 |
|
nastaje noc,otwieram okno,odpalam blanta. kolejnego,który z kolei?czy tak miało wyglądać moje życie? moje noce? pamiętam,jak nienawidziłeś,gdy zatruwałam tym swoje płuca. niestety,dziś Cię to nie obchodzi czy palę,czy piję,czy żyję. spoglądam w gwiazdy,skupiam się na jednej,która kiedyś oznaczała naszą miłość.dziś dla Ciebie to nic nie znaczy,dziś wszystko wygasło.nawet nie wiesz,jak to jest nie chcieć żyć.nie wiesz,jak to jest żyć umierając za Tobą z tęsknoty.pamiętam dzień,kiedy cię pokochałam,pamiętam dzień,kiedy nasze serca przestały bić jednym rytmem,pamiętam,kiedy nasze drogi się rozeszły,czy zaistniejemy po raz kolejny? czy nadejdzie dzień,że otrzesz z mych oczu skraplające się,po policzkach łzy? przytulając moje ciało,delikatnie całując w usta? pragnę ciebie,każdego dnia,każdej nocy,gdy odczuwam ból.
|
|
 |
|
zniszczyłeś całe moje ciało.
|
|
 |
|
patrzę w lustro i nie widzę w nim siebie.
|
|
 |
|
nie chciałam żyć,istnieć,a jednocześnie czuć ból.
|
|
 |
|
Zapomniałem o psychicznym bólu. Na skórze me blizny są pamiątką dla wspomnień lecz nigdy nie chciałem niczego stracić, straciłem samego siebie. Nie wiem kim jestem. Patrząc w lustro zastanawiam się czy kiedykolwiek byłem "kimś"./mr.mruczynski
|
|
 |
|
mogliśmy na siebie liczyć w ciężkich chwilach,pamiętasz?
|
|
 |
|
co dzień widzieć Twoją obojętność,nie mogąc jej zniszczyć.
|
|
 |
|
''gdybym miał pistolet dawno strzeliłbym już sobie w głowę.''
|
|
 |
|
Był zawsze i nie mogę mu zarzucić, że zostawił mnie samą. Wystarczył jeden telefon, wiadomość a on był. Ukrywał to ale martwił się, traktował mnie jak małe dziecko, dbał o mnie, przypominał o rękawiczkach zimą i ciepłym szaliku. Bywał wredny, chamski i ranił jak nikt inny ale nigdy nie zostawił mnie samą i nie pozwolił abym została sama z problemem. Ale nie mogłabym trwać dalej w tej znajomości, zniszczałby mnie.
|
|
 |
|
dobija mnie ciągła walka,by przeżyć każdy dzień. dobija mnie każdy poranek,każde popołudnie,każdy wieczór,każda noc która stała się bezsenna. dobija mnie życie,nie mogę znieść tego,że Ciebie już nie ma. widzę cieknące łzy,widzę ledwo bijące serce. nie chcę tak żyć,nie chcę by tak wyglądał każdy mój dzień. tęsknota wykańcza moją duszę,tęsknota wykańcza mój umysł. nie potrafię myśleć o pozytywach,wszystko jest w negatywach. ileż można znosić taką codzienność? ileż można się wykańczać,widząc,jak tęsknota chce zabić mą duszę nie mając sił nic z tym zrobić?
|
|
 |
|
nie chcę słyszeć już,ani jednego słowa przepraszam,a po krótkim czasie widzieć,jak wypowiadasz bolące słowa,uderzające prosto w zakrwawione serce.
|
|
|
|