 |
uzależniasz jak folia bąbelkowa. < 3 \ wykreuj.mnie
|
|
 |
a kiedy umrę każę się spalić. sproszkowaną mnie podadzą Ci na złotej tacy, a później wciągniesz mnie jak najtańszą kokę od dilera za rogiem. przecież obiecałeś, że będziemy nierozłączni.
|
|
 |
z czasem uda Ci się zmyć z ciała odciski jego palców. gorzej jest z sercem. tam nie dostaniesz się, ani z gąbką ani z żelem pod prysznic.
|
|
 |
a gdybym miała świadomość, że wsiadasz na ten pieprzony motor tylko po to, aby ze sobą skończyć, położyłabym się Ci pod koła tak, abyś tego nie zauważył. załatwilibyśmy się oboje za jednym zamachem. przynajmniej nie musiałabym przeżywać tej całej histerii, kiedy dowiedziałam się o Twojej śmierci. żałuję, że przekonałam się na jaką skalę potrafią mi się trząść dłonie i drżeć wargi. że potrafię płakać bez łapania oddechu. wolałabym zginąć wtedy razem z Tobą niż poczuć jak to jest osuwać się na ścianie ze zwykłego niedowierzania we własne nieszeście.
|
|
 |
można być z kimś zbyt blisko. istnieje pewna granica po której przekroczeniu, wycofanie oznacza tylko więzy bólu i cierpienia. są to momenty, kiedy nie możesz iść przez ulicę bez wtulenia się w niego, wiedząc jak bardzo zmarzniesz. kiedy oddajesz mu siebie i swoje ciało, a w powietrzu czuć tylko błogą namiętność, która tańczy niczym Patryk Swayze w 'Dirty Dancing'. momenty, których będzie Ci brakowało najbardziej. te, kiedy miałaś świadomość, że jesteś tylko dla niego, a on tylko dla Ciebie. kiedy miałaś pewność, że jesteś przesiąknięta szczęściem dokładnie tak jak Twoje ubrania, nikotynowym dymem po wspólnym popołudniu z Twoim lubym.
|
|
 |
klęczałam przy nim, gdy leżał w kałuży krwi, a ja przed oczami miałam tylko momenty naszych kłótni. te, kiedy zanosiłam się płaczem. te, kiedy bez namysłu dawałam mu w twarz. modliłam się o to, żeby to pieprzone pogotowie przyjechało jak najszybciej, co chwilę nerwowo spoglądając w okno. obiecywałam bogu, że już nigdy nie podniosę na niego głosu. że już nigdy nie wyrządzę celowej krzywdy. ale warunek był jeden - nie mógł mi go zabrać. 'oddychaj, kochanie, oddychaj' - dukałam, ujmując w dłoniach jego twarz, mając świadomość, że mnie samej przydałby się respirator. - kocham, kocham. - powtarzał jak mantrę. - cicho kochanie. - mówiłam przykładając do jego czoła, zimne usta. - bądź szczęśliwa. - powiedział zaciskąjąc dłoń na moim kolanie. - będę skarbie. oboje będziemy. - powiedziałam, wybuchając jeszcze bardziej doniosłym płaczem. - będziemy szczęśliwi, tak skurwysyńsko bardzo. - wyszeptał. przyjechała karetka. przeżył. i chociaż złożył jej obietnicę na łożu śmierci i tak ją złamał.
|
|
 |
Kobieta, która chce odmówić, powie tylko nie. Kobieta, która tłumaczy, chce zostać przekonana.
|
|
 |
sobotni wieczór spędzałam w domu z butelką whiskey. zaczęłam płakać, zupełnie bez powodu i cytując Lady Antebellum napisałam esa do kumpla ' It's a guarter after one, I'm a little drunk and I need you now'. po około 10 minutach słyszę pukanie do drzwii do pokoju wpada ziomuś mówiąc ' Mała nie wiem co do mnie napisałaś, ale zawsze jak jesteś pijana to nawijasz po angielsku, więc przyszedłem najszybciej jak się dało. co jest? ' przez resztę nocy miałam okazję otworzyć przed nim moje serce i wyrzucić z niego to, co tak bardzo mnie dręczyło. \ wykreuj.mnie
|
|
 |
szykuje się kolejny wieczór pt.: ' ja, Pih i Jack Daniells'. tak, tworzymy zajebisty trójkąt. \ wykreuj.mnie
|
|
 |
siedząc dziś na chemii i standardowo mając PIHa w słuchawkach a sora w dupie, usłyszałam słowo 'miłość'. wyjmując słuchawkę, poprosiłam o powtórzenie ostatnich dwóch zdań. ' o panna N do nas wróciła, bardzo nam miło'. 'no okej, pomijając pana nudną gadkę na mój temat, to co pan mówił o miłości?' powiedziałam. ' a mówiłem, że na miłość jest lekarstwo, że da się to farmaceutycznie wyleczyć' skwitował psor. 'taa? to mo pan powie, gdzie to lekarstwo można kupić'. zaczął tłumaczyć, że kiedyś stwierdzono że gdzieś w nas kiedy jesteśmy zakochani wytwarza się metylofenyloamina, taka sama substancja jaką znajdziemy w człowieku chorym na schizofrenię. ' a więc jak to się leczy?' znudzona jego wykładem powtórzyłam pytanie. ' a więc są na to dwa sposoby: lewatywa, wstrząsy elektromagnetyczne i walenie młotkiem w łeb lub psychotropy które zrobią z Ciebie roślinkę.' dość szybko mnie tym zgasił, więc zabrałam plecak i mówiąc 'dziękuję, postoję' wyszłam z klasy. \ wykreuj.mnie
|
|
 |
od 6 tygodni nie myślałam o niczym innym, tylko o tym w jaki sposób pomóc kumplowi, po tym jak jego dziewczyna wyjechała bez słowa za granicę i Go zostawiła. byłam na każde Jego zawołanie, potrafiłam przegadać z nim całą noc na ławce pod blokiem, mimo dość dużego mrozu, lub wisieć do rana na telefonie rozmawiając z nim. robiłam dosłownie wszystko, żeby Go jakoś ogarnąć. w końcu się udało, chociaż w pewnym stopniu. co za to dostałam? ostrą pogadankę na temat tego, jaka to ze mnie wredna, zimna egoistka. żadnego 'dziękuję'. zabolało. trzymaliśmy się razem od małego, zrobiłabym wszystko, żeby był szczęśliwy. ale nazwania mnie egoistką po tym wszystkim wybaczyć nie potrafię. \ wykreuj.mnie
|
|
|
|