  |
była niedostępna dla amigos, stawiała na jakość nie na ilość. on dla niej inny, jak albinos, uczucia przyszły lawiną, mówiła to już finał, znowu nie zaczynaj. klub pełny, oni pomiędzy, stęsknieni tańczyli Dirty Dancing, byli szybcy i wściekli. mieli apetyt na siebie od zawsze, do whisky z pepsi wrzuciła tabletę, powiedziała: "wyjdźmy a zdradzę ci prawdę." dziś oddali każdy kwadrans zmysłom, tylko w tle świeciły światła, jak w San Francisco. szampan i naćpani porwani krokami tanga z iskrą.
|
|
  |
każda zmiana zaczyna się od środka. każda zmiana zaczyna się od nas.
|
|
  |
jebać bzdury, tłumaczyć się przed nikim nie muszę. idę przez życie ze środkowym palcem uniesionym w górze.
|
|
  |
kochasz trochę inaczej, o nieobecnych gadasz, jesteś suką, wcale nie dziwi fakt, ze ujadasz. dzisiaj w jednym szeregu z tymi, których szanuje, robie swoje i wbijam lachę w to, co tam knujesz. teraz zazdrość cie szarpie, więc rozpuszczasz swój język, jest nienawiść i gniew i nie ma nic pomiędzy.
ja nie odpuszczam, musisz poczuć się tak, jakbym naszczała ci w usta. stoisz jak na krawędzi, nie wiesz, czego się złapać, na osiedlach juz wiedzą - to ta najgorsza szmata.
|
|
  |
ty szybciej gadasz niż myślisz, chciałaś zaświecić, ale kurwa szybko zgasłaś. a tak ściśle to chodzi o sytuacje jedną, kiedy myślę dziś o tym, z miejsca ręce mi więdną, musisz poczuć się gorsza, musisz poczuć się winna, jak Chylińska, lecz w sumie przeprosić powinnaś.
|
|
  |
ja jestem obok, kłopoty won, bądź sobą, jedno czego chcę, to powinnaś mieć świadomość, mieć pewność, o tym, czego potrzebujesz, w łóżku, przy stole, w sercu i w rozumie, w tłumie i sama, potrzebna i niechciana, a czasoprzestrzeni ja dla ciebie, ja dla nas. bo widzisz, jeśli te słowa mają znaczenie, mamy nas pod skórą, w lustrze widzę nas, nie siebie.
|
|
  |
jestem samolubna, niecierpliwa i trochę niepewna siebie. popełniam błędy, tracę kontrolę i czasem jestem trudna do zniesienia. ale jeśli nie potrafisz znieść mnie, kiedy jestem najgorsza, to cholernie pewne, że nie zasługujesz na mnie, kiedy jestem najlepsza.
|
|
  |
tutaj codziennie uczę się, że nie ma uczuć. jest tylko hajs, seks, hajs i trochę brudu.
|
|
  |
podaruj jej wszystko, daj siebie bez końca, patrz na nią, jak na gwiazdę i poparz się od tego słońca.
|
|
  |
kocham jak patrzy, chociaż nie robi wyznań, to trzyma za rękę, jak prawdziwy mężczyzna. ja, jak mała dziewczynka się poddaję posłusznie, jak zawoła, to przyjdę, jak rozkaże, to pójdę.
|
|
  |
znowu w środku cała drżę, znowu brak mi tchu, gdy czuję twój wzrok na sobie, sama nie wiem jak oprzeć się mu. a mogłabym przysiąc na wszystko, że ten płomień już dawno zgasł, a jednak jakaś siła w twe ramiona mnie na nowo pcha. chcę to poczuć jeszcze raz, tu i teraz, nikt nie powstrzyma nas. jak magnes wciąż przyciągasz mnie, czy tego znowu chcę czy nie.
|
|
  |
bawisz się słowami. upajasz się nimi. słowami chcesz zastąpić normalne, ludzkie uczucia, których w tobie nie ma.
|
|
|
|