 |
- czy my w ogóle ze sobą byliśmy ? - a co, robisz listę 'zaliczone' ?
|
|
 |
bo ty jesteś takie moje wszystko.
|
|
 |
to było takie proste. proste, lecz wymagało odwagi. a może i było głupotą ? wychodziła po schodach na strych, niosąc w ręku gruby sznur. na trzecim od góry stopniu przystanęła, jednym zamazanym przez łzy spojrzeniem, ogarnęła dom. z dołu słychać było telewizor. zawsze o czymś zapominała. ale telewizor nie jest ważny. pokonała ostatnie stopnie. drzwi na strych otworzyły się z niemiłym skrzypnięciem. znalazła miejsce, w którym planowała to zrobić. mocno przywiązała sznur do górnej części sklepienia. pętla swobodnie kołysała się w gęstym powietrzu. przysunęła niskie krzesło. przez jedną chwilę się zawahała. weszła na krzesło, przełożyła sznur przez głowę. postanowiła dać Mu ostatnią szansę. wybrała ten dobrze znany jej numer. odrzucił połączenie. wybrała jeszcze raz. to samo. nie kochał. nie chciał, nie potrzebował. odrzuciła telefon na drugi koniec pomieszczenia. w ciszy ostatni raz wspomniała Jego oczy. chwilę potem powietrze przeciął cichy jęk, a krzesło z łoskotem upadło na podłogę./n
|
|
 |
"kiedyś" nienawidzę tego słowa. "kiedyś" brzmi jak "nigdy" .
|
|
 |
i leże na brzuchu, i twarz zatapiam w poduszce, i tęsknie też.
|
|
 |
napisałeś. odczytałam treść wiadomości, po czym najzwyczajniej w świecie odłożyłam telefon na biurko. nie rządzisz mną. dwa palce w górę, Victoria - zwycięstwo.
|
|
 |
i tylko czasami za bardzo się martwię, za często o Tobie myślę, za bardzo tęsknie i za mocno kocham, tak całym lewym płucem.
|
|
 |
otrząsnęłam się z kurzu wspomnień, słodząc już szóstą łyżeczkę herbaty. wylałam ją do zlewu. decydując się na wino, nie stawiałam na trzeźwość umysłu. bo po cóż mi ona ? tylko więcej bólu sprawia, kiedy świadomie odczuwam Jego brak. po połowie butelki płakałam. po całej śmiałam się z tego wszystkiego. mimo plątających się myśli, doszłam do wniosku, że nie zasługiwał na mnie. nigdy nie zasługiwał. / nieswiadomosc
|
|
 |
dla niej chciał być kimś. nie zwykłym chłopakiem w dresach, bluzie i z deską pod pachą. pragnął uczynić ją tą najważniejszą. księżniczką swojego świata. / nieswiadomosc
|
|
 |
i może czas faktycznie leczy rany, z tym wyjątkiem, że nie zawsze obchodzi się bez blizn. / nieswiadomosc
|
|
 |
może to ten zapach. Może miejsce, albo przelotne wspomnienie. przez chwilę poczułam się dawną sobą. taką prawdziwą jak kiedyś. szczęśliwą, beztroską i wolną od tej przesyconej jadem miłości. wróciły czasy kiedy nie było Ciebie. nie było tej zimne, skrytej mnie. a potem przeszłam kilka kroków dalej. znajome uczucie przeszłości minęło. znowu byłam tu. / nieswiadomosc
|
|
 |
może kiedyś w końcu przestanie. da sobie spokój i przyjmie nauczkę. ale teraz się nie poddaje. wciąż szybciej bije na Twój widok. / nieswiadomosc
|
|
|
|