 |
Wiatr delikatnie gładził jej włosy powodując że stała się bardziej niż zwykle dostojna i nieosiągalna. wyglądała jak bogini idealna pod każdym względem a jednak oparł się tej pokusie i zrobił to co już od dawna podpowiadał mu zdrowy rozsądek. zakończył to co było bezcelowe, już nie chciał być z nią. zrobił to czego nikt inny by nie zrobił bo zakończył związek z kimś idealnym.
|
|
 |
poobijane ciało, ślady cierni na skórze i krew na ciuchach była tylko namiastką nieszczęścia jakie miało ją spotkać.
|
|
 |
Codziennie przechodziła obok jego domu wybierając tym samym najdłuższą drogę do szkoły tylko po to by choć przez chwile czuć jego bliskość. Tęsknota za kimś kto nigdy nie był jej sprawiła że powoli zaczęła tracić zdrowy rozsądek. wybierała irracjonalne rozwiązania. chciała być wszędzie gdzie on a przecież nawet się nie znali...
|
|
 |
Miała pełno blizn na całym ciele jednak wszystkie razem wzięte nie sprawiły jej takiego bólu jak poobijane serce.
|
|
 |
Jego spojrzenie bezcelowo błądziło po klasie, nie chciał być w tym miejscu. nauczycielka mówiła coś o Givannim Mirandola a on myślał tylko o tym żeby wyjść ze szkoły pełnej obojętności i złych wspomnień i właśnie w tym momencie zobaczył coś na co wcześniej nie zwracał uwagi. Była piękna, włosy zakrywały jej delikatnie porcelanową twarz. uważnie słuchała wykładu nauczycielki i skrupulatnie robiła notatki zagryzając przy tym wargę. Znał ją już dwa lata, ale dopiero teraz dostrzegł w niej coś więcej niż tylko miłą koleżankę z klasy.
|
|
 |
wróciłam ze świata żywych trupów po to by pomóc ci odbudować to co udało ci się zniszczyć po moim odejściu.
|
|
 |
Dotykał moich gołych pleców wzdłuż kręgosłupa. Jeździł swoim zimnym palcem w górę i w dół powodując u mnie zawroty głowy. w końcu był blisko mnie tak jak tego chciałam, ale nie cieszyło mnie to bo gdzieś w żołądku czułam coś dziwnego... wielokrotnie mnie zranił a ja znów pozwoliłam mu się do siebie zbliżyć, chyba właśnie to nie dawało mi spokoju. nienawiść kontra miłość te dwa potężne uczucia stoczyły walkę w moim sercu kiedy mój ukochany swoimi pocałunkami przywracał mi wspomnienia z naszej wspólnej przeszłości.
|
|
 |
Tęsknię za tobą bo cie kocham i właśnie dlatego nie chce być z nikim innym.
|
|
 |
Miałam cie za mężczyznę, najwyraźniej się myliłam.
|
|
 |
Pamiętam doskonale ten wieczór. Płakałam wtedy, płakałam po raz pierwszy od czterech lat. Po raz pierwszy łzy lały się z powodu braku zrozumienia jak mogłam być tak głupia. 22 szpitalna sala, siedziałam na skrzypiącym łóżku. Świetlówka mrugała i dawała nikłe światło. Zapach był typowo szpitalny i typowo nieprzyjemny. Kraty w oknach i miasto które zdawało się być senne i ciężkie. Usilnie przypominałam sobie zdarzenia z poprzednich kilku godzin. Nie miła pielęgniarka powiedziała mi, że matka wyszła bo nie miała ochoty na mnie patrzeć. Wszystko dobijało coraz mocniej, nawet wstać nie mogłam po podłączana do kilku kroplówek odtruwających organizm. Odrzucenie od matki, wykład lekarza na temat tego, że nie powinnam żyć i usilne pytania pani psycholog o pocięte ręce i nogi. Wszystko było obce i nie potrzebne. Straciłam wtedy wszystko, opinię, znajomych i dziewczynę którą kochałam, przyjaźń która nas łączyła nie była idealna ale kochałyśmy się. /improwizacyjna cz.1
|
|
 |
Pokazała mi swoją miłość na psach zgarniając cały syf na mnie. Nie było jej przy mnie gdy leżałam w tym pieprzonym szpitalu. Nie zainteresowała gdy całą noc leżałam zwijając się w kłębek, gdy tak naprawdę chciałam sie zabić. Wiem, szpital to nie było odpowiednie miejsce na tego typu cyrki, ale naprawdę żałowałam, że to przeżyłam, że w szpitalnych oknach są kraty, że zabrali mi wszystkie ostre przedmioty, żałowaałam tego wszystkiego. Do dzisiaj żałuję, bo właściwie nienawidzę siebie również przez to. Przez moje olewanie wszystkiego, przez wieczne bycie pod wpływem, używki, zabawy na uczuciach innych gdy sama byłam z nich wyzyskana. Nie potrzebowałam uczuć do seksu i powodów do chlania. Nie widziałam potrzeby chodzenia do szkoły i normalnego życia. Nienawidzę siebie, bo wiem, że gdzieś tam w środku wciąż jestem ja, ta sama co kiedyś, z wiecznym wyjebem, i boję się, boję się, że kiedyś wrócę do poprzedniego życia, mimo, że skurwiłam się w nim, mimo to. /improwizacyjna cz.2
|
|
 |
a on stojąc przy kolumnie wpatrywał się w zegar katedry odliczając minuty do jej śmierci.
|
|
|
|