 |
|
próbowała się uśmiechać. uśmiechać się i wmawiać sobie, że on jeszcze przejrzy na oczy i wróci. że znów będzie kochał ją taką miłością jak dawniej. żyła nadzieją...
|
|
 |
|
podstawowa zasada życia : człowiek skrzywdzony ma prawo do wszystkiego..
|
|
 |
|
a kiedy już zabraknie ci moich czułych słów.. kiedy będzie ci źle , bez moich spojrzeń.. kiedy zapragniesz mieć me wargi jeszcze raz , do wieczności.. przyjdziesz. a wtedy się policzymy.
|
|
 |
|
jak będę duża i samotna , to po moim domu , będą latały kotki. małe i duże. tak , żebym miała się do kogo przytulić.
|
|
 |
|
zapragnęłam mieć jego. ale skoro on nie może być , to chcę kota.
|
|
 |
|
jedyne czego pragnęła to odwzajemnienie jej uczuć. czy to naprawdę tak wiele?
|
|
 |
|
w myślach potrafiła bluzgać go tysiące razy. miała przygotowane co powie mu gdy się spotkają, chciała mu pocisnąć by zrozumiał jak ją zranił. ale gdy tylko przytulał ją na powitanie wszystkie myśli i ułożone regułki ulatywały jej z głowy. wracała nadzieja, a ona modliła się tylko o to, by nie wypuścił jej ze swych ramion, by mogła jeszcze chwilę się nim nacieszyć, by wrócił i został na zawsze...
|
|
 |
|
jak miała go określić po tym, jak zrywając z nią zaczął bajerować jej siostrę? co miała o nim pomyśleć? jak miała odczuwać jakiekolwiek pozytywne uczucia wobec niego po tym jak ją skrzywdził? powinna go za to cholernie nienawidzić, wiedziała to. powinna nim gardzić, ale nie potrafiła. nie potrafiła przestać go kochać.
|
|
|
|