 |
Krzyczała, a odpowiadało jej tylko echo / D.M
|
|
 |
Delikatnie postawiła stopę z przodu, jak małe dziecko sprawdzające, czy tafla lodu wytrzyma jego ciężar, i tak chciała zrobić dalej, gdy nagle jej tafla się załamała...
|
|
 |
Kiedy na prawdę czegoś pragniesz.? Gdy za każdym razem widząc spadającą gwiazdę, dmuchając urodzinowe świeczki, wrzucając monetę do fontanny, wyrzucając pieniążek za siebie... wypowiadasz w myślach to samo pieprzone życzenie. / D.M
|
|
 |
Siedziała na parapecie patrząc pusto za okno, po jej policzku poleciała jedna, samotna łza i wtedy spadł rzęsisty deszcz, delikatnie, nieśmiało podniosła kąciki ust, 'przynajmniej pogoda jest ze mną' przeszło jej przez myśl
|
|
 |
'nie płacz' słyszy cichą prośbę, 'ale ja nie płaczę' odpowiadam bezwarunkowo podnosząc dłoń do policzka, jej wierzch jest mokry, przyglądam się błyszczącej kropli 'oh' wydukałam obracając się w stronę głosu, ale już nikogo tam nie ma i znów jestem sama, sama ze swoimi łzami. / D.M
|
|
 |
Plecy na zimnych panelach, długie nogi lekko zgięła i oparła na obrotowym krześle, w pokoju rozbrzmiewają jej ulubione piosenki, raz po raz mruga, czując chłód podłogi kontrastujący z ciepłem w stopach, które ogrzewane były przez jej ulubione skarpetki w kropki i renifery. Tak obnażona, naga, w samych skarpetkach biła się z myślami, było to niemal namacalne, pojedynek, one walczą, gdy wpatrywała się beznamiętnie w jeden punkt na suficie.
|
|
 |
Sama się torturowała i dobijała, ale nie wiedziała jak przestać
|
|
 |
I znów stąpa po zimnym, ciemnym, mokrym, lepkim podłożu samego dna...
|
|
 |
Czuję się jak kwiat czekający na pierwsze promienie słońca, aby wybić się na powierzchnię, jednocześnie świadomy tego, że do niego światło nie dojdzie, jakby zawsze wisiała nade mną ciemna chmura, która jest nieugięta w swoim dziadziuniu. / D.M
|
|
 |
Kocha swoje blizny, te blade i te bardziej czerwone, te gładkie i te wypukłe, te krótsze, ale i te dłuższe, te wąskie i te szersze, każdy ich milimetr, ale momentami ma ochotę je wyciąć, spalić, wyrwać... czasami coś się kocha i nienawidzi jednocześnie... / D.M
|
|
 |
Przecież je kocha, mocno, nie wyobraża sobie życia bez tych wariatek, więc czemu, gdy się zbliżają czuje potworne ukłucie w sercu, przepełniający strach, jakby ktoś próbował wtargnąć w jej przestrzeń.? Nie rozumiała tego. / D.M
|
|
|
|