 |
`Gdyby nie było jutra, pewnie zadzwoniłabym do Ciebie i powiedziała, że kurwa nadal mi zależy.
|
|
 |
Nie mogę Cię spotykać, bo Cię kocham.
|
|
 |
`bo teraz należymy do siebie (...)
jesteś częścią mnie
i serio, życie bez Ciebie byłoby beznadziejne.'
|
|
 |
Życie tutaj to komediodramat.
|
|
 |
"poproszę lek przeciwbólowy.
- a na co ma być.?
- na serce.
- a jaki rodzaj miłości.?
- wielka, bezgraniczna i nieodwzajemniona.
- och, przepraszam, ale niestety wszystkie już wyszły, jest duże zapotrzebowanie..."
Tak myślałam, kiedy byłam jeszcze smarkulą i nie znałam Ciebie. < 3 | me.
|
|
 |
Przysunął się odrobinę bliżej, zaczął wodzić opuszkami palców po konturach jej przedramienia. Cała drżała - była pewna, że to zauważy. - Mam przestać? - upewnił się, bo zamknęła powieki. -Nie - odparła, nie otwierając oczu. -nawet nie potrafisz sobie wyobrazić, co czuję, gdy tak robisz. - po cichu westchnęła. *.*
|
|
 |
Chcę wywołać u Ciebie tak mocne uczucie, że kiedy tylko mnie zobaczysz, Twoje serce będzie chciało się wyrwać z Twojej klatki piersiowej, by natychmiast połączyć się z moim.
|
|
 |
Przepraszam, wiem, że się nie znamy, ale czy mógłby Pan pokochać mnie jeszcze raz? | me.
|
|
 |
Mijasz Go na ulicy i nie czujesz nic oprócz żalu. Tak był Ci bliski, kochałaś Go. Dzieliłaś z Nim tyle fantastycznych przeżyć. Wspomnienia dają o sobie znać wieczorami gdy Jego sylwetki nie ma w pobliżu. Nawet przy znajomych ciężko udawać gdy On siedzi na schodach wpatrując się w Ciebie uparcie. Spojrzenia na moment krzyżują się a Twoje jest przepełnione bólem ostatnich miesięcy bez Niego. Tęsknisz.
|
|
 |
Podaruję Ci nieprzespane noce, kiedy będziemy chodzić uliczkami pełnymi gwiazd, po raz kolejny skradnę Twoje serce, zawrócę Ci w głowie, będziesz kochał i wielbił mnie na nowo za każdym razem, gdy nieśmiało będę stawać na palcach, aby skraść buziaka i wywołać bezgraniczny uśmiech na Twojej twarzy.
|
|
 |
Chcąc poznać człowieka zaczekaj aż się zmęczy. Zmęczony nie będzie miał siły dalej utrzymywać maski.
|
|
 |
Wprowadziły mnie dwie kobiety, na sobie miały jakieś białe szmaty, a ręce telepały mi się jak prawdziwemu alkoholikowi.
Nie mogłam ustać na własnych nogach . Słabo było mi cholernie .
Nagle usłyszałam za sobą rozpaczliwą rozmowę mamy, a kiedy się odwróciłam, ujrzałam ją rozmawiającą z lekarzem.
Wreszcie wprowadziły mnie do jakiegoś pomieszczenia, gdzie siedziała grupka lekarzy.
Patrzyli na mnie, jak na przypadek jakiejś groźnej choroby.
'Połóżcie ją tutaj' - rzucił któryś doktorzyna.
Widziałam tylko, jak każdy patrzy na mnie z politowaniem - może to przez wiek, a może po prostu współczuli mi,
że teraz czekają mnie długie godziny spędzone u psychologów, psychiatrów, na badaniach...
Dwie kobiety wyszły, a ja leżałam kompletnie zdezorientowana, ledwo żywa
w myślach marząc o kojelnej ilości przyjmowanych tabletek.
Nieważne było już, jakich i na co stosowanych...
Myśli o śmierci krążyły po mojej głowie. O tym, jak cudownie byłoby,
gdyby mnie już tu nie było, na tym pieprzonym świecie.
|
|
|
|