 |
chciałabym w końcu przejść koło niego obojętnie, żeby serce nie biło mocniej, łzy nie cisnęły się do oczu a nogi się nie uginały. chciałabym też przejść koło niego i jego nowej dziewczyny z uśmiechem, szczerym uśmiechem. chciałabym zapomnieć i przestać go kochać.
|
|
 |
siedząc samotnie w pokoju ze zgaszonym światłem rozmyślałam o nas. W tle leciała piosenka 30 raz zupełnie na pasująca do sytuacji. Nuciałam ją raz po raz. Za każdym razem gdy się kończyła, puszczałam ją od nowa, zastanawiając się dlaczego nie mogę robić tak samo z miłością? Za każdym razem gdyby się kończyła, puszczałabym ją od nowa upajając się jej piękną melodią, która zdecydowanie koi moją duszę.
|
|
 |
godzina 19. siedzę cała w książkach - jutro ważny spr z biologii. nagle ktoś zaczyna rzucać mi gałkami sniegu w okno. wstaję i widzę Ciebie z sankami. otwieram balkon: - co Ty tu robisz?! -Kotek, koniec nauki. ubieraj się ciepło i chodź szybko do mnie. roześmiałam się i szybko pobiegłam się ubrać. po 15 minutach już zjeżdżaliśmy jak małe dzieci z górki. wracalismy. cała mokra trzęsłam się z zimna. szliśmy przez park. zatrzymaliśmy się i usiedliśmy na naszej ławce. pobiegłeś szybko do bankomatu, kupiłes mi gorącą czekoladę i mocno przytułeś. bałeś się, żebym się nie rozchorowała. a dziś jak to jest? kupujesz czekoladę tej blondi. a ja? chodzę opatulona szalikiem, który teraz zamiast Ciebie dostarcza mi ciepła. i wiesz co?! chyba nie tęsknię, chyba sama siebie oszukuję.
|
|
 |
poddaje się, nie mam siły już o ciebie walczyć. zresztą nawet jakbym stanęła na głowie czy zrobiła coś równie szalonego, ty i tak byś tego nie docenił, to nie ma sensu.
|
|
 |
jeszcze tylko czasami płaczę gdy zakładam bluzę z jego zapachem.
|
|
 |
zdrada, zakradła się do mojego życia.
|
|
 |
|
zapewnij mi to bezgraniczne poczucie bezpieczeństwa, po raz ostatni. usiądźmy na środku zlodowaconej drogi, w środku nocy, przy mrozie -15. obejmij mnie delikatnie ramieniem i powtarzaj jaka jestem cudowna, wspaniała. zapewniaj, że nie zamienisz mnie nigdy, na żadną inną. mów, że kochasz. okłamuj mnie pod każdym względem. pocałuj mnie, nawet jeśli nazajutrz mam mieć popękane usta. potem odprowadź mnie do domu, i pilnuj, dopóki nie zasnę. nie pozwól mi płakać i przypominać sobie o tym, że odchodzisz. spraw, żebym rano obudziła się z prawdziwymi wspomnieniami, a nie z bezsensowną wizją nocnego snu.
|
|
 |
tamtego dnia, wybrałam się na spacer, w towarzystwie kolegi, z sercem na ramieniu. podobał mi się, właściwie byłam zauroczona jego zachowaniem, niebieskością oczu, które patrzyły na mnie, z troskliwością. po raz kolejny, tego uroczego popołudnia, obdarzył moje patrzałki, takim spojrzeniem. nie powstrzymałam się, pełna lęku, zbliżyłam moje usta, do jego różowych warg. całował mnie delikatnie, próbując przewidzieć, to o czym myślę. wpiłam się w nie, z większą siłą i olbrzymią czułością, ale oderwał mnie od siebie. - ' kocham Cię ' - powiedział. i zawsze będę kochać.
|
|
 |
z niecierpliwością czekam na ten dzień, gdy bez najmniejszych konsekwencji, wypiję pół litra waniliowej wódki. będę czuć alkohol, krążący w moich żyłach, to jak powoli uderza mi do głowy. zapalę papierosa, mój stan pogorszy się, powtórzę tą czynność jeszcze wiele razy. w trakcie powrotu do domu, połamię czarne, wysokie szpilki, na nierównym chodniku i zdrapię przy tym, czerwony lakier z paznokci, porwę krótką sukienkę, ledwie przekręcę klucz w drzwiach, mego mieszkania i po zamknięciu, zasnę w przedpokoju.
|
|
 |
czekolada, równie gorzka jak ja.
|
|
|
|