 |
|
Starając się o Ciebie, tracę samego siebie pośród wszystkich ulotnych myśli, które za jedynie jednym podmuchem wiatru, uciekają gdzieś za horyzont, gdzieś poza zasięg moich rąk. Mam dziwne przeczucie, że kolejny raz się ode mnie oddalasz coraz bardziej i już nie wrócisz. Przeczesujesz smukłymi palcami jedynie wspomnienia - te niesamowite chwile jakie przeżyliśmy i słowa wypowiedziane z Twoich ust szeptem pośród ciszy w pustych czterech ścianach. Nie zrezygnuję z Ciebie, bowiem moje uzależnienie do Ciebie jest zbyt wielkie. Ale co zrobię? Odejdziesz i zapominisz o mnie szybciej, niż oboje sobie to wyobrażamy.. ale może jednak pozostaniesz i podzielisz się swoim sercem? /podobnopopierdolony
|
|
 |
I tęsknię za nim, tylko nigdy się do tego nie przyznam.
|
|
 |
Nie widzę już żadnej drogi. To wszystko mnie wkurwia, drażni i doprowadza do płaczu. To poczucie beznadziejności, bezwartościowości. Brak... brak czegoś, czego nie potrafię określić. Jestem zmęczona tym wszystkim. Potrzebuję długiego odpoczynku. Odpoczynku od ludzi, od życia.
|
|
 |
Chciałabym umrzeć, czasami. Tylko czasami, gdy jest mi tak cholernie źle, tak jak teraz. Ale po chwili żałuję. Żałuję tego egoistycznego pragnienia. Żałuję, bo uświadamiam sobie, że są ludzie którzy mnie potrzebują. Nie, nie potrzebują mnie. Potrzebują mojej pomocy, potrzebują motywującego słowa i podniesienia na duchu. Potrzebują tylko tego co mogę im dać, nie potrzebują mnie jako człowieka, osoby. Potrzebują siły, którą sobie wmawiam, by nie klęczeć całe życie. Czuję, że ktoś podciął mi skrzydła, odebrał coś co było w moim życiu bardzo ważne. Wiem, że nie ma nikogo, absolutnie nikogo, komu by zależało. Nikt mnie nie zna, nie rozumie moich myśli, psychicznych zachowań. A ja zamykam się w sobie coraz częściej i za każdym razem coraz głębiej. Nikt nic nie wie, nikt nie słyszy jak krzyczę, jak płaczę, nikt nie widzi jak cierpię. Bo po co ma patrzeć?
|
|
 |
Jestem zamknięta w tej chwili, niczym w klatce, do której nie posiadam klucza. Albo gorzej. Posiadam klucz, ale nie potrafię z niego skorzystać. Gubię się, tracę zmysły i powoli umieram. Zabijasz mnie. Zabijają mnie uczucia, myśli i wyrzuty sumienia. Zabija mnie ta nadzieja, która ożywa z każdym uderzeniem mojego serca. Nadzieja, która podpowiada "spróbuj. zawsze warto". Nadzieja, która odchodzi ostatnia, jest wytrzymała bardziej niż cokolwiek. Jestem słaba. Bardzo słaba. Często płaczę. Tak, widzę jak poraniona jest moja dusza. Wiecznie obiecuję sobie, że nie będę narzekać. Czasami wierzę, że nie mam na co. Ale zawsze przychodzi chwila w której wątpię. Chwila, w której zauważam bezsens całej tej egzystencji.
|
|
 |
Nie chcę cierpieć. Nie chcę płakać. Nie chcę Ci pomagać. Nie chcę za tobą tęsknić. Nie chcę nic czuć. Nie chcę się bać. Nie chcę patrzeć na twoje łzy. Nie chcę słuchać twojego krzyku. To boli. Nie chcę być przy tobie. A wciąż jestem. Wciąż cierpię, płaczę, pomagam Ci, tęsknię, czuję, boję się, patrzę na twoje łzy i słucham jak krzyczysz.
|
|
 |
Powoli ograniczał nasze kontakty, jakby chciał mnie przyzwyczaić do swojego odejścia...
|
|
 |
Czuję, że moja miłość powoli umiera...
|
|
 |
Boisz się, że ich stracisz. Oddalacie się od siebie, nie spędzacie razem tak dużo czasu. Dawane obietnice są łamane, tęsknisz, bojąc się, że druga osoba nie odwzajemnia tego uczucia. I przychodzisz tu wiedząc, że nikt nie czeka.
|
|
 |
Zazdrość? Nigdy wcześniej nie czułam tego uczucia. Dopiero teraz, gdy wszystko się sypie i zaczynam bać się, że stracę jedyną osobę, na której mi zależy.
|
|
 |
|
jak tak patrzę na niektóre panienki to mam ochotę otworzyć sklep z mózgami .
|
|
|
|