 |
codziennie rozważam to, czy zaszczycić go rozmową, po prostu napisać, zapytać co słychać, w oczekiwaniu na to, iż odwzajemni to. niestety brakuje mi odwagi. czuję, że woli tą filigranową blondynkę, po prostu to wiem.
|
|
 |
wiesz, wyjebane mam na szpilki za sto pięćdziesiąt złotych, które połamałam na krawężniku, na który wpadłam przez nierówny chodnik, na wylane czerwone wino, również. nawet o miłości, jaką Cię darzę nie myślę. dziś liczy się jedno - gdzie są kurwa moje fajki?
|
|
 |
nienawidzę spać, nienawidzę śnić. mimo tak długiej nieobecności w moim życiu, nadal pojawiasz się tam, w moich chorych wyobrażeniach, nocnych koszmarach. przypominam sobie chwile, nie te, w których raniłeś niemiłosiernie, ba, potrafiłeś podnieść dłoń, lecz te, gdzie otaczałeś mnie miłością, traktowałeś z szacunkiem, jak królewnę. nasze pocałunki, Twoje dłonie błądzące po mym ciele, oczywiście, niektóre zakamarki omijane, definitywny zakaz rozumiałeś idealnie, błękit tęczówek, wpatrzonych we mnie, głos szczepczący cicho 'Kocham Cię Skarbku'.
|
|
 |
chyba pogodziłam się z myślą, iż codziennie będzie gorzej. przytulasz, całujesz, owszem starasz się, ale brak w tym dawnej czułości połączonej z namiętnością, przesyconej erotyzmem, kochałam to. traktujesz mnie jak dziecko, otaczasz opieką, podajesz chusteczki, nalewasz syropu, a gdy jestem zdrowa utulasz do snu, lecz nie tego nam potrzeba. bądźmy dorośli, Kochanie.
|
|
 |
usiadłam w parku. wiosenna aura wyciągnęła mnie z domu. zdjęłam okulary, pośpiesznie wrzuciłam je do torby, wystawiłam buźkę do słońca. ubrana w samą bluzę, rurki i adidasy wyglądałam komicznie. ludzie nadal kisili się w zimowych płaszczach, lecz nie ja. materiał, nałożony na górną część mojego ciała sięgał za udo, był ciepły, szary, a co najważniejsze miał napis - Lech Poznań. głos Piha zachęcał mnie do delikatnego kiwania głową oraz dyskretnego uśmiechu do siebie. nie spostrzegłam, gdy ktoś usiadł obok. dopiero przy podnoszeniu się z miejsca, dostrzegłam tą twarz, cwaniacki uśmieszek, blond włosy i błękitne tęczówki. po miesiącach poszukiwania odnalazłam 'mojego' księcia. próbował porozmawiać, ale po taktownej wymianie pojedynczych zdań uciekłam, nie byłam gotowa.
|
|
 |
STO TYSIĘCY, KOCHAM WAS, KOCHAM WAS.
|
|
 |
A tak w ogóle to wróciłem,ehe ;>
|
|
 |
Ej mała,a może pójdziemy coś zjeść? Albo wiesz co nie, i tak dobrze wyglądasz.
|
|
|
|