 |
|
w miarę czekania - przestaje powoli zależeć. / moje,stare.
|
|
 |
|
było pięć minut po dzwonku, wolnym krokiem szłam w stronę sali. ktoś nagle złapał mnie za nadgarstek, w ułamku sekundy się odwróciłam. zobaczyłam jego cudowne brązowe oczy, w których widziałam strach. byłam w szoku, wykrztusiłam z siebie tylko 'co chcesz?' na to pytanie odpowiedział mi pocałunkiem.
|
|
 |
|
nie lubię patrzeć na to, jak psuje mi się kontakt z osobami, na których mi zależy. /?
|
|
 |
|
1) kolejne ognisko na zakończenie wakacji. kiełbaska pali się w ogniu, puste butelki walają się pod nogami, ktoś się obściskuje za drzewem. siedzę na ławkach obok przyjaciółki, a moja ciężka głowa opiera się o jej ramię. parę metrów dalej siedzisz Ty. śmiejesz się, wypijasz zawartość kieliszka i znów wdajesz się w rozmowę z naszymi wspólnymi znajomymi. Lekko przymykam powieki. alkohol powoli przejmuje władzę nad rozumem. po kilku, może kilkunastu chwilach jest cicho. nikt nic nie mówi, nie śmieje sie. "ee, no to ja pójdę poszukać chłopaków" -dociera do mnie głos kumpeli, otwieram oczy. jesteśmy sami. ty, ja i niezręczna cisza.
|
|
 |
|
2) "jak jest?" -pytasz. nic nie mówię. Jest źle, nie umiem się pozbierać. każdej nocy płaczę cicho w poduszkę, nie mogąc uwierzyć jak to się mogło stać. na dźwięk sms'a łudzę się, że to może Ty. i tylko tak codziennie umieram na nowo. z tęsknoty, z przywiązania i z miłości do Ciebie. zamiast tego mówię "dobrze - i wskazuję głową na butelkę na stole - zostało coś tam jeszcze?". Nigdy tyle nie piłam, ale w tym momencie nie ma to znaczenia. pochylasz się, sprawdzasz. coś jest. sięgasz po dwa kieliszki, strącając przy tym paczkę chipsów. nalewasz "od serca" i podajesz. mimo tego, że ręka drży mi jak cholera nie wylałam ani kropli. czekam, aż sam weźmiesz swój kieliszek. podnosisz go do góry, tak jakbyś chciał wznieść toast. delikatnie unoszę swój. milczysz, po czym mówisz słowa, które tak strasznie bolą " za wszystkie chwile spędzone razem skarbie"
|
|
 |
|
wiedziała, że jeśli nie weźmie się za siebie i nie zacznie walczyć, to przegra. jeszcze wczoraj wypalone płuca, lekko krwawiące usta i zimne dłonie, w których trzymała ostatnią paczkę fajek wspominając czas, kiedy własnym uśmiechem pocieszała innych. straciła sens by żyć, nie potrafiła odbić się od dna, przegrała własne życie i odeszła do miejsca, z którego nikt już nie wraca, a gdzie niektórym żyje się lepiej. / endoftime..
|
|
 |
|
i mieć Cię na dzień dobry i na dobranoc.
|
|
 |
|
przeszło, ale wciąż trochę boli.
|
|
 |
|
Pierdl szysko, idź na melanż.
|
|
 |
|
tylko On, z ruchu mych warg potrafił wyczuć, że dla mnie jest kimś więcej, kimś kogo darzę coś ponad marne uczucia. / endoftime.
|
|
|
|