|
wczoraj mówiła , że wierzy w miłość. dzisiaj leży zwinięta w kłębek z załzawionymi oczyma. ona i jej pieprzona wiara.
|
|
|
Proszę powiedz mi ile musisz wypić wódki, żeby otworzyć umysł, ściągnąć mentalne kłódki. Zabić smutki, utopić cały syf. Pomyśleć o sobie samym, że to nie ty
|
|
|
Nic nie jest zapisane, o swoje trzeba walczyć; Wytrwale do celu, mam nadzieję, że sił wystarczy
|
|
|
Odrzucam egoistów i przyjaźnie dla korzyści - życie to nie biznes, a koledzy to nie dziwki.
|
|
|
A teraz, kiedy nie ma Ciebie przy mnie, mam taką wielką ochotę się w Ciebie wtulić... Powiesz, że ucieczka w zapomnienie była moją jedyną linią obrony przed porażką życiową, którą niewątpliwie zaliczyłam. Ze wszystkich pozostałych stron uderzały we mnie fale buntu, niemoralności i szaleństwa. A ja szarpałam tylko tą jedną strunę, uparcie wierząc, iż to właśnie ona uchroni mnie od tego ostatecznego ciosu. Wiedziałam, co robię. Na tamtą chwilę, nie potrafiłabym powiedzieć sobie "Pieprzyć to, idę swoją drogą. Jakoś to będzie. Nie poddam się", raczej poddałabym się grawitacji, upadając na łopatki. Dlatego postępowałam tak, a nie inaczej. Bo widzisz, teraz nabrałam sił, by wyjść z tej kruchej, jak się okazuje, skorupki obojętności i zacząć żyć. I wiem, że pierwsze, co doznam, to ten cholerny ból, którym już wcześniej dławiłam się. Ale nie boję się. Jedyne, czego się boję, to nijakiego życia. Chcę spóróbować.
|
|
|
Czasami, gdy w moim życiu jest tak strasznie cicho i nic nie odwraca mojej uwagi, analizuję siebie. Próbuję zrozumieć, poukładać, uspokoić, odratować cząstki mojego ja, moich myśli... Gdy ta cisza trwa zbyt długo, zaczynam topnieć, moje wnętrze powoli się roztapia i uwalnia z fizycznej skorupy w postaci łez. Umysł spokojnie udziela odpowiedzi na pytania i ukazuje całą prawdę. Wówczas przerażona ja, nie mogę uwierzyć, jak mogłam tak bardzo siebie skrzywdzić, jak mogłam nie zauważyć, że moje postępowanie mnie niszczy. Nie zauważyłam tego muru, który wybudowałam wokół siebie. To wszystko mnie przeraża. W tym momencie żałuję, że odrzuciłam każdego, komu udało się choć w maleńkim stopniu zrozumieć mnie. Żałuję, że nadal ich odtrącam. Potrzebuję, by ktoś chwycił mnie za rękę i wszystko mi poukładał. Cholera! Tym razem sama nie dam rady...
|
|
|
|