 |
Chciałabym być zupełnie kimś innym. Chciałabym być piękną szczupłą latynoską, inteligentną, błyskotliwą, pewną siebie. Chciałabym być jedną z tych osób co nie muszą się martwić o pracę, o szkołę, o przyszłość, jedną z tych, którym wszystko przychodzi tak łatwo. Chciałaby nigdy nie czuć się samotna. Otaczać się tylko szczerymi osobami, mieć prawdziwych przyjaciół. Chciałabym nigdy o nic nie prosić. A kim jestem? Kobietą, która, bez względu na cenę, próbuje realizować swoje marzenia, która nigdy nie wie, co jest dobre dla niej samej, która zawsze ponosi odpowiedzialność za swoje czyny, gesty, słowa... Czasem jestem tylko małą dziewczynką, która się boi. Bywam też potworem, bestią, zimną suką. To wszystko dlatego, bo wydaje mi się, że tak będzie lepiej.
|
|
 |
Wiesz jak rozpoznać nieszczęśliwie zakochaną ? Na telefonie ma ustawiony na niego inny dzwonek - innych nie musi odbierać, - za godzinę - w przypływie furii - usuwa jego numer, każde zdjęcie i wrzeszczy nieznośnym szeptem, że ma go w dupie. Jego i całą tą zasraną miłość. Potem wszystko wpisuje od nowa, przecież zna te numery na pamięć, a zdjęcia są w koszu - łatwo je przywrócić. Nie ma na nic ochoty. Jest bezwładna, on odbiera każdy element jej tożsamości. Staje się zwykłą szarą myszką, chociaż przy ludziach tak doskonale udaje.
|
|
 |
Tamtego dnia znów dopadły mnie wspomnienia. Przypadkiem w radiu leciała "nasza" piosenka od której wszystko się zaczęło.. Przeleciało wtedy przez głowę tysiąc myśli i momentów w których byliśmy tylko my.. Nie bardzo wiedziałam co mam ze sobą zrobić, łzy błyskawicznie naleciały mi do oczu. Weszłam wtedy na gadu i zaczęłam pisać, wszystko co mnie boli co czuję i jak mi zle kiedy Ciebie nie ma.. Nacisnęłam enter i wysłałam.. Chciałam żebyś wiedział, zrozumiał jak bardzo mi zależy, jak bardzo Cię Kocham.. Nie otrzymałam jednak odpowiedzi od razu. Myślałam, że w ogóle nie odpiszesz... ale po pewnym czasie się odezwałeś.. Tylko po to żeby mi powiedzieć, że kogoś masz i że jesteś szczęśliwy... Serce wtedy pękło mi na pół.. !.
|
|
 |
czasami krzyczę gdy jest mi źle, czasami zamykam się w pokoju i płaczę, czasami idę na spacer. zazwyczaj dochodzę do cmentarza, po drodze zawsze kupuje znicze. wchodzę tam i zawsze mam taki dziwny ucisk w żołądku... podchodzę do jej grobu i zaczynam płakać. nie wiem dlaczego to się stało... nie mam pojęcia. gdy zobaczyłam wtedy karetkę pod jej domem wiedziałam, że coś złego się stało. nie zdążyłam się z nią pożegnać. szkoda, że już jej nie ma.ale to życie... takie jest i nic nie da się zmienić.;(.
|
|
 |
zaprosił mnie na kolacje. cudowna restauracja, on wyglądał pięknie. miał ciemny garnitur i czerwoną koszulę, a ja byłam ubrana w króciutką sukienkę w kolorze czerwonym, uwielbiał ją i dlatego postanowiłam ją założyć. weszliśmy do środka i zobaczyłam jego rodziców, a obok siedzieli moi. spojrzałam na niego, uśmiechnął się szeroko i puścił mi oczko. -zaprosiłem was tutaj- zaczął - bo chcę was o coś poprosić...- zatrzymał się na moment - chcę was poprosić o rękę waszej córki - powiedział do moich rodziców. tata się uśmiechnął, a mama zaczęłą płakać, szepnęli sobie coś na ucho i powiedzieli -witaj w rodzinie synu. on uklęknął i zapytał - czy chcesz dzielić ze mną każdy dzień, każdą godzinę, minutę i sekundę mojego życia? czy chcesz być moją jedyną i ukochaną żoną? - kocham Cię. - powiedziałam. - czyli tak? - TAK, tak, tak! wszyscy zaczęli bić nam brawo. tak rozpoczął się nowy etap w naszym życiu...
|
|
 |
-chodź z nami - wołali przyjaciele. - nie dzięki, ja zostaje.. - odpowiedziałam od niechcenia, pewna że się odczepią. - no dawaj, nie wygłupiaj się. Ile ty masz lat? nie zachowuj się jak dziecko... -nie mam ochoty, okey? - powtórzyłam bardziej stanowczo. - ale co się dzieje? - zapytała jedna z dziewczyn. - nic. tylko gdybym gdzieś na ulicy spotkała tą szmate, to wydrapałabym jej oczy i wyrwała wszystkie włosy. tylko tyle się dzieje. tylko. - powiedziałam ze łzami w oczach. - jak będzie trzeba, to Ci pomoge ją załatwić. On jest idiotą, że wolał ją od ciebie. - podszedł do mnie mój, mogę to powiedzieć NAJLEPSZY przyjaciel i mnie mocno do siebie przytulił. -a teraz wstań i chodź z nami. a tym frajerem i NIĄ się nie przejmuj. Zawsze masz nas przy sobie. Uśmiechnął się, a że ma najszerszy uśmiech na świecie, nie potrafiłam nie odpowiedzieć mu tym samym. Kocham go. I całą resztę moich przyjaciół. Kocham ich.
|
|
 |
wiesz ile dla mnie znaczysz? i znowu nie śpię, bo myślę o Tobie, znowu płaczę, bo myślę o Tobie, znowu... nie, nie znowu. ja robie to cały czas, non stop zastanawiam się nad tym co robisz, na tym co teraz robilibyśmy gdybyśmy byli razem. i nad tym czy nadal mnie kochasz. bo ja kocham i potrzebuję. jak nikogo innego na świecie potrzebuję właśnie Ciebie...
|
|
 |
-dlaczego nie przyszedłeś? chciałam z Tobą zatańczyć;) - przepraszam, ale musiałem załatwić pewną sprawę- powiedział z wielkim uśmiechem. Pół godziny później tańczyliśmy na ulicy, a wszyscy na nas patrzyli, nie było muzyki, ale byliśmy my. i godzina 00:20, na zawsze zapamiętam ten taniec. kocham GO:* już teraz to wiem, kocham;].
|
|
 |
-wiesz chyba się zakochałam- zaczęłam mówić, a on spojrzał na mnie zdziwiony - tak, zakochałam się... tylko nie wiem czy on mnie kocha. - patrzył na mnie, ale nic nie mówł. - ostatnio chyba niezbyt dobrze się u niego dzieje... ale nic mi nie mówi... nie wiem sama. Spędzam z nim każdą wolną chwilę, ale to za mało... czuje, że on też traktuje mnie inaczej niż jak tylko swoją przyjaciółkę... ale nie może się zdobyć na odwagę i mi tego powiedzieć wprost... - gdy skończyłam podszedł do mnie i mnie przytulił. - kochasz go? - zapytał. -kocham, tak bardzo GO kocham...
|
|
 |
wpadłam na niego w osiedlowym sklepie, zupełnie przypadkiem. chociaż wiedziałam, że zawsze o tej porze robi tam zakupy. zobaczył mnie i szybko odwrócił głowę udając, że czegoś szuka. pomyślałam, że po prostu ma do mnie o coś żal, ale po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że nie ma o co się gniewać, to raczej ja powinnam się obrazić po tym o zrobił. podeszłam do niego i zapytałam co się stało. "nic się nie stało. zupełnie nic" odpowiedział mi. "to w takim razie o co chodzi?" "o to, że to już koniec" odwrócił się i wyszedł ze sklepu, zostawił mnie z wieloma pytaniami samą. zupełnie samą, choć był tam tłum ludzi...
|
|
 |
wyszłam z autobusu, a on delikatnie mnie szturchnął w ramie. -a to co? nowy sposób witania się? odpuść sobie, nie chce mi się z Tobą gadać...- powiedziałam i odwróciłam głowę, po czym ruszyłam w kierunku domu. Byłam z siebie tak cholernie dumna, choć tak bardzo chciało mi się płakać, bo wiedziałam, że straciłam Cię na dobre... Już na zawsze.
|
|
 |
nigdy się nie zastanawiałam nad tym jak to będzie jeśli odejdziesz. odszedłeś i muszę przyznać, że jest całkiem normalnie. poza tym, że sens mojego życia odszedł wszystko jest jak dawniej. wstaje rano, idę do szkoły i normalnie rozmawiam ze znajomymi. wczoraj nawet się zaśmiałam. robie postępy. już nie płacze gdy ktoś wypowiada Twoje imię, nie krzycze na wszystkich i nie myśle o tobie przez cały dzień... w tym tempie pewnie za jakiś rok znowu będę taka jak trzy miesiące temu, gdy jeszcze ze mną byłeś. będę szczęśliwa. bez Ciebie.
|
|
|
|