| 
                                                                            
                                                                                            
                                                
                                                
                                                                                                                            
                                            
                                        
                                        
                                                                                        
                                                
                                                    
                    
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | a wtedy nie liczył się kształt jego ust a ich smak, nie kolor oczu, a ich niesamowita otchłań. wtedy liczył się on i ja. i to, kim byliśmy, gdy byliśmy razem. |  |  
             
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | nie pasowali do siebie za grosz, ale kochali się jak szaleńcy. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | kiedy pierwszy raz cię zobaczyłam, bałam się ciebie dotknąć. kiedy pierwszy raz cię dotknęłam, bałam się ciebie pocałować. kiedy pierwszy raz cię pocałowałam, bałam się ciebie pokochać. a teraz, kiedy już cię kocham jedyną rzeczą której się boję jest to, że cię stracę. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | moje serce koczuje na twojej wycieraczce, przybyło aby cię kochać . |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | rysujesz palcem na szkle moje imię. chyba się zapomniałeś, bo wczoraj mówiłeś, że nie znaczę dla ciebie już nic. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | to on, przecież winny jest wszystkich cichych łez, które skrywają w sobie dusze zranionych kobiet. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | i kiedy powiedział, że odchodzi, zapragnęłam jednego. kupić mu koszulkę z napisem DRAŃ. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | patrząc na puste ulice, mokre od zimnego deszczu, zdaję sobie sprawę, że postanowiłeś wykreślić mnie ze swoich myśli. kto by pomyślał, że tak bardzo mnie to zaboli? |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | powiedziałam mu, że go kocham, a on uśmiechnął się i poszedł dalej. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | nienawidzę cię za wszystko. za to, że dałeś mi tą cholerną nadzieję z której i tak nic nie wyszło. za nieprzespane noce i litry połykanych łez. nienawidzę cię za wiele rzeczy a przede wszystkim za to, że mimo tego jak doskonale cię znam, wciąż cię kocham czując się z tym żałośnie. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | na które piętro? na wypełnione szczęściem, poproszę. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | siedziała z papierosem w dłoni i napawała się tym wspaniałym uczuciem, że już go nie potrzebuje do szczęścia. |  |  |  |