 |
|
Dzisiaj noc, a gwiazdy jakoś tak złowieszczo milczą.
Chciałabym wyjść na zewnątrz, ale nie wiem jak mam wyjść stąd
coś jeszcze, to chyba wszystko, nic się tu nie zdarzy raczej.
Wirują na ścianach cienie, spoglądam na tarczę.
Noc, a oddech równomiernie mnie zaprasza,
W taniec z instrumentem w piekle, które chcę ugaszać,
Pragnienie woła o pomoc, sumienie zadaje rany,
|
|
 |
|
Powietrze coś chyba skrywa, cisza trawi myśli mętlik.
|
|
 |
|
Może umiem tylko ranić, dławić w sobie smutek,
nie mogąc go zabić i za nic stąd uciec,
próbując zabić tę próżność bez granic,
co cztery ściany zburzę w murze inicjały.
|
|
 |
|
Proszę, rozbij tą szybę, abym mógł Ciebie ujrzeć,
chyba już świta, pytaj i tak dzisiaj nie usnę.
|
|
 |
|
Kocham samotność, tak, proszę, podejdź bliżej,
kocham ciszę tak mocno, mów do mnie głośno, bym mogła słyszeć.
|
|
 |
|
Znasz to uczucie gdy nie wierzy w ciebie nikt?
Musisz uciec, ale nie wiesz którędy masz iść
i gubiąc kluczyk gubisz ich,
nie mów nic, zanim runie domek z kart w piach
|
|
 |
|
Ty daj mi żyć i pozwól być sobą,
na przekór wszystkim tym, którzy nie mogą,
idąc obok, widząc pogoń,
pchają się do środka, jak w ogień ,
zanim skończy się historia i zgaśnie płomień.
|
|
 |
|
"Dorośli" - mówią mi – "dorośnij",
wielcy kreatorzy szarej prozy codzienności,
do mdłości, mam dość ich, i mam wątpliwości w ludzi,
a ten świat nie jest dla nas i na pewno nas nie kupi tu dziś,
studzi hałas zanuci budzik, byś ze snu się obudził i zobaczył, że to działa,
żebyś wiedziała, to nie są puste nuty dla nas,
życie to coś wiecej niż kult nauki przetrwania.
|
|
 |
|
Oni pokazali jak mam żyć, ja chyba nie chcę tak,
którędy iść, dzisiaj pieprzę ich świat,
nie mam nic, z krzyku tylko zdarte gardło,
ale nim wstanie świt po cichu powiesz że było warto.
|
|
 |
|
wiem, że dotrzymasz każdej danej mi obietnicy, że przypilnujesz by łzy w moich oczach były wywoływane jedynie nadmiernym szczęściem i utrzymasz mnie przy powierzchni na granicy snu i jawy. kwiaty od Ciebie wytrzymują najdłużej, też chciałabym potrzebować jedynie Twojej pielęgnacji, wody i słońca by żyć. (bardziej niż jesteś w stanie to pojąć)
|
|
 |
|
uwielbiam, gdy patrzysz na mnie przenikliwie. patrz na mnie głęboko, wdzieraj się do środka bez pukania, rozgość się. pozwalam. potrzebuję.
|
|
 |
|
ile jeszcze razy rzucę telefonem o łóżko, łapiąc oddech z trudnością, zamykając oczy, zaciskając pięści,
nim zrozumiesz, że nie możemy tak ze sobą rozmawiać
|
|
|
|