 |
Złodziej wchodzi przez okno omijając zamknięcia. Umocnijmy framugi - niech nikt nie ukradnie nam szczęścia, wprowadźmy do domu uśmiech, patrz jak podejrzany cień znika. Zaprośmy do środka miłość, taką prosto z chodnika . / rzaba
|
|
 |
- To on szedł z buta do Soli ? - Nie, z Soli do buta . / xD
|
|
 |
Łańcuchy przyjaźni pękają na ogniwach.
|
|
 |
|
nie lubię gdy ktoś mi o tobie przypomina . | choohe .
|
|
 |
Otworzyła oczy spoglądają na jego smukłą twarz. Była szmacianą lalką moknącą na deszczu z połamanym sercem w środku i z tonącymi tęczówkami. Jej ciało natychmiast wtuliło się w ciepło bruneta. Pogładził jej mokre włosy, wdychając zapach deszczu z jej skóry.
- Chodźmy stąd. Zabiorę Cię do domu - powiedział, po chwili wstając i pociągając ją za sobą.
|
|
 |
Zabierz mnie stąd. Weź do siebie. Daj kubek gorącej herbaty. Usiądź ze mną obok kominka. Otul kocem i mów do mnie. Cokolwiek. Chcę teraz Twojego głosu. Chcę Ciebie.
|
|
 |
Rozczarowanie wpływało przez sine usta do serca, gdy szpony bólu rozrywały nadzieje i niedokonane marzenia, przysypane niespodziewanie piaskiem. Łzy spływały z błękitnych oczu, wraz z kwaśnymi kroplami deszczu z nieba mocząc fakturę miękkiej bluzy i powiewającej na wietrze, odpiętej kurtki. Dłonie zimne i blade zaciskały końce materiału, chwilę później podkurczając pod siebie nogi, które objęła rękoma. Czuła jak wiat przedostaje się przez każde włókno mokrych ciuchów, mrożąc jej skórę i powodując dreszcze. Drżącą dłonią wyciągnęła z torby leżącej obok komórkę, wybierając znany numer. Przyłożyła urządzenie do ucha i pociągnęła nosem lewą dłonią przecierając wilgotne oczy. Czekała na jego głos. Na jego słowa i iskrę ciepłego uczucia w sercu.
|
|
 |
Kawałek nieba, szczypta zielonego lądu, litr oceanu, trochę słońca, nocą kilka gwiazd i pół okrągły księżyc. Była dla niego tym wszystkim na raz i po kolei. Za każdym razem, gdy próbował sięgnąć po jej dłoń, stawała się niebem - oddalonym w przestworzach od jego zasięgu, słońcem, promiennym i ciepłym oraz przelatującym ptakiem, nucącym w szepcie radosne piosenki. Lądem i oceanem była wtedy, gdy płakała. Bezludna, samotna ze słonymi łzami w oczach. Nie lubił jej takiej. Nie lubił wtedy siebie.
|
|
 |
Czuł jak wymyka mu się. Prestraszona puściła bluzę na której zaciskała swoje zmarznięte dłonie i w otoczeniu sądu najwyższego gwiazd i księżyca, zaczęła oddalać się bez słowa. Kiedy się odwróciła wziął znienacka ją za rękę.
- Co robisz? - zapytała.
- Biorę to, co moje - opowiedział i przytulił ją mocno do siebie. Wyrok na miłosne ,,Tak''.
|
|
 |
Chcesz się spotkać i porozmawiać . Pewnie znowu będziesz patrzył na mnie wzrokiem , ktoremu nie umiem sie oprzeć , pewnie będziesz się uśmiechał , a twój uśmiech uwielbiam jak nic innego na świecie , potem znów będziesz mówił że kochasz , nie możesz mnie stracić i nie umiesz beze mnie żyć , a ja głupia znów nabiorę sie na twoje słowa . A potem jak już nie raz wcześniej będziesz udawał że się nie znamy i że nic cię ze mną nie łączy . To rani , wiesz ? Rani i zadaje przeogromny ból , ale przecież i tak ciebie gówno to obchodzi , bo zostałam już skreślona z listy dziewczyn do zaliczenia , zbyt łatwo mnie zdobyłeś .
|
|
 |
Nie raz zawiodła się na tych, których kochała. Traciła wszystkich, momentami mając wrażenie, że podły los uwziął się na nią i nie zamierza odpuścić. Nieszczęścia zwalały się, jak śnieg podczas lawiny, niemożliwe do powstrzymania.
|
|
 |
Pamiętaj , przyjaźń stawiam ponad wszytsko , więc jeśli zranisz moją przyjaciółkę , zbije Cię własnymi rękami , mimo tego że jesteś wyższy i 3 razy silniejszy .
|
|
|
|