wydarzy. Ubrałam się najlepiej jak mogłam, zrobiłam mocniejszy makijaż, włosy zaczesałam porządniej. Jakoś do piętnastej nie działo się nic szczególnego. Potem mijałam cię w pustym korytarzu, obydwoje zwolniliśmy kroku, miałam nawet odczucie, że na chwilę przystanęliśmy koło siebie. Pamiętam jak natarczywie przygryzałeś wargę. Mogłabym przysiąc, że byliśmy tak blisko, że aż czułam twój oddech. Lecz co z tego. Zadzwonił dzwonek, ocknęliśmy się jak ze snu, rozeszliśmy jak gdyby nigdy nic. Nie zamieniliśmy ani słowa, ani jednego, jebanego "cześć" nie daliśmy rady wymówić.
|
|
 |
Ta dziewczyna z naprzeciwka siedem grzechów ma. Przez siedem dni swe serce dzieli na dwa.
|
|
 |
Zostaw ten cholerny kubek - potniesz sobie palce.
|
|
 |
każda strona w pamiętniku została poświęcona na ciebie. nie ma ani jednej linii, w której nie użyłabym twego imienia lub określeń typu "on", "jego", "jemu". trochę to dziwne, gdy nie mogę zapanować nad tym co piszę. to działa tak spontanicznie, odruchowo
|
|
 |
Serce niepewne,
Tłumi ból.
Może dobiegnę,
Jak pokaże Bóg.
|
|
 |
Nigdy nie zrozumiem, jak można darzyć kogoś tak wielką miłością. Deklarować, że to wszystko będzie trwało wiecznie. Obiecywać, że zawsze będzie się obok. Dawać słowo, że nigdy nie zasmakuje się innych ust. Obdarowywać swoją miłość bezgranicznie i bezpodstawnie. Mówić o przyszłości i pieczętować piękne wspomnienia. Spełniać marzenia, a co lepsze, być głównym z nich. Nie wiem, jak można rozpalić serce, a później na kiwnięcie ręką poprosić, aby uczucie zgasło. [ yezoo ]
|
|
 |
Często kocha się "z przerwami". To znaczy czasem jest tak, że aż brzuch boli i oczy pieką, a czasem jest tak, "że można wytrzymać" i w ogóle myśli się mocno o czym innym.
|
|
 |
Siedzieliśmy, jakby ktoś umarł. Trochę w tym racji, lecz nie umarł „ktoś” tylko nasza miłość. Skończyła się, wypaliła jak zapałka czy papieros. Byliśmy, jak obcy sobie ludzie. Tak, jakbyśmy o wszystkim zapomnieli, o tych gorących pocałunkach, nocnych spacerach, rozmowach do rana. Po prostu odeszło, bezpowrotnie. Nie było już żadnej szansy. Pożegnaliśmy się po przyjacielsku, a wtedy coś we mnie pękło, z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Wiedziałam, że już nic nie da się zrobić, że pozostała nam tylko tęsknota za tym co minęło.
|
|
 |
Życie nie jest proste. Zresztą nikt nigdy nie mówił, że będzie. Pełno w nim problemów, miłości, zdrad, chorób. Najważniejsze, by wierzyć, że kiedyś wszystko zostanie nam zwrócone, każda rana zostanie zabliźniona, każde cierpienie zamienione w radość.
|
|
 |
Istnieją dni, gdy nawet oddychanie staje się uciążliwe.
|
|
 |
Gdy mi zimno, przytulasz. Gdy płaczę, ocierasz łzy. Gdy smutno, rozśmieszasz. Boję się, że kiedyś nadejdzie dzień, gdy będę musiała zacząć używać grubszych swetrów, chusteczek lub oglądać komedię.
|
|
 |
Wszyscy mówili, że jesteś dla mnie za stary, że zależy ci tylko na seksie. Bo w końcu co dwudziestoośmiolatek mógłby widzieć w szesnastolatce? No właśnie. Nigdy nie słuchaliśmy innych, zawsze ich rady skłaniały do jednego. Do zakończenia tego. Istniało wiele związków o większej różnicy wiekowej. Tak dużo mówiono w gazetach i na portalach plotkarskich o miliarderach mających żony młodsze o czterdzieści lat, a oni przejmowali się dwunastoma? Wtedy wydawało się to absurdalne, myśleliśmy, że dotrwamy do końca, że będzie biała suknia, dzieci i wymarzony wspólny dom nad jeziorem. Nie udało się, ale bynajmniej udowodniliśmy, że przez tyle lat łączyła nas prawdziwa miłość. Dziś wiem, że to właśnie ty nauczyłeś mnie kochać. I wierz mi, że jestem wdzięczna za każdą chwilę spędzoną z tobą.
|
|
|
|